Reklama
Po marzenie biegnie do Fatimy. Właśnie wyruszył. Przed nim 3000 kilometrów
- 30.06.2016 09:29 (aktualizacja 27.09.2023 13:28)
Jacek Zapotoczny dziś w południe pojawił się pod oławskim ratuszem. Wyruszył do Fatimy, dziennie planuje pokonać kilkadziesiąt kilometrów. Ciągnie za sobą specjalny wózek mieszkalny. Żegnała go dziewczyna Sylwia i rodzina. Nie brakowało wzruszeń... Wózek mieszkalny poświęcił ks. Janusz Gorczyca. Jacek krótko powiedział o swoim planie podróży i rozdał obrazki z wizerunkiem świętej Rity, tym którzy przyszli mu kibicować.
Do Gaju Oławskiego eskortowała go policja i do tego momentu pobiegł z nim również jego sąsiad.
***
Z oławianinem rozmawia Anna Karpińska
- Skąd pomysł na pielgrzymkę biegową?
- Plan zrodził się we wrześniu 2015, po nieudanym dla mnie ultramaratonie górskim, w Krynicy Górskiej, którego nie ukończyłem. Pomyślałem, że spróbuje zrobić coś nowego dla siebie, połączyć moją pasję biegową ze sferą duchową, stąd pomysł na pielgrzymkę biegową. Jednak nie ja pierwszy na to wpadłem. Piotr Kuryło obiegł Ziemię dookoła, z wózkiem mieszkalnym, jako pierwszy człowiek na świecie, i na nim się wzorowałem.
- Czemu się nie udał ultramaraton w Krynicy?
- Ze względu na uraz. Taka refleksja mnie wtedy ogarnęła, żebym poszedł krok dalej. Nie zraziłem się niepowodzeniem w Krynicy, nie traktowałem go jako porażkę.
- Ale wróćmy do kontuzji. Była bardzo poważna, jeszcze odczuwasz jej skutki?
- Typowo przeciążeniowa. Byłem wykluczony z biegania ponad dwa miesiące. Dziś nie ma już po niej nawet śladu.
- Jaki jest rzeczywisty cel tej wyprawy do Fatimy? Bardziej chodzi o to, żeby tam dobiec, czy żeby się pomodlić?
- Celem samym w sobie jest ta droga. To symbol umocnienia się w wierze. Chcę zdobywać nowe doświadczenia i uczyć się radzenia sobie w trudnych sytuacjach. A bieganie jest moja pasją - odnajduję w tym radość. Jestem amatorem, nie trenuję wyczynowo. Biegnę również dla Oławy oraz dla mieszkańców naszego powiatu, aby zachęcić ludzi do uprawiania sportu i realizacji własnych marzeń.
- Ile czasu zajęły przygotowania do biegu?
- Nie było rozpisanego specjalnego treningu od września. Od pięciu lat utrzymuję dobrą kondycję. Wykonywałem treningi obwodowe na siłowni, biegałem różne jednostki treningowe, ale najwięcej starałem się biegać na wysokim zmęczeniu i obserwować, jak się zachowuje mój organizm. Jeździłem też na rowerze. Chodziłem na konsultacje do fizjoterapeuty Michała Iwanickiego z FizjoSport Med we Wrocławiu, który przekazał mi ważne wskazówki. Reszta to wizualizacja siebie w trasie - wyobrażałem sobie sytuacje w podróży, pomogło mi to przygotować się mentalnie.
- Trasa liczy 3000 km. Ile biegłeś do tej pory maksymalnie?
- W czerwcu brałem udział w ultramaratonie górskim, w Bieszczadach, w Cisnej. Ukończyłem go w czasie poniżej 14 godzin, pokonując 84 km. Czołówka była dużo przede mną, ale dla mnie nie jest najważniejszy wynik, tylko ukończenie takiego biegu.
- A teraz jak planujesz rozłożyć te 3000 km na dni? Po ile dziennie chciałbyś przebiec?
- W moim założeniu jest to 65-70 km, będę dzielił dzienny etap na odcinki, między którymi będę odpoczywał, jadł i uzupełniał zapasy. Założenie to jedno, a wszystko zweryfikuje rzeczywistość.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze