Jak pisaliśmy parę tygodni temu, po sygnałach od mieszkańców i po naszych publikacjach, sprawą strzelnicy przy ulicy Rybackiej zajęła się prokuratura. Zastosowała środek zapobiegawczy wobec szefów fundacji "Colt" i nakazała im wstrzymanie działalności na tym obiekcie. Prezesowi oraz wiceprezesowi przedstawiono w połowie lipca zarzuty nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, za co grozi kara grzywny, ograniczania wolności albo pozbawienia wolności do roku. Takie zarzuty pozwoliła sformułować wstępna opinia biegłego sądowego, który sprawdzał bezpieczeństwo strzelnicy. Czy szefowie "Colta" przyznają się do winy? - Nie chciałabym tego ujawniać ze względu na dobro postępowania - mówiła nam w lipcu prokurator. - Jest ono jeszcze w początkowej fazie... Nielegalnie Przypomnijmy, że od maja pracownicy oławskiej oczyszczalni ścieków (za strzelnicą) na terenie zakładu pracy znajdowali pociski, a mieszkańcy okolicznych domów od miesięcy skarżyli się na zbyt głośne strzelanie. Wiceprezes fundacji sugerował nam wtedy, aby wstrzymać się z "medialnym szumem", aż wszystko się wyjaśni. Jego zdaniem nie ma niezbitych dowodów na to, skąd pochodzą znalezione pociski, a w oficjalnym stanowisku czytaliśmy, że zdaniem zarządu "Colta", który był użytkownikiem strzelnicy, "nie jest możliwe, aby kula, wystrzelona ze stanowiska w kierunku tarczy, opuściła strzelnicę. Jest to niemożliwe ze względu na to, że strzelnica otoczona jest kilkumetrowym wałem ziemnym oraz ze względu na prawa fizyki oraz balistykę pocisków". Podejrzani złożyli wyjaśnienia i zostały one przedłożone biegłemu, który przygotowuje ostateczną opinię na temat oławskiej strzelnicy.
Prokuratura wciąż na nią czeka. Przesłała jednak pismo do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PINB). - Wszczęliśmy postępowanie w sprawie wybudowania obiektu i robót wykonanych bez zgłoszenia i pozwolenia, a nie w sprawie użytkowanie obiektu, jako strzelnicy sportowej - przyznaje powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Elżbieta Pawlikowska. - Przyprowadziliśmy kontrolę obiektu. Nie wydawaliśmy żadnych decyzji administracyjnych w zakresie wybudowanych obiektów, a jedynie robót budowlanych, wykonanych w warunkach samowoli budowlanej. Obecnie na strzelnicy nie ma już baraku, członkowie "Colta" rozebrali też budowany kulochwyt, zdjęto osłony na tzw. punkcie strzeleckim i zabezpieczenia z desek na nasypie - te same, w których ujawniliśmy otwory wylotowe w kierunku oczyszczalni ścieków. Wygląda więc na to, że klub praktycznie wyprowadził działalność strzelecką poza Oławę. W związku z tym, że postawione obiekty usunięto, postępowanie w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego będzie prawdopodobnie umorzone.
Jerzy Kamiński [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze