Szymek - bo tak zwracają się do niego bliscy - jest uczniem drugiej klasy Publicznego Gimnazjum nr 2 w Jelczu-Laskowicach. Pierwszą ukończył z czerwonym paskiem na świadectwie. Już wtedy postanowił sobie, że za rok powtórzy ten wyczyn. Nawet jeśli stan zdrowia mu na to nie pozwoli. Proszę się pożegnać z synem Chłopiec przyszedł na świat z bardzo poważną wadą. Nie ma lewej komory serca. Tuż po urodzeniu lekarze nie bardzo wiedzieli, co się z nim dzieje. Początkowo w skali Apgara otrzymał dziesięć punktów. Cechą charakterystyczną jego wady jest bowiem fakt, że można ją dostrzec dopiero w drugiej dobie życia. Najczęściej to już za późno, więc noworodki umierają. Jednym z głównych objawów, które dostrzegli lekarze u Szymka, była powiększona wątroba. Znacznie poniżej normy były za to funkcje życiowe. - Mówili mi wprost - opowiada mama chłopca Marta Konieczna. - Kazali pożegnać się z synem i nie robić sobie złudnych nadziei. Muszę jednak zaznaczyć, że trafiłam na fantastyczne położne, które od razu zauważyły, że Szymkowi sinieją paluszki. Dzięki temu bardzo szybko udało się stwierdzić, że jest jednokomorowy. Wtedy - 14 lat temu - zaskakujące było, że takie dziecko może się urodzić, a co dopiero żyć. Lekarze mogli tylko sztucznie podtrzymywać funkcje życiowe. - Dla zmylenia podłączono mu lek, który pozwalał organizmowi sądzić, że dziecko wciąż jest w łonie matki - mówi dalej pani Marta. - Wyglądał wtedy strasznie, był strasznie spuchnięty. Z małej kruszynki zrobił się ogromnym noworodkiem. Można było mieć wrażenie, że zaraz pęknie. Proszę mi wierzyć, ten widok był straszny. Do niedawna nie mogłam o tym mówić, było mi bardzo ciężko. Dziś robię to już swobodniej, choć wciąż mam te obrazy przed oczami. Kobieta jest przekonana, że gdyby na swojej drodze nie spotkała wybitnego kardiochirurga prof. Edwarda Malca, to dziś jej syn by nie żył: - Gdy inni mówili "proszę się pożegnać", on powiedział "walczymy pani Marto". Zdecydował się operować, mimo że zabieg był cholernie trudny. Dzieci obok umierały, a Szymek wciąż żył. Operacja się udała i po kilku miesiącach mogliśmy opuścić intensywną terapię. Historia powtarzała się jeszcze kilkukrotnie. Szymek przechodził przez zabieg wieloetapowy. Za każdym razem jego ciało było mocno wychładzane, a stan przypominał hipotermię. Matka regularnie musiała się z nim żegnać, bo nawet dla wybitnych lekarzy taka operacja była czymś nowym i nie do końca znanym.
Pobiegnij dla Szymka
W sierpniu tego rokusytuacja znacznie się pogorszyła. Klub biegacza "Harcownik" we współpracy z Centrum Sportu i Rekreacji organizuje imprezę charytatywną, z której dochód pójdzie na leczenie Szymona. Na bieg na dystansie 5 i 10 kilometrów można się zapisywać przez stronę www.zmierzymyczas.pl. Na Facebooku jest również wydarzenie zatytułowane "II Bieg Sylwestrowy". Tam można znaleźć wszelkie informacje i wziąć udział w licytacjach. Tego dnia w Centrum Sportu i Rekreacji odbędzie się również turniej futsalu oraz zbiórka pieniędzy.
Jeśli ktoś chciałby pomóc w inny sposób, może się zgłaszać do Jacka Załubskiego - tel. 604-472-922. Pieniądze można też wpłacać bezpośrednio na konto fundacji Health & Life - 14109025030000000133692867, z dopiskiem "na potrzeby zdrowotne Szymka Koniecznego".
Pełną historię Szymka możesz przeczytać najnowszym "GP-WO": http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2016-12-01 Kamil Tysa [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze