8-letni Michał przyniósł w puszce 2313,38 zł, 17-letni Kacper - 1799,60 zł, a 14-letnia Marcelina - 1658,80 zł. Kwestować zaczęli rano i nie przestawali aż do wieczora. Michał był ostatnim wolontariuszem, który dotarł z pieniędzmi do sztabu. Wciąż próbował nazbierać więcej i więcej... - To już mój drugi raz z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy - opowiada ośmiolatek. - Zbieram pieniądze, ponieważ wiem, że trafiają na bardzo szczytny cel. Dla chorych dzieci i starszych osób. Rodzice nie musieli mnie namawiać. - To prawda - wtrąca się mama. - O ile w zeszłym roku razem poszliśmy do sztabu, to w tym sam pilnował wszystkich terminów, by na pewno zostać wolontariuszem. Uznał, że ma taką potrzebę, więc go wspieraliśmy. Michał zdradza, co zrobić, żeby zebrać tak dużo: - Trzeba obrać cel i dużo chodzić. Musiałem bardzo wcześnie wstać. Normalnie w niedzielę wychodzę z łóżka około godz. 14.00, teraz musiałem o 7.30. Zbierałem w Chrząstawie i w Jelczu-Laskowicach. Najwięcej ludzi wpłacało pod kościołem i "Biedronką". Jedna pani wrzuciła do puszki 250 zł! Dla Marceliny akcje charytatywne nie są nowością, choć WOŚP wspierała po raz pierwszy: - Zachęcali mnie w szkole, więc pomyślałam, że warto. Dużo pomagam w Kopalinie - miejscowości, w której mieszkam. Z puszką chodziłam jednak po Jelczu-Laskowicach. Nie da się ukryć, że najlepsze miejsca to kościoły i duże sklepy. Chętnie wrzucali też mieszkańcy, którzy szli na występy w Centrum Sportu i Rekreacji. Mój wynik był dla mnie zaskoczeniem. Wstępnie zakładałam, że może uda się zebrać 700 zł. Udało się 1000 zł więcej!
Szefową jelczańskiego sztabu była Martyna Jurczyńska, która z Orkiestrą gra już dziesięć lat. Jej zdaniem wszyscy wolontariusze doskonale wiedzieli, gdzie na terenie gminy można spotkać najwięcej osób. Wspomina, że w historii finałów było już kilka puszek, których wartość przekroczyła 2 tys. zł, ale jeszcze żadnej, do której wrzucono więcej niż 3 tys. zł: - Osiągnęliśmy fantastyczny rekordowy wynik. Nie udałoby się bez całej masy wsparcia, które otrzymaliśmy. Przede wszystkim wielkie podziękowania należą się Miejsko-Gminnemu Centrum Kultury. Bez zaangażowania pani dyrektor i pracowników nie zrobilibyśmy takiej wspaniałej imprezy. Dziękujemy też Centrum Sportu i Rekreacji, które użyczyło nam hali. Włączyły się również lokalne firmy, Pub 22, panie z kół gospodyń wiejskich, które upiekły przepyszne ciasta. Grali z nami strażacy i medycy. Nie sposób wymienić wszystkich, więc powiem tylko, że ogromnie dziękuję! Pobiliśmy rekord o ponad 10 tys. zł. A będzie jeszcze więcej, bo obce waluty i biżuteria wciąż są przeliczane. Mam najlepszych wolontariuszy pod słońcem! Na wyjątkową pochwałę zasługuje Kacper Betka. Z powodu kontuzji nie uczestniczył w spotkaniu z naszą gazetą. Podczas finału się jednak nie poddał. Przez cały dzień chodził o kulach, z puszką przywieszoną na sznurku. Jak widać - było warto!
Kamil Tysa [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze