Oławski sąd uznał, że to za niedopuszczalne moralnie i nakazał wstrzymać tę absurdalną egzekucję Ręka do góry, kto nigdy nie miał żadnych długów! I druga ręka do góry, kto wie, że nigdy ich nie będzie miał! A teraz wszystkie ręce w dół i przeczytajcie, bo to tekst właśnie dla was. * Małgosia odziedziczyła złotówkę po tacie, który zmarł dziesięć lat temu. O "majątku" dowiedziała się jednak dopiero po latach, gdy do drzwi zastukał komornik. Nie dosłownie. Przysłał wezwanie do zapłaty "należności głównej w kwocie 1 zł" oraz kosztów egzekucji w horrendalnej wysokości... 1071,85 zł, ponad tysiąckrotnie przewyższającej odzyskiwaną kwotę. Spadek Rodzice Małgosi rozwiedli się w 2006 roku. Po rozwodzie tata narobił sporych długów, a dwa lata później popełnił samobójstwo. - Kiedyś moja była teściowa spotkała mnie i powiedziała, że w sądzie będzie sprawa odnośnie spadku - opowiada mama Małgosi. - Mówiła, że będą dzielone pieniądze i połowę ma otrzymać córka, a połowę brat byłego męża. O jego długach nie usłyszałam ani słowa. Na rozprawie sędzia spytał ją tylko, czy w imieniu małoletniej Małgosi przyjmuje spadek po tacie. Nie bardzo wiedziała, co to dokładnie oznacza, ale powiedziała, że tak, bo to przecież miało być dla dobra córki. Potem okazało się, że przyjmując spadek w imieniu córki faktycznie przejęła jedynie długi jej taty. Lekcja pierwsza Czy możesz nie przyjąć spadku, w tym ewentualnych długów? Tak. Masz na to pół roku. Jeśli w tym czasie nie złożysz stosownego wniosku o odrzuceniu spadku, odziedziczysz wszystko z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. To oznacza, że dziedziczymy zarówno majątek, jak i ewentualne długi, ale - uwaga! - odpowiadamy za nie tylko do wysokości odziedziczonego majątku. Aby tę wysokość określić, komornik musi sporządzić spis wartości spadku, co obecnie kosztuje około tysiąca złotych. Odrzucenie spadku oznacza, że nie chcemy dziedziczyć ani majątku, ani długów osoby zmarłej, więc będziemy traktowani tak, jakbyśmy sami nie dożyli spadku i w konsekwencji miejsce kolejnych spadkobierców zajmują nasze dzieci bądź następni krewni. Od momentu, kiedy dowiedzą się, że zostali spadkobiercami, też mają jedynie pół roku na podjęcie decyzji i złożenie przed notariuszem lub w sądzie oświadczenia odrzuceniu spadku.
Gdy chcemy w imieniu małoletnich dzieci odrzucić spadek, wcześniej musimy uzyskać zgodę sądu rodzinnego. Nie jest dobrze Małgosia formalnie nie odrzuciła spadku, czyli go przyjęła. I zaczęły się schody. Pierwszy sygnał, że będzie źle, przyszedł z Banku Zachodniego WBK, który domagał się oddania kilkunastu tysięcy kredytu. - Poszliśmy wtedy do komornika i okazało się, że były mąż zostawił prawie 70 tys. zł długów - opowiada mama Małgosi. - Musiałam zapłacić ponad tysiąc złotych za zrobienie tzw. spisu inwentarza. Praktycznie nie było tam wpisanego żadnego majątku, oprócz jednej złotówki, a komornik powiedział, że gdybym nadal dostawała jakieś wezwania do zapłaty, mam się tym spisem posługiwać. Gdy wierzyciele dowiedzieli się, że dłużnik zmarł, pozostawiając po sobie jedynie nieletnią córkę bez majątku, odpuścili. Prawie wszyscy, bo jeden - któremu tata winien był 3 tys. zł (plus odsetki, które narosły już do 4 tys zł) - sprzedał dług firmie znad morza, specjalizującej się w odzyskiwaniu wierzytelności, a tego typu firmy już tak łatwo nie odpuszczają. - Komornik spoza Oławy przysłał nam pismo, że 7 tys. zł musimy oddać w ciągu siedmiu dni - mówi mama Małgosi. - A jeżeli nie, to straszył, że zajmie rentę rodzinną dziecka po zmarłym tacie, którą córka dostaje od 2011 roku. Na decyzję komornika poskarżyli się do sądu, bo skoro w spisie inwentarza jest tylko złotówka, to zgodnie z prawem Małgosia może odpowiadać za długi ojca jedynie do tej kwoty. Komornik jednak zdążył już zająć ok. 300 zł z renty, którą Małgosia pobiera z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Więcej nie zdążył, bo oławski sąd nakazał umorzyć egzekucję. Komornik nie wykonał w całości postanowienia sądu, bo owszem, umorzył, ale jedynie w zakresie należności głównej z odsetkami oraz egzekucji z renty. Złotówki postanowił jednak nie odpuścić. Słownie jedna Skąd się ona w ogóle wzięła? To były udziały taty w spółdzielczej kasie oszczędnościowo- kredytowej "Wspólnota". Pewnie sam nawet o nich nie pamiętał. Kiedyś były takie przepisy, że aby dostać pożyczkę w kasie oszczędnościowej czy w banku spółdzielczego, trzeba było zostać udziałowcem. To była formalność. Składając wniosek o kredyt automatycznie podpisywało się zgodę na wykupienie najmniejszego udziału. Potem praktycznie mało kto o czymś takim pamiętał. W przypadku ojca Małgosi były to udziały wartości 1 zł. W spisie inwentarza komornik doszukał się tej złotówki, która była wpisana jako tzw. stan czynny masy spadkowej po zmarłym. I teraz ponownie wystosował do Małgosi wezwanie, by zapłaciła właśnie tę złotówkę - jako należność główną.
Co komornikowi z jednej złotówki? Z niej samej pewnie nic, ale samo podjęcie egzekucji wystarczy, aby wyliczyć sobie koszty komornicze. A nie jest to takie byle co. W tym przypadku odzyskanie złotówki miało kosztować 300 zł tytułem zastępstwa w egzekucji plus 254 zł tytułem kosztów klauzuli plus 330,83 zł tytułem opłaty egzekucyjnej plus 76,09 zł tytułem podatku VAT i do tego wszystkiego 110,923 zł tytułem wydatków gotówkowych. W sumie koszty egzekucji jednej złotówki komornik podliczył na... 1.071,85 zł (!) i domagał się, aby zapłaciła za to Małgosia (czy faktycznie jej mama, prawna opiekunka). Lekcja druga Jeśli komornik wzywa cię do natychmiastowej zapłaty długu wraz z kosztami komorniczymi, nie bój się i nie rób od razu przelewu, tylko najpierw dobrze się zastanów, a najlepiej poradź prawników, zwłaszcza gdy masz wątpliwości co do egzekwowanej kwoty bądź kosztów komorniczych. W tym przypadku panie poszły do adwokata i złożyły kolejną skargę na działania komornika. Wskazały, że zgodnie ze spisem inwentarza, tzw. stan czynny spadku Małgosi wynosi 1 zł, a zatem "egzekucja symbolicznej złotówki przy nieproporcjonalnych kosztach egzekucji jest bezcelowa, bo nieegzekucyjna". Umorzyć! Oławski sąd w kwietniu ponownie przyznał im rację. Uznał, że skoro wcześniej zobowiązał komornika do umorzenia postępowania, to znaczy, że do umorzenia w całości, a nie tylko w jakiejś części. Zdaniem sądu komornik nie miał podstaw do prowadzenia egzekucji z renty, stanowiącej jedyny majątek małoletniej Małgosi, gdyż we wniosku wierzyciela o przeprowadzenie egzekucji nie ma takiej pozycji, a nie jest dopuszczalne prowadzenie egzekucji ze składników majątku dłużnika niewskazanych we wniosku. Z góry zatem można było stwierdzić bezskuteczność tego postępowania komorniczego. A zgodnie z odpowiednimi zapisami kodeksu postępowania cywilnego (art. 824. § 1) jeśli w egzekucji nie uzyska się sumy wyższej od kosztów egzekucyjnych, należy ją umorzyć. I tu nie chodzi wyłącznie o prawo, jak zauważył sąd, ale także o zasady współżycia społecznego. Jeszcze ostrzej ocenił sąd próbę wyegzekwowania tej jednej jedynej złotówki, przy niewspółmiernie wysokich kosztach komorniczych. I to od małoletniego. - Przy ocenie podejmowanych przez wierzyciela czynności należy mieć na uwadze, że dłużniczką jest osoba małoletnia, nie posiadająca oprócz renty jakiegokolwiek majątku - czytamy w uzasadnieniu postanowienia. - W tej sprawie wartością wyznaczającą granice odpowiedzialności za długi spadkowe jest kwota 1 zł. Komornicze egzekucja wierzytelności na kwotę 1 zł przy niewspółmiernie wysokich kosztach postępowania nie może być uznana za moralnie i etycznie dopuszczalna i uzasadnione. Sąd zwrócił też uwagę komornikowi, że (zgodnie art. 42 ust. 2 ustawy o komornikach sądowych i egzekucji) w przypadku, gdy postępowanie egzekucyjne okaże się w całości lub w części bezskuteczne - a tak jest w tej sprawie (wierzyciel wiedział ze spisu inwentarza jaka jest tzw. czynna masa spadkowa) - wydatki poniesione przez komornika, które nie zostały pokryte z wyegzekwowanej części świadczenia, obciążają wierzyciela (czyli w naszym przypadku firmę windykacyjną znad morza), a nie dłużnika (czyli Małgosię), jak chciał komornik. Sąd wskazał też, że w przypadku umorzenia postępowania egzekucyjnego z innych przyczyn niż bezskuteczność komornik nie pobiera opłaty, a tutaj mamy do czynienia z takim przypadkiem. - Nie jest dopuszczalne prowadzenie egzekucji ze składników majątku dłużnika niewskazanych we wniosku - mówi sąd. Określając sposób egzekucji to wierzyciel wskazuje, z czego ma być prowadzona egzekucja. Skoro nie wskazał renty, bo wtedy jeszcze w ogóle nie była Małgosi wypłacana, zdaniem sądu prowadzenie egzekucji w stosunku do tego świadczenia dziewczynki było niedopuszczalne. Komornik zasłania się tajemnicą Próbowaliśmy spytać komornika, dlaczego chciał egzekwować od Małgosi złotówkę, naliczając sobie tak wysokie koszty komornicze, skoro wiedział, że postępowanie jest bezcelowe, bo z egzekucji nie miał szans uzyskać sumy wyższej od kosztów egzekucyjnych. Chcieliśmy też odpowiedzi na pytanie, dlaczego próbował obciążyć kosztami komorniczymi bezskutecznego postępowania małoletnią oławiankę, a nie wierzyciela. Próbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego koszty "zastępstwa w egzekucji" wyliczył sobie aż na 300 zł, skoro podstawowa stawka w takim przypadku wynosi 15 zł, a wszystko ponadto powinno wynikać z jakichś nadzwyczajnych sytuacji. - W odpowiedzi na zapytanie odnośnie konkretnego postępowania egzekucyjnego informuje, że obowiązuje mnie w tym zakresie tajemnica zawodowa - odpisał komornik i odesłał nas do rzecznika prasowego Izby Komorniczej we Wrocławiu. - Jeżeli sąd nakazał komornikowi umorzenia postępowania egzekucyjnego w ramach przepisu 759 par. 2, to komornik jest zobowiązany do bezwzględnego wykonania tego, co w tym postanowieniu zostało zapisane - mówi kategorycznie rzecznik prasowy Izby Komorniczej we Wrocławiu Tomasz Kinastowski. - Jeżeli komornik nie wykonał tego postanowienia w całości, to popełnił błąd. Rzecznik przyznaje, że w tej sprawie możemy mieć do czynienia z zawyżeniem kosztów zastępstwa w egzekucji, które zgodnie z prawem wynoszą minimalnie 15 zł: - Co prawda ustawodawca przewidział przyznanie kosztów wyższych, w zależności od nakładów pracy adwokata, ale wtedy trzeba wykazać, że ktoś zrobił więcej niż powinien. Bo ustawodawca mówi 15 zł, a jeśli chcesz więcej, to pokaż, że się napracowałeś. Tutaj komornik mówi, że w tym przypadku radca się napracował, więc dał mu 300. Ja, jak bym nie liczył, to tutaj nie wyliczę tych 300 zł. U mnie dostałby 15 zł. Duże koszty to plaga Kinastowski mówi, że zawyżanie kosztów adwokatowi jest plagą, tępioną przez Krajową Radę Komornicza, która traktuje to jako pewien element nieuczciwej konkurencji: - Bo jeśli adwokat normalnie dostałby 15 zł, a tam 300 zł, to nie przyjdzie do mnie, tylko do tamtego komornika. Co do innych zarzutów wobec działań komornika, podnoszonych przez sąd w postanowieniu, np. dotyczących w ogóle egzekucji jednej złotówki i naliczania sobie kosztów komorniczych tysiąckrotnie wyższych, czyli ocen z dziedziny moralności i etyki, rzecznik IK we Wrocławiu ma wątpliwości: - Komornik jest od wykonaniu tytułu wykonawczego. To wierzyciel go skierował do egzekucji, a komornik ma klapki na oczach, jak koń pociągowy. Ma wykonać egzekucję. Czy dłużnik jest chory, czy ułomny - to nie jest przedmiotem tego postępowania. Nie to decyduje o tym, czy egzekucja przeciwko niemu może być prowadzona. Albo ma majątek, albo go nie ma. To jest podstawa. Tutaj majątek jest, bo dłużnik otrzymuje świadczenie, z którego może być prowadzone postępowanie egzekucyjne w ramach wyegzekwowania kwoty długów spadkowych. I teraz robimy kolejny krok. Ale tego długu jest złotówka! Gdyby było 50 czy 100 tys. zł. to byłoby dobrze.
Gdy pojawia się złotówka, mówimy nie. Ale to zdrowy rozsądek wierzyciela powinien decydować o tym, że takich egzekucji się nie prowadzi. Dla mnie komornik jest związany wnioskiem egzekucyjnym. Musi go przyjąć. Odmowa przeprowadzenia postępowania egzekucyjnego o złotówkę nie będzie przeze mnie niczym skutecznie uzasadniona. Tutaj, jestem przekonany, zarówno po stronie wierzyciela, jak i po stronie komornika, zadziałał automatyzm, bez głębszej myśli i jakiegoś celowego świadomego działania. Postanowienie oławskiego sądu w prawie umorzenia egzekucji komornik musi je wykonać. Na razie więc Małgosia może spać spokojnie. To jednak może być tylko cisza przed burzą. Lekcja trzecia Umorzenie egzekucji wcale nie oznacza, że sprawę masz z głowy. Gdy sytuacja prawna się zmieni - w naszym przypadku, np. gdy Małgosia stanie się pełnoletnia i zacznie zarabiać, wierzyciele ponownie mogą się odezwać, by zawalczyć o tę złotówkę, a tak naprawdę o wszystkie koszty dodatkowe, na których da się zarobić. Dlatego najlepiej rozliczyć się do końca, co wcale nie jest takie proste. Nie wystarczy firmie windykacyjnej oddać złotówkę. Skoro wiemy, że wierzycieli było kilku, ale na razie odpuścili, to wcale nie znaczy, że nie zechcą dochodzić swoich praw za kilka lat. A długi przedawniają się dopiero po 10 latach. Gdy w tym czasie wierzyciel podejmie jakąś próbę egzekucji, ten czas płynie odnowa. Wystarczy więc, że co 9 lat będzie podejmowana taka próba, choćby nieskuteczna, długi nigdy nie ulegną przedawnieniu, co w niektórych przypadkach oznacza, że przez całe życie dłużnik może czuć na karku oddech komornika. Najlepiej więc się rozliczyć, co w przypadku np. Małgosi oznaczałoby, że każdemu z wierzycieli musi zapłacić stosowną część tej nieszczęsnej złotówki, w zależności od wysokości roszczeń. To jednak do końca nie rozwiąże problem. Jak napisałem wcześniej, gdy postępowanie egzekucyjne jest w całości lub w części bezskuteczne, wydatki poniesione przez komornika obciążają wierzyciela. Czyli w naszym przypadku pokryje je firma windykacyjna znad morza. Ale - uwaga - tylko na razie. Te koszty może sobie potem wliczyć do wartości odzyskiwanego długu i gdy w nowej sytuacji prawnej znów zechce odzyskiwać dług od Małgosi, będzie on wynosił już złotówkę... plus te koszty komornicze, jakie poniósł wierzyciel. Teoretycznie możemy sobie wyobrazić taką sytuację, że co jakoś czas firma windykacyjna będzie podejmowała próby odzyskania swojego długu w wysokości do 1 zł, do czego za każdym razem będą dopisywane jakieś koszty egzekucyjne. I gdy pewnego dnia Małgosia, wtedy już pełnoletnia, dostanie pierwszą w życiu pensję, będzie ona zajęta przez komornika na poczet tej złotówki i wszystkich kosztów komorniczych, jakie przez lata się uzbierały. - Teoretyczne jest to możliwe - przyznaje rzecznik. - Firmy windykacyjne potrafią jeden wniosek egzekucyjny do komornika kierować 4-5 razy w roku, bo nie wnoszą przy tym żadnej opłaty, która pokrywałaby koszty prowadzenia postępowania. Skoro mnie to nic nie kosztuje, poza kosztami znaczków pocztowych, czy jakąś drobną kwotą, jaką komornik będzie chciał ode mnie, to schemat jest prosty. - Tego rodzaju argumentacja nie uwzględnia przede wszystkim zasad odpowiedzialności, jakie obowiązują małoletnią dłużniczkę, gdyż odpowiada ona za dług li tylko do złotówki - mówi prawnik Małgosi. - W tym konkretnym przypadku wszystko ponad złotówkę nie jest do odzyskania. I nie zmieni się to po uzyskaniu pełnoletności przez dziewczynkę. Ponadto, na co zwrócił uwagę sąd, zgodnie z przepisami, komornik nie pobiera opłaty od części świadczenia, które nie zostało wyegzekwowane. Tam czy siak nie ma co czekać - im szybciej Małgosia pozbędzie się długu i wszelkich kosztów nim związanych, tym lepiej.
- Sprawa jest absurdalna - mówi Tomasz Kinastowski - bo dotyczy symbolicznej złotówki, ale nie możemy mówić o złotówce, która tutaj jest jakimś kuriozum. Musimy mówić o pewnych zachowaniach ludzi, którzy nabywają spadek, a potem przeprowadzają postępowanie o spis inwentarza, aby nie czekali na to, kiedy wierzyciele do nich zapukają, tylko przekazali im od razu środki uzyskane z masy spadkowej. Lekcja czwarta Najlepiej w ogóle nie mieć długów. To jednak mało realne. Jeśli więc już są, trzeba je spłacać w terminie albo dogadywać się z wierzycielami. Jeśli nic nie robisz, nawet śmierć nie jest tu wybawieniem, bo długi przechodzą na dzieci, a potem na ich dzieci. Jeśli więc masz potomstwo, a ono nic nie wie o twoich problemach, pamiętaj, że nawet po śmierci możesz sprawić im ogromny kłopot.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze