Reklama
Na wojnę z komarami. Drugie starcie!
- 21.06.2017 16:37 (aktualizacja 27.09.2023 11:31)
Dziś wieczorem nad Oławą znów będzie latał dwupłatowiec, który rozpyli środek zwalczający komary. To drugi etap akcji odkomarzania. Pierwszy przeprowadzono 8 czerwca.
Tak było dwa tygodnie temu:
Bzzzz - trudno je polubić, ale warto poznać - o komarach opowiada ekspert - dr Jarosław Pacoń (na fot.) z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu:
Jeśli w niektórych rejonach już nam komary dokuczają, to - niestety - dopiero może być początek. Szczyt rozwoju tych dokuczliwych owadów w tym roku przesunął się o kilka tygodni z powodu kwietniowych i majowych chłodów. Jeśli dopisze pogoda - w końcu czerwca i w lipcu wykluje się z jaj więcej komarzych pokoleń. Rozwój od jaj do dorosłego owada trwa od 2 do 6 tygodni, jest związany z wodą stojącą (rozlewiska, stawy, nawet oczka wodne) i uzależniony od temperatury otoczenia (spadek temp. poniżej 10 st. C hamuje rozwój form młodocianych). Dlatego ciepłe i wilgotne lata, to więcej komarów, chłodna i bezdeszczowa pogoda hamuje ich rozwój.
W Polsce występuje ok. 50 gatunków i odmian komarów, z których najczęściej spotykane są komar widliszek (Anopheles), komar brzęczący (Culex) i komar leśny - doskwierz (Aëdes). Krwiopijne są tylko samice, samce odżywiają się sokami roślinnymi. Samice potrzebują krwi do wytworzenia jaj. Oprócz ludzkiej może to być krew ssaków, ptaków, a nawet gadów. W ciepłych porach roku komary żyją ok. 2-3 miesiące, ale zapłodnione samice mogą zimować np. w jaskiniach lub piwnicach i wtedy żyją do 8 miesięcy, a na wiosnę składają jaja.
Komary zaczynają atakować przed zmierzchem, aktywność utrzymuje się do godz. 21-22, rano budzą się ok. 5-6 i atakują przed południem. W wilgotne i pochmurne dni mogą być aktywne przez cały dzień. Nie znoszą silnego słońca i suchego powietrza.
*
Swoje metody na komary zdradza botanik - prof. Ewa Fudali z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu: - Są rośliny, które wytwarzają olejki jakich komary zdecydowanie nie lubią. W nierównej walce z tymi krwiopijcami możemy wykorzystać pachnące gatunki, które można posadzić nawet w skrzynkach balkonowych czy doniczkach na parapecie jak lawenda i melisa indyjska.
Fot. Tomasz Lewandowski/UPWr.
A kleszcze?
Szczyt kleszczowy trwa od marca do jesieni - dr Jarosław Pacoń z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu mówi jak się chronić:
W Polsce żyje około 20 gatunków kleszczy. Groźne dla człowieka są dwa z nich: kleszcz pospolity, zwany również pastwiskowym oraz kleszcz łąkowy. Najczęściej występującym jest kleszcz pospolity (Ixodes ricinus, stara nazwa to kleszcz pastwiskowy). Występuje na ok. 90% obszaru kraju, oprócz mokradeł i miejsc suchych, piaszczystych (wydmy). Odpowiada za 98% przypadków ataków na ludzi i zwierzęta domowe - atakuje zwłaszcza psy i koty. Drugi gatunek, bardzo groźny dla psów, to kleszcz łąkowy (Dermacentor reticulatus) przenosi babeszjozę psów - chorobę pasożytniczą, która - jeśli jest nieleczona - jest śmiertelna. Występuje na wschód od Wisły (pojawia się też w województwie lubuskim, dostając się na te tereny z Niemiec przez Odrę).
Pojawieniu się większej liczby kleszczy sprzyjają łagodne zimy, a taką mamy za sobą. Kleszcze stają się aktywne, już gdy temperatura przekracza 7 stopni Celsjusza, zaś największą aktywność przejawiają, gdy jest parno, wilgotno i bezwietrznie. Cykl rozwojowy kleszcza trwa trzy lata.
Kleszczy nie da się wytępić, więc trzeba się przed nimi ochronić. Występują przede wszystkim w lasach liściastych i mieszanych, parkach, zagajnikach. Najlepszymi miejscami dla nich są wilgotne i mocno zacienione miejsca. Te pajęczaki można spotkać wśród traw, pokrzyw, żywopłotów i rozkładającej się ściółki, żyją na wysokości kilkudziesięciu centymetrów w trawie lub krzewie. Wybierając się w takie miejsca powinniśmy dobrać odpowiedni strój: ubrania zasłaniające ciało - zakładajmy długie spodnie oraz bluzę. Skarpetki wciągnijmy na nogawki i załóżmy jasną odzież, wtedy zauważymy czy chodzi po nas kleszcz. Po drugie po powrocie ze spaceru starannie trzeba obejrzeć całe ciało. Jeśli odkryjemy, że kleszcz się wgryzł w skórę, należy go usunąć. Najlepiej specjalistyczną pęsetą, trzymając ją jak najbliżej otworu gębowego kleszcza, jednym zdecydowanym ruchem. Nie należy smarować tego miejsca żadnymi kremami czy maściami, bo te pobudzają pasożyta do produkcji toksycznej śliny. Warto pamiętać, że nie każdy kleszcz jest zarażony, ale trzeba obserwować miejsce, z którego go usunęliśmy. O boreliozie często (nie zawsze) informuje nas wędrujący po ciele rumień, który szybko się powiększa. W takich sytuacjach bezwzględnie trzeba zgłosić się do lekarza, który zaleci terapię antybiotykową. Na psy i koty można nakładać specjalną obrożę, która może odstraszać pajęczaki od 3 do 10 miesięcy. Mniej skuteczne są krople na sierść działające przez kilka tygodni.
(ck)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze