Jak na tak trudny temat i porę (piątek wieczorem) przyszło bardzo dużo ludzi, którzy po wernisażu bite dwie godziny dyskutowali z profesorem Krzysztofem Ruchniewiczem o wystawie, o trudnej historii polsko-niemieckiej, o tym czy i jak upamiętniać tereny poobozowe w Miłoszycach i Jelczu-Laskowicach, a nawet o reparacjach wojennych. W dyskusji pojawił się pomysł, aby do upamiętnienia miłoszyckiego obozu Fünfteichen wykorzystać budynek tamtejszej dawnej stacji kolejowej, która od lat stoi pusta. Dyskusja była ciekawa, miejscami ostra, ale chyba wszyscy wyszli z niej zadowoleni, bo mieli okazję się spotkać o porozmawiać o tematach, których zwykle się nie porusza w większym gronie.
*
O czym jest wystawa, którą od poniedziałku przez cały tydzień będzie można oglądać w holu CSiR?
W Jelczu (obecnie część Jelcza-Laskowic) powstały w latach II wojny światowej zakłady zbrojeniowe Kruppa (Bertha-Werke). Przy ich budowie, a potem przy produkcji haubic i innych rodzajów uzbrojenia lub części, wykorzystywano pracę przymusową więźniów. W pobliżu zakładów funkcjonowały trzy obozy pracy: obóz dla Żydów w Laskowicach, a po jego likwidacji obóz pracy w Miłoszycach, jedna z największych filii obozu koncentracyjnego Groß-Rosen koło Świdnicy oraz obóz w Ratowicach. Pracę przymusową wykorzystywano w fabryce, ale także do (roz)budowy poligonu doświadczalnego i innych prac budowlanych.
Po zakończeniu wojny zakłady Kruppa zostały zajęte przez Armię Czerwoną. Wywieziono ich wyposażenie w głąb ZSRR. W następnych latach w opuszczonych halach stworzono Jelczańskie Zakłady Samochodowe. W połowie lat 50. XX wieku na ich potrzeby stworzono obóz pracy, w którym przetrzymywano więźniów, tym razem polskiego systemu komunistycznego.
Przez wiele lat jedynym upamiętnieniem pracy przymusowej w zakładach Kruppa był kamień pamiątkowy, potem pomnik oraz symboliczna mogiła w lesie. W miejscach poobozowych w Jelczu-Laskowicach, Ratowicach i Miłoszycach nie było żadnych upamiętnień. Zainteresowanie tą problematyką pojawiło się dopiero w ostatnich latach. Z inicjatywy Stowarzyszenia Lokalnych Zwiadowców Historii zaczęto stawiać w miejscach poobozowych lub w ich pobliżu instalacje upamiętniające miejsce i losy więźniów. W jednej z hal montażowych uruchomiono muzeum zakładowe, w którym jedną z pierwszych sal poświęcono dziejom zakładów Kruppa i wykorzystaniu pracy przymusowej. W 2023 r. otwarto ścieżkę edukacyjną śladem obiektów popoligonowych.
Mimo tych różnych działań przywołujących wydarzenia sprzed lat, kompleks Małego Essen" (w nawiązaniu do głównych zakładów Kruppa w Essen w Nadrenii) nie stanowi miejsca pamięci, nie przebił się mocniej do świadomości polskiej czy niemieckiej. Nadal nie posiadamy na ten temat rzetelnego opracowania naukowego, brak jest materiałów popularyzujących oraz edukacyjnych.
- Mogłem się zainteresować Krakowem czy jakąkolwiek inną miejscowością z ciekawą historią, ale zainteresowałem się Miłoszycami, bo... tu mieszkam - mówił prof. Krzysztof Ruchniewicz
Wystawa zdjęć, świadomie utrzymana w stylistyce czarno-białej, ma poprowadzić do tych miejsc z przeszłości. Część z nich zachowała się, można je bez problemu zidentyfikować. Przeznaczenie innych nie jest do dzisiaj znane. Zachowały się jedynie ruiny budynków albo wybetonowane miejsca w środku pola. Nie przetrwały żadne zabudowania poobozowe w Miłoszycach, poza trzema murowanymi budynkami (komendantury oraz dwóch baraków). Na żadnym z nich nie ma tablic pamiątkowych, pierwszy jest zamieszkały, dwa pozostałe przez lata służyły jako budynki gospodarcze. Nie zachowały się także baraki poobozowe w Ratowicach oraz w Laskowicach. W tej ostatniej miejscowości (dzisiaj Jelczu-Laskowicach) nie ma żadnej tablicy upamiętniającej obóz pracy, w którym przetrzymywano Żydów.
- Poprzez wystawę chcę zwrócić uwagę na problem komemoracji miejsc związanych z pracą przymusową i niemieckimi zbrodniami okresu II wojny światowej, a także postawić pytanie o sens działań lokalnych mieszkańców, oraz uznania całego kompleksu Małego Essen" za polsko-niemieckie miejsce pamięci i przywrócenia go pamięci społecznej nie tylko w Polsce, ale i Niemczech - mówi profesor Ruchniewicz, mieszkaniec Miłoszyc.
Wystawę zorganizowano w holu hali CSiR
Wszystkie zdjęcia są czarno-białe
Większość miejsc, przedstawionych na zdjęciach, powinna być znana mieszkańcom Jelcza-Laskowic i okolic. Tym razem mogą je zobaczyć w innym kontekście, historycznym, wojennym
Napisz komentarz
Komentarze