Niedzielne przedpołudnie. Miejscowość, w której do tej pory ks. B. był proboszczem (nazywam go księdzem B. tylko na potrzeby tego artykułu, nie jest to pierwsza litera ani jego imienia, ani nazwiska). Część mieszkańców coś wie, ale nie chce mówić, część nawet się nie domyśla, powtarzając wersję samego księdza:
- Dawnego proboszcza już nie ma kilka tygodni - mówi starsza pani. - Jak nam powiedziano, odszedł z powodów osobistych. Teraz mamy tylko zarządcę parafii, znaczy administratora, którego przysłał tu biskup, ale już od lipca ma być nowy proboszcz.
- Nie było jakiegoś pożegnania z kwiatami - opowiada młody mężczyzna. - Musiał szybko opuścić parafię. Podobno mówił, że mu się tu nie podoba i za małe ma profity z tego miejsca, ale chodzą też plotki, że był zamieszany w jakieś molestowanie... Nie wiem dokładnie, to nie chcę się wypowiadać.
- Nie, nie wiem, gdzie jest teraz ksiądz B. - mówi mieszkanka, która regularnie chodzi do miejscowego kościoła. - On był taki, że byle komu nie dawał swojego numeru telefonu, więc nie mam, to i panu nie dam. Odszedł z parafii za zgodą kurii, tyle nam oficjalnie powiedział ten nowy.
- Mnie się on od początku nie podobał - mówi pani z domku niedaleko kościoła. - Podobno został tu przeniesiony, bo miał dzieci w Oleśnicy, ale nie wiem tego na pewno. Za to teraz słyszałam, że chodzi o jakieś dziewczynki...
*
Parę tygodni temu ksiądz proboszcz dostał czas na spakowanie się - do wieczora - i opuszczenie plebanii. Na drugi dzień był już nowy administrator parafii.
Później dostaliśmy na redakcyjną skrzynkę list: - Nie chcę, aby artykuł, który być może pojawi się w gazecie, był uderzeniem w Kościół, ale powinien on pozwolić na poznanie prawdy, której wszyscy się domagamy. Dziś trzeba o nią zapytać, nie można zamiatać tak poważnej sprawy pod dywan... Skoro księża w konfesjonale uczą moralności i nie rozgrzeszają, jeżeli ktoś nie żyje według 10 Bożych przykazań, nie powinni sobie pozwalać na grzech w Kościele.
Sprawa jest delikatna, bo dotyczy nieletniej, więc ujawnienie szczegółów mogłoby ją dodatkowo skrzywdzić.
Prokuratura Rejonowa w Oławie prowadzi śledztwo przeciwko B. w sprawie o doprowadzenie małoletniej do poddania się tzw. innej czynności seksualnej. Był już przesłuchiwany w tej sprawie. Zgłosił się sam, gdy dowiedział się, że jest poszukiwany.
- Został mu przedstawiony zarzut, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, twierdząc, że do takich zdarzeń nie dochodziło - mówi prokurator Renata Procyk-Jończyk z Prokuratury Rejonowej w Oławie. - Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz zakaz kontaktowania się i zbliżania się do pokrzywdzonej. Z uwagi na dobro śledztwa, a szczególnie na dobro małoletniej, nic więcej nie powiem.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, pokrzywdzoną jest uczennica ósmej klasy szkoły podstawowej w jednej z miejscowości powiatu oławskiego. Ksiądz proboszcz B., który uczył w tej klasie religii, miał dotykać dziewczynkę w miejscach intymnych. Art. 200. Kodeksu karnego mówi, że kto dopuszcza się wobec osoby poniżej 15 roku życia "innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15".
Gdy o sprawie dowiedziała się dyrekcja szkoły, zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Zawiesiliśmy księdza w czynnościach do czasu wyjaśnienia tej sprawy - mówi przedstawiciel dyrekcji szkoły, w której uczył ks. B, a był katechetą w trzech placówkach, nie tylko na terenie powiatu oławskiego. - Zadziałały procedury, toczą się odpowiednie postępowania w tej sprawie. Może pozwólmy, aby ta sprawa się wyjaśniła. Mamy nadzieję, że lada moment można oczekiwać tego wyjaśnienia.
Inna osoba, blisko tej szkoły, mówi mi, że to dla niej nie jest taka oczywista sprawa, jak dla tych, którzy "gdzieś coś usłyszeli, dodają jeden do jednego i wychodzi im, że coś się bezspornie wydarzyło".