Nie rezygnują z walki o swoje "zielone płuca". O sprawie pisaliśmy kilka razy, ostatnio w maju 2023 roku, gdy odbyły się pierwsze konsultacje nad projektem nowego studium zagospodarowania przestrzennego. Wówczas mieszkańcy kolejny raz głośno wyrazili swój sprzeciw przeciwko przeznaczeniu pasa zieleni, oddzielającego ich osiedle domków jednorodzinnych od strefy przemysłowej, pod zabudową mieszkaniową. O tym dowiedzieli się przypadkiem w styczniu 2020 i od razu powiedzieli NIE. To, że rzeczywiście taki pomysł jest, potwierdził wówczas na spotkaniu z nimi burmistrz Tomasz Frischmanna, ale podkreślał, że to jeszcze nic pewnego, a gdyby nawet - to będzie to zabudowa jednorodzinna, a nie bloki. Poza tym pod zabudowę zostanie przekazana tylko część terenu, którą obecnie dzierżawią mieszkańcy, na dodatek nie zakłada wycinki drzew oddzielających osiedle od strefy przemysłowej. Gdy mieszkańcy przekonywali, że to za mało, by ochronić osiedle przed hałasem, burmistrz tłumaczył, że po zmianie zagospodarowania terenu murem ochronnym przed hałasem dla obecnych mieszkańców ul. Słonecznej będą powstałe na terenie zielonym budynki jednorodzinne. Pytany o to, dlaczego chce, by powstały tam budynki, argumentował, że chce racjonalnie gospodarować terenem i szuka terenów pod zabudowę, bo inni też chcą mieszkać w Oławie.
Mieszkańcy nie spodziewali się takiej reakcji i braku zrozumienia. Do dziś nie wierzą, że na pasie zieleni powstanie wielorodzinna zabudowa mieszkaniowa. Jak argumentują swoje przekonanie? To jedyny teren zielony w tym rejonie, stanowi barierę ochronną przed smrodem i hałasem, istnieje od lat 70. i obecnie rosną tam duże drzewa i krzewy, są ogródki kwiatowe i warzywne oraz mnóstwo ptaków, które mają tam schronienie, a miasto bardziej potrzebuje tego naturalnego komina filtrującego powietrze niż kolejnej betonowej zabudowy. Gdy jednak nie pomogły petycje i prośby o to, by burmistrz powstrzymał ewentualną sprzedaż tego terenu i miasto wydało decyzję o warunkach zabudowy, mieszkańcy skierowali sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO II instancji uchyliło decyzję burmistrza o warunkach zabudowy działki i przekazało do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji. Wciąż nie wiadomo, jak ta sprawa się zakończy. Jak mówi jedna z mieszkanek ul. słonecznej Agnieszka Zamorska - wciąż nie otrzymali informacji z Urzędu Miejskiego, jak miasto ustosunkowało się do decyzji SKO.
Tymczasem w zmienianym studium zagospodarowania przestrzennego na pasie zieleni przy ul. Słonecznej już zaplanowano teren pod zabudowę mieszkaniową. Studium w takiej formie pierwszy raz przedstawiono mieszkańcom do konsultacji w maju minionego roku. Mieszkańcy zgłosili swoje uwagi i kolejny raz apelowali o pozytywne rozpatrzenie ich uwag. Tym razem głównie do radnych, bo to oni podejmą ostateczną zdecyduję. Wszystkie uwagi do projektu studium, które zgłoszą mieszkańcy, a nie zostaną rozstrzygnięte pozytywnie przez burmistrza, będą poddane pod głosowanie podczas sesji rady miejskiej i to radni będą je przyjmować lub odrzucać.
Radna: - Dajecie ludziom złudną nadzieję
Od ostatniego wyłożenia studium minął już jednak rok i do tej pory nie poddano go pod głosowanie RM. 12 czerwca tego roku w oławskim Urzędzie Miejskim po raz drugi wyłożono natomiast jego projekt do konsultacji i poddano pod dyskusję publiczną. Dlaczego? Obecny na tym spotkaniu Andrzej Solski - były naczelnik wydziału architektury UM - przypomniał, że uchwała o zmianie studium została podjęta przez RM jeszcze w roku 2012. Uznano wtedy, że są inwestycje istotne dla miasta, które tego wymagają. Co jakiś czas przychodziły jednak jakieś nowe potrzeby, jak - rondo na Lipowej, pozyskanie terenów pod nowe inwestycje, zabudowę mieszkaniową, zmieniały się też przepisy i uwarunkowania prawne, więc prace nad studium mocno rozciągnęły się w czasie. Jego projekt wyłożono do wglądu publicznego i dyskusji w tamtym roku, a zainteresowani mieszkańcy mieli możliwość składania uwag i wniosków do przedstawionego dokumentu. - Wpłynęło ich ponad 600 - powiedział Solski. - Wszystkie trzeba było przeanalizować i zastanowić się, które można przyjąć. Gdy wprowadzono zmiany, procedurę wyłożenia planu trzeba było wznowić, dlatego też projekt studium ponownie jest wyłożony do wglądu publicznego i dyskusji. Pisemne wnioski i uwagi do tego dokumentu można natomiast składać do 12 lipca.
Odnosząc się do słów Andrzeja Solskiego projektant studium Wojciech Marszałek na tym samym spotkaniu sprostował, że w ramach składania wniosków i uwag do projektu studium wyłożonego rok temu wpłynęło 600 pism, ale każde zawierało po kilka punktów, więc w sumie uwag było około 2-3 tys., z czego spora cześć się powielała. Dodał, że ze wszystkich, uwzględniono około 20, w tylko dwa wnoszące zmiany na mapie. Reszta dotyczyła korekty w części tekstowej. Wnioski, które uwzględniono, wprowadzając zmiany na mapie, złożył zakład, który wnioskował o budowę zakładowej oczyszczalni ścieków (Jack -Pol). Drugą z uwzględnionych złożył inwestor, który zaplanował teren budowlany na fragmencie dawnego zakładu energetycznego przy ul. Rybackiej. Uwzględnione zmiany tekstowe dotyczyły np. zmiany nazwy zakładu czy doprecyzowania nazewnictwa.
To oznacza, że z uwag złożonych przez mieszkańców nie uwzględniono ani jednej. Dlaczego? Bo zdaniem projektanta tylko te dwa, które zostały zatwierdzone, nadawały się do uwzględnienia ze względu chociażby na to, że chciano zachować to, co już było w poprzednim studium. Jak to rozumieć?
Anna Swierzko, naczelnik wydziału architektury UM w Oławie, tłumaczyła, że po rozpoczęciu procedury zmiany studium albo innego dokumentu planistycznego jest możliwość składania wniosków i to na ich podstawie studium jest tworzone. Uwagi do projektu powstałego studium są natomiast składane na kolejnym etapie i są przyjmowane, ale nie mogą przewrócić powstałego już kształtu dokumentu, dlatego też nie wszystko można wziąć pod uwagę. Część uwag, które złożyli mieszkańcy, zaburzyłaby idee projektowanego studium, które jest tworzone "na podstawie wymaganych proporcji".
- Idea studium polega bowiem na tym, że jest to wypadkowa chęci i oczekiwań społeczności - kontynuował projektant. - Tego, co można zrobić, tego, co chcą zrobić władze miasta, oraz tego, na co pozwalają instytucje, które to studium uzgadniają. Trzeba też przy tym uwzględnić inne dokumenty, np. plan województwa dolnośląskiego. Gdybyśmy zaczęli uwzględniać wszystkie wnioski mieszkańców, to byłby kosmos i nie dałoby się tego spełnić w żadnym aspekcie.
Zdaniem radnej minionej kadencji Wandy Nosek fakt, że nie uwzględniono żadnego wniosku mieszkańców, świadczy o ich ignorowaniu. - To pokazuje, że przedsiębiorca może złożyć jeden wniosek i bierze się go pod uwagę, tymczasem mieszkańcy składają kilka, i to w tej samej sprawie, a to oznacza, że jest dla nich ważna, a nie bierze się tego pod uwagę - mówiła. - Czyli zdanie mieszkańca nie ma żadnego znaczenia? Bo tak to odbieram. Wy, urzędnicy, wiecie, widzicie lepiej niż mieszkańcy, którzy tu mieszkają? Burmistrz zawsze powtarza, że mieszkańcy są dla niego najważniejsi, tymczasem miał ostatnie słowo przy rozpatrywaniu uwag do studium i żadnej nie uwzględnił. To jak to jest? - pytała była radna.
W odpowiedzi projektant studium stwierdził, że nie projektują z uwagi na to, kto ma większą siłę przebicia. Wprowadzone zmiany były jego zdaniem istotne i dlatego je wprowadzono.
W spotkaniu wzięło udział wielu mieszkańców różnych części miasta i pytali o różne sprawy, mniej lub bardziej indywidualne, oraz te dyskutowane także przy poprzednim wyłożeniu projektu, jak tereny zalewowe przy ul. Rybackiej czy plany zabudowy mieszkaniowej przy ul. Lipowej oraz Opolskiej, co też momentami wywoływało ostrą dyskusję. Największą grupę stanowili jednak mieszkańcy osiedla przy ul. Słonecznej, którzy - jak mówił jeden z nich - w swojej sprawie złożył wiele wniosków, ale żaden nie został uwzględniony. Co więcej, nawet nie wie, czy zostały rozpatrzone, bo nie otrzymał żadnej informacji zwrotnej z urzędu, co według niego jest lekceważące. W odpowiedzi usłyszał, że "procedura planistyczna tego nie uwzględnia". Natomiast co do terenu zabudowy mieszkaniowej planowanej na pasie zielni przy ul.Słonecznej, to plany się nie zmieniły. Może tylko to, że teren zabudowy będzie mniejszy niż początkowo zakładano. Mieszkańcy oraz radna Magdalena Ziółkowska, od początku zaangażowana w sprawę, chcieli wiedzieć, dlaczego nie uwzględniono ich uwag złożonych do poprzedniego projektu studium. W odpowiedzi od projektanta usłyszeli, że w tym miejscu jest infrastruktura potrzebna do budowy, jest to działka należąca do miasta i taka jest wola władz miasta. Naczelnik dodała, że wolą jednych mieszkańców jest znaleźć w Oławie miejsce, bo chcą kupić ziemię pod budowę, wolą innych jest utrzymać tereny zielone. Tymczasem ciężko jest znaleźć złoty środek i zadowolić wszystkich w 100%.
Słysząc to radna Ziółkowska, gdy tylko upewniła się, że ostateczny los uwag składanych przez mieszkańców będzie należał do radnych, zaapelowała do obecnych na spotkaniu, aby szukali poparcia u radnych. - Bo skoro urząd nie pochyla się nad prośbami mieszkańców - stwierdziła - to niech radni głosują tak, jak chcą mieszkańcy, a nie tak, jak chce burmistrz. W odpowiedzi na ten głos naczelnik wydziału architektury wyjaśniła, że mieszkańcy powinni mieć świadomość, że studium wskazuje kierunki zabudowy. Szczegółowe uzgodnienia co do konkretnego terenu są natomiast ustalane na poziomie planów miejscowych. Trzeba mieć więc świadomość, że jeżeli ilość wprowadzonych do projektu studium uwag będzie duża, co będzie wymagało ponowienia procedury, to nie będzie już można go uchwalić (a od stycznia 2026 zaczną obowiązywać nowe przepisy, więc nie będzie czasu na ponowne wyłożenie studium i zgłaszanie poprawek - od red.). Przy składaniu uwag warto też - zdaniem naczelnik - uwzględnić zapisy obecnego projektu studium, czyli to, czy dany wniosek nie będzie niekorzystny w stosunku do obecnych zapisów.
Planiści tłumaczyli też, że jeżeli nowe studium nie zostanie uchwalone, będzie obowiązywało obecne. Tymczasem obecne nie pozwala na dokończenie i uchwalenie wielu rozpoczętych planów miejscowych, które były intencją również mieszkańców, a są niegodne z obecnie obowiązującym studium. Między innymi właśnie dlatego przystąpiono do jego zmiany. Naczelnik przypomniała, że tak jest np. przy terenie przeznaczonym pod budowę sądu czy w przypadku działki, na której starostwo powiatowe chce wybudować dom opieki dla dzieci. Jeżeli nowe studium nie zostanie uchwalone, trzeba będzie czekać do utworzenia planu ogólnego, który będzie tworzony od podstaw (zgodnie z nowelizacją przepisów, które mają obowiązywać od stycznia 2026). Wtedy jednak może się okazać, że danego terenu nie będzie można przeznaczyć pod obecnie planowany w danym miejscu obiekt, np. dom opieki dla dzieci przy ul. Baczyńskiego.
Wanda Nosek kolejny raz pytała, po co urzędnicy namawiają mieszkańcy do składania wniosków i uwag do studium, zapraszają na konsultacje, skoro i tak nic z tego nie wynika, bo ich wnioski nie są uwzględniane, więc udział w konsultacjach i pisanie uwag jest stratą czasu. Jej zdaniem spotkania są organizowane, bo taki jest wymóg formalny (potwierdziła to naczelnik) i po to, by dać mieszkańcom złudną nadzieję, że mają jakikolwiek wpływ na opracowywany dokument.
Ekolożka: - Zieleń jest cenniejsza niż kolejny zabetonowany plac
Mieszkańcy Słonecznej nie zamierzają jednak rezygnować z dalszej walki o pas zieleni przy swoich domach. Przeciwnie. Będą składać kolejne wnioski i uwagi do projektu studium. Mają nadzieję, że jeżeli burmistrz i tym razem nie uwzględni ich wniosków, zrobią to radni, zwłaszcza że przygotowali kolejny dowód na to, że rezygnacja z budowy będzie z korzyścią dla miasta i mieszkańców. To opracowane wykonane przez specjalistyczną firmę ekologiczną, która przyjrzała się wspomnianemu terenowi i sporządziła waloryzację przyrodniczą tego pasa zieleni (o powierzchni - 350 metrów długości i od 20 do 60 szerokości). Dokument zawiera dokładny opis znajdującej się tam przyrody - drzew, krzewów oraz zwierząt i ptaków. Wynika z niego m.in., że żyją tam 53 gatunków ptaków będących pod ścisłą ochroną, w tym - bogatka, cierniówka, kilka odmian dzięciołów, jerzyk czy kawka. Pas zadrzewień i towarzyszącej mu zieleni odgrywa natomiast rolę terenu rozrodczego, a także schronienia i żerowiska dla szeregu z nich. Jest tam też różnorodna roślinność, są płazy oraz liczne owady.
Agata Brzezińska z organizacji pozarządowej "Aquila", działającej na rzecz ochrony środowiska, współautorka opracowania, mówi, że ze względu na krótki okres czasu obserwację terenu prowadzono tylko przez miesiąc. Jest jednak pewna, że gdyby to było przez cały okres lęgowy, samych gatunków ptaków udałoby się potwierdzić dużo więcej. Twierdzi, że sam w sobie teren zielony jest bardzo cenny dla tej części miasta, chociażby ze względu na zmiany klimatu. Już teraz są rekordowe temperatury, a będzie coraz cieplej, więc w miastach są potrzebne tereny zielone, które będą tę temperaturę obniżać. Jeżeli w tej okolicy nie będzie terenów zielonych, to spadnie jakość życia jej mieszkańców. Kolejny zabetonowany plac zastąpi zieleń.
- Wyniki waloryzacji tego terenu pokazują, że pełni on istotną funkcje jako regulatora klimatu miejskiego, a także istotną funkcję ze względu na bioróżnorodność - mówi ekolożka - Owszem, po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko tego terenu, są obecnie pola uprawne, ale nie ma tam tylu gatunków ptaków. Poza tym są one spryskiwane całą masa różnych oprysków, więc bardzo możliwe, że na tym małym zielonym kawałku przy Słonecznej jest więcej bioróżnorodności niż w całej okolicy i patrząc na to, w jakim kierunku rozwija się rolnictwo, może okazać się, że takie miejskie zieleńce, jak ten przy ul. Słonecznej, z tą nieplanowa spontaniczna zielenią, będą rezerwuarem dzikiej przyrody - dlatego takie miejsca są tak istotne. Poza tym taka zieleń oczyszcza powietrze, chroni przed hałasem, w przeciwieństwie do budynków, które go wzmagają, bo dźwięk się odbija od ścian. Taki teren zapewnia też większą retencję wody. Przyjmuje dużo więcej wody niż plac wybetonowany kostką. Teraz, gdy coraz częściej mamy do czynienia z deszczami nawalnymi, krótkimi i intensywnymi, taki teren jest w stanie przyjąć dużo więcej wody niż działka, na której stanie budynek otoczony kostką, więc takie tereny zieleni zapobiegają np. lokalnym podtopieniom.
Ekolożka nie wierzy, że jeżeli nawet na części tego terenu powstaną budynki, pozostaną tam jakiekolwiek duże drzewa. Po pierwsze dlatego, że przy budowie ich korzenie zostaną uszkodzone, po drugie - mieszkańcy zaczną narzekać, że drzewa rzucają im cień, więc trzeba je będzie ogłowić albo posadzić mniejsze lub tuje, a teren wokół zostanie zasypany żwirem zgodne z obecną modą i tak obecny lasek zniknie. Nikt na pewno nie zgodzi się też na to, by pozostawić tam drzewa, które już teraz są uszkodzone, ale obecnie przy tego typu zieleni to nikomu nie przeszkadza, co więcej, jest to element bioróżnorodności i pokarm dla ptaków, ale jeżeli takie drzewa zostaną w pasie 10-metrowym, który planuje tam pozostawić burmistrz, to gdy wejdzie tam zabudowa mieszkaniowa, na pewno te uszkodzone trzeba będzie usunąć, bo nikt nie chce mieć zamierającego drzewa przy swoim domu.
Brzezińska dodaje, że była już w Oławie na interwencji w sprawie drzew ogłowionych przy urzędzie gminy. Gdy przejeżdża przez miasto i widzi, w jaki sposób prowadzona jest "pielęgnacja" zieleni, to spuszcza oczy, bo to, co widzi, nie jest pielęgnacją, a niszczeniem, dlatego też trudno jej uwierzyć, że przy budowie drzewa pozostawione na skwerze otrzymają właściwą opiekę. - Zgodnie z prawem można zredukować do 30 % korony drzewa, która została wykształcona w całym życiu drzewa, a nie co roku tyle, a często niestety tak to się odbywa - mówi. - Widać, że w Oławie nie ma właściwego nadzoru nad pielęgnacją zieleni. Oczywiście, nie jest to inspirowane z ratusza, bo te prace zlecają wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie, osoby prywatne, zarządcy poszczególnych terenów, ale miasto ma obowiązek i odpowiada za stan środowiska na jego terenie, więc gdy widzimy coś takiego, to nie zastanawiamy się, czyj to teren i kto to zrobił, tylko na myśl od razy przychodzą władze miasta. Gdyby jednak w mieście wprowadzano standardy, weryfikowano te złe pielęgnacje, nakładano za to kary, to by tak nie wyglądało.
Współautorka opracowania dodaje, że sporządzony dokument dla mieszkańców osiedla przy ul. Słonecznej udowadnia, jak wiele jest tam gatunków będących pod ścisłą ochroną i przypomina, że aby cokolwiek zrobić na tym terenie, trzeba go ponownie dokładnie zinwentaryzować, a w momencie jakiejkolwiek wycinki czy rozpoczęcia prac budowlanych należy uwzględnić uzyskanie zezwolenia na zniszczenie siedlisk gatunków chronionych.
- Co zrobić z tym terenem? - pyta. - Mieszkańcy powinni go dokładne uporządkować, zabrać resztki budowlane, które tam są, a miasto doinwestować sadząc kolejne drzewa. Jest dużo programów, z których można pozyskać środki na ten cel i razem z mieszkańcami, organizacjami ekologicznymi stworzyć tam teren rekreacji dla mieszkańców tej części miasta. Będzie to z korzyścią dla mieszkańców, dla miasta i przyrody.
Agnieszka Zamorska, przedstawicielka mieszkańców ulicy Słonecznej, mówi, że zamówili raport w specjalistycznej firmie ekologicznej, bo chcieli pokazać włodarzom miasta, że ten teren powinien zostać teren zielonym. W przepisach samorządowych nie jest określone, jak szeroki ma być pas zieleni stanowiący barierę ochronną dla osiedla czy mieszkańców. Leży to w gestii miasta. Skoro teraz ten teren pełni taka rolę i w obecnym studium jest terenem zielonym, to niech taki pozostanie, zwłaszcza że w okolicy nie ma innego terenu zielonego albo w najbliższym czasie nie będzie. Obecnie po przeciwnej stronie ulicy Opolskiej jest skrawek zieleni nieuporządkowanej, ale ta działka jest wystawiona na sprzedaż, obok niej ma powstać sklep, a dalej sąd, więc cały teren zostanie zabetonowany. Tymczasem mieszkańcy osiedla mają wokół domków 4-arowe działki, więc nie mają nawet gdzie wyjść.
Zamorska przyznaje, że dokument jest kolejnym krokiem walki mieszkańców o teren zielony - złożą dokument w urzędzie, aby mógł go obejrzeć burmistrz. Wyślą też do RDOŚ-u, a także do wszystkich radnych, aby mogli się z nim zapoznać przed głosowaniem nad nowym studium i... podjąć właściwą decyzję.
Napisz komentarz
Komentarze