- No to na koniec proszę jeszcze o wspomniane przez Siostrę świadectwo osoby, która uczestniczyła w walkach.
- Mieliśmy takiego mężczyznę, który bardzo nam pomagał w klasztorze. Był taką złotą rączką. Miał dwóch pełnoletnich synów, którzy, gdy wybuchła wojna, zostali powołani do wojska. Więc ten ojciec w wieku 48 lat też się zgłosił. Uznał, że skoro jego synowie są na froncie, to on też musi. Po pół roku przyjechał na przepustkę do domu. Odwiedził nas w Żytomierzu ze swoją córką. Z człowieka pełnego poczucia humoru, który sypał kawałami w każdym zdaniu, stał się milczkiem. To od razu dało nam do zrozumienia, że jest w głębokiej traumie. Gdy zapytałyśmy go, w jakiej najbardziej niebezpiecznej sytuacji się znalazł, powiedział krótko: "Rosjanie atakowali, myśmy się bronili w okopach. Z mojej drużyny zostałem tylko ja. Wtedy do okopu wskoczyło ośmiu Rosjan...". Tak zakończył. Dopiero gdy poszedł, myśmy sobie to dopowiedziały. Jeśli on przeżył i tu przyszedł, to znaczy, że on tych ośmiu żołnierzy rosyjskich musiał zabić. Zabić z bliskiej odległości, bo wszystko działo się w okopie.
Gdy skończyła mu się przepustka, wrócił na front. Z tego, co wiem, on i jego synowie żyją.
- Wojna kiedyś się skończy. I wtedy zaczną się dla Ukrainy nowe kłopoty. Może nawet większe...
- Tak. To samo mówią nam na wszystkich szkoleniach psychologicznych. Do domów powrócą ludzie okaleczeni, niezdolni do pracy, do zarabiania na siebie i rodzinę. A państwo nie jest aż tak bogate, żeby im pomóc.
- Wrócą też ci, którzy uciekli przed wojną. Jak zostaną przyjęci przez tych, którzy zostali i walczyli?
- Po dwóch latach wojny wśród Ukraińców pojawiła się nienawiść do tych, co wyjechali. Gdy Ukraińcy odnosili sukcesy w walkach, a Rosjanie się wycofywali, gdy wydawało się, że już wkrótce wojna się skończy zwycięstwem, pytano z przekąsem, czy ci, co uciekli, wzięli ze sobą wyszywanki, to taki tradycyjny ukraiński strój, żeby świętować zwycięstwo za granicą, gdzie mają bezpiecznie i zasobnie. Teraz nadzieja na szybki koniec wojny zgasła. A im dłużej trwa, tym mniej jest chłopców, których można posłać na front. I to powoduje, że nie jesteśmy już pewni, że zwyciężymy. Ukraińcy chcą się bić do ostatniego Ukraińca. "Albo zwyciężymy, albo nas nie będzie". Ja też jestem za tym, bo jeśli teraz Rosjanie wezmą ziemie, które okupują, to zaraz pójdą dalej, w głąb Ukrainy i będą zagarniać kolejne tereny. Szkoda też tych, którzy zginęli, bo to oznaczałoby, że zginęli na darmo. Oddanie tych ziem zaraz na początku wojny miałoby sens, ale nie teraz, po takiej ofierze.
Teraz, gdy już nie ma pewności zwycięstwa, nie ma też tej nienawiści do tych, co uciekli. Jest raczej nadzieja, że oni tam są zdrowi, zagospodarowani i jak wyginą wszyscy, co są w Ukrainie, to ci poza granicami kraju obronią to, co ukraińskie. I może przez jakiś polityczny nacisk wywalczą niepodległość Ukrainie.
- W Polsce opinia o Ukraińcach jest raczej pozytywna, choć różnie z tym bywa...
- Putin walczy nie tylko na froncie, ale też w propagandzie. Szczególnie zależy mu na tym, aby Ukraińcy mieli jak najgorszą opinię w krajach, w których przebywają. Inwestuje ogromne pieniądze przekupując nielojalnych Ukraińców, aby dokonywali różnych złych rzeczy, co ma się przełożyć na negatywne postrzeganie uchodźców ukraińskich. Mają niszczyć to, co udostępniają im Polacy, być roszczeniowi, uciążliwi dla sąsiadów.
Dezinformacja rosyjska obecna jest też w mediach w Ukrainie. Niestety, ale kolaborantów rosyjskich nie brakuje. Tak było wówczas, gdy zaczęły się strajki zbożowe w Polsce. Nam w Ukrainie mówiono, że to tylko Polacy nie chcą naszego zboża. A prawda była taka, że Słowacja i Węgry też nie chcą, i Rumunia, i Bułgaria, i Turcja, i jeszcze jakieś inne kraje. Chciano w ten sposób skłócić Polaków z Ukraińcami. A w ogóle to wcale to nie było tak do końca zboże ukraińskie, bo właścicielami pól są biznesmeni z Luksemburga, Portugalii, Hiszpanii, Niemiec czy Francji. To oni mają tysiące hektarów w Ukrainie obsianych zbożem. To ich zboże się zepsuło, bo od czasów wojny często są wyłączenia prądu i w magazynach nie działały urządzenia osuszające. Propaganda w Ukrainie sterowana przez Rosjan głosiła, że Ukraińcy z narażeniem życia, pod ostrzałem sieją zboże, a Polacy, syci panowie, gardzą tym i niszczą. To bardzo frustrujące i na pewno tworzy zły klimat między naszymi narodami. I z tym musimy się zmierzyć - po obu stronach granicy.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze