LIST:
Pan Leszek Mazur pisze, że "budynek ten został wybudowany po wojnie w miejscu dużego budynku, który stał w tym miejscu przed wojną (widokówka nr 4)". Otóż budynek ten musiał być wyburzony wiele lat przed wojną, ponieważ od zakończenia wojny do połowy lat 50. stał w tym miejscu budynek willi, niezbyt mocno zniszczony (pewnie przez pożar), co najmniej do połowy lat 50. Wiele razy z kolegami penetrowaliśmy tę willę (jak wiele innych ruin) w poszukiwaniu "skarbów". Ściany nośne, działowe i stropy były w dobrym stanie. Tynk o strukturze baranka, wiele różnych gzymsów wokół okien, drzwi wejściowych, świadczyły, że był to ładny i nie tak dawno wybudowany dom. Na wysokim parterze tego budynku, w jednym z pomieszczeń leżały nadpalone części pianina. Któregoś dnia znalazłem tam w bardzo dobrym stanie trąbkę, którą po jakimś czasie sprzedałem oławskiemu muzykowi Panu Waldemarowi Ziarkowskiemu (chyba dobrze napisałem nazwisko). Od strony zachodniej wilii znajdował się zielony teren z krzewami i drzewami, a nieco dalej od ulicy prowadziła krótka aleja kasztanowa, która kończyła się przy jakimś gruzowisku zarośniętym chwastami, krzakami. Jak się później dowiedziałem, były to ruiny budynku oficerskiego kasyna z XIX wieku. Podobno na tych ruinach wybudowano ZETO. Jeszcze kilkanaście lat temu rosło tam kilka drzew kasztanowych.
W miejscu, gdzie miałby stać zburzony w czasie wojny, a wspomniany przez Pana Leszka budynek, nie było śladu jakichkolwiek ruin.
Wracając do wilii - budynek ten został odbudowany pod koniec lat pięćdziesiątych i nieco zmieniony (wizualnie jest brzydszy od tamtych "ruin", dodano poddasze, ale suteryny (piwnice) pozostały takie same. Podobny, dobry los spotkał budynek położony po lewej stronie, który również był niewiele zrujnowany i doczekał się w latach 50. odbudowy. Mniej szczęścia miał spalony budynek znajdujący na styku ulic 3 Maja i Przyjaciół Żołnierza (obecnie skwer im. Adama Wójcika). Otóż ten dwupiętrowy budynek o barankowym tynku miał jeszcze solidne wszystkie ściany nośne i działowe,oraz stropy, wejścia do trzech klatek schodowych zdobiły obramowania z bordowych, błyszczących cegieł. Niestety , wówczas było realizowane hasło, że "cały Naród odbudowuje swoją stolicę", co skutkowało tym, że wiele budynków w naszym mieście, które można było odbudować, uratować, "poszły" na cegłę do Warszawy lub dla wielu "możnych" na budowę domów. Myślę, że budynek dawnych wojsk artyleryjskich (obecnie Zespół Szkół), na którego ścianie od strony wejścia (jeszcze kilka lat po wojnie) widniała wyryta w tynku i pomalowana na zielono postać żołnierza Wehrmachtu obok ogromnej armaty, był wówczas również budynkiem 20-30-letnim. Dodam jeszcze, że budynek wilii, dwa pozostałe i wiele innych już dawno opisałem w swoich "Wspomnieniach", w częściach dotyczących Oławy z lat 1947-1954.
Tyle moich uwag i innych różnych wiadomości.
Pozdrawiam Eugeniusz Chorostecki
Napisz komentarz
Komentarze