W poprzednim wydaniu Gazety zamieszczono artykuł przedstawiający oławską spółkę w negatywnym świetle, zarzucając jej nadużywanie pozycji dominującej, narzucanie nieuczciwych cen oraz naruszanie interesu publicznego. Z czego wynikają takie wnioski?
Gazeta wzięła na swój warsztat, wydaną w grudniu ubiegłego roku, decyzję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z treści 21 stronicowego dokumentu wyjęto kilka „najsmaczniejszych” zdań, tworząc czarny wizerunek spółki. Choć niektórym trudno jest w to uwierzyć to ZWiK od lat, stara się dbać o dobro mieszkańców Oławy. Jak zatem mają się do tego zarzuty UOKiK, które w tak chwytliwy sposób zinterpretowane zostały przez Gazetę?
Kiedy cena przestaje być nieuczciwa?
ZWiK jako jedyne przedsiębiorstwo w Oławie dostarcza wodę jej mieszkańcom. Z tego tytułu jest tak zwanym naturalnym monopolistą sieciowym. Powyższego nie należy odczytywać w sposób negatywny dla spółki. Po prostu taki jest charakter rynku, na którym działa i żadna decyzja UOKiK tego nie zmieni. Istotniejsze jest tutaj to, jak wykorzystuje swoją pozycję. Według Gazety nadużywa ją, bezpodstawnie pobierając opłaty i narzucając nieuczciwe ceny. Przyjrzyjmy się więc jak rozumie te pojęcia ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów:
„Nadużywanie pozycji dominującej polega w szczególności na: bezpośrednim lub pośrednim narzucaniu nieuczciwych cen, w tym cen nadmiernie wygórowanych albo rażąco niskich, odległych terminów płatności lub innych warunków zakupu albo sprzedaży.”
Uważny czytelnik wspomnianej decyzji UOKiK, na żadnej z 21 jej stron nie znajdzie zarzutu, że ceny usług ZWiK są wygórowane. Mało tego, nie znajdzie także ani jednego słowa na temat tego, że są one rażąco niskie. O co więc chodzi skoro UOKiK także nie ma zastrzeżeń do terminu płatności i warunków zakupu czy sprzedaży? Zakwestionowano nie sam fakt pobierania opłat za przyłączenie do sieci wodociągowo – kanalizacyjnej lecz to, że wysokość tych opłat nie została zatwierdzona uchwałą Rady Miejskiej zgodnie z wymaganiami ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Na tym właśnie polegała owa „nieuczciwość”. Spółka wystąpiła więc z stosownym wnioskiem taryfowym o zatwierdzenie cen wody i ścieków na przyszły rok. Wniosek ten obecnie zawierał już propozycję opłat za przyłączenie do sieci wodno-kanalizacyjnej a ich wysokość została uchwałą Rady Miejskiej przyjęta. To co ważne, zarówno poprzednio, jak i obecnie, po zatwierdzeniu, opłaty te nie miały i nie mają wpływu na cenę wody i ścieków.
Nasuwa się teraz pytanie: jaki to będzie miało skutek dla odbiorców? A no taki, że zamiast pobierania tych opłat poza taryfą, teraz będzie pobierana opłata znajdująca się w taryfie, w wysokości zatwierdzanej przez radnych. W ten oto sposób problem nieuczciwych cen ZWiK znika i teraz ceny są już uczciwe. Czy to chciała przekazać Gazeta swoim czytelnikom?
Nierozstrzygnięty spór – co to jest przyłącze?
Najwięcej kontrowersji wśród przedsiębiorstw stowarzyszonych w Izbie Gospodarczej Wodociągi Polskie, której ZWiK jest członkiem, budzi sprawa interpretacji przez UOKiK definicji przyłącza i stawianych spółkom zarzutów. UOKiK uznał, że ZWiK, podobnie zresztą jak i inne siostrzane spółki, nakłada na odbiorców bezpodstawny obowiązek ponoszenia kosztów wykonania fragmentu przyłącza wodociągowego od granicy nieruchomości do miejsca włączenia do sieci. Na ten temat trwa gorąca dyskusja od wielu lat. Dla jej zrozumienia należy przytoczyć sedno problemu, a więc zdefiniować to, co jest przyłączem.
W myśl art. 2 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę przyłączem wodociągowym jest: „odcinek przewodu łączącego sieć wodociągową z wewnętrzną instalacją wodociągową w nieruchomości odbiorcy usług wraz z zaworem za wodomierzem głównym”.
Dla spółek wodociągowych jest zatem sprawą jasną, że przyłącze to cały odcinek od sieci do instalacji wewnętrznej odbiorcy i że koszty jego budowy ponosić powinna osoba przyłączająca się. Potwierdzeniem tego twierdzenia jest art. 15 ust. 1 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę, który mówi, że:
„Realizację budowy przyłączy do sieci oraz studni wodomierzowej, pomieszczenia przewidzianego do lokalizacji wodomierza głównego i urządzenia pomiarowego zapewnia na własny koszt osoba ubiegająca się o przyłączenie nieruchomości do sieci.”
Niestety wbrew powyższemu, odmiennego zdania jest UOKiK budujący swoje stanowisko na nieuprawnionym przywołaniu z punktu widzenia przytoczonej powyżej definicji, granicy nieruchomości. Definicja ustawowa nie wspomina nic o niej i nie daje podstaw do rozdziału przyłącza na część, za którą odpowiadałoby przedsiębiorstwo oraz na część będącą w odpowiedzialności klienta. UOKiK uważa, że koszty budowy odcinka przyłącza wodociągowego od sieci do granicy nieruchomości powinno ponosić przedsiębiorstwo, a nie klient. Kto ma więc rację? Czy ZWiK powinien pokornie uznać zarzuty UOKiK i zaprzestać „wyzyskiwać” kontrahentów jak przedstawiono w Gazecie?
Kto tak naprawdę zapłaci?
Wypadałoby w tym miejscu po prostu zapytać, tak oburzonych mieszkańców o to, czy chcieliby z własnej kieszeni finansować budowę przyłączy nowych odbiorców, w tym na przykład stawianego przez dewelopera osiedla domów szeregowych liczącego kilka, a może kilkanaście przyłączy? Zapewne nikt się nie zgłosi, a nawet uzna pytanie za pozbawione sensu. Każdy przecież odpowie, że nie. Otóż rzeczywistość jest zupełnie inna i jak się zaraz okaże bardzo zaskakująca.
Narażeni na populistyczne hasła, mało zorientowani miłośnicy sensacji jednym głosem wykrzyczą, że to ZWiK ma płacić za budowę przyłączy! Niestety nie wiedzą oni o tym, że w ZWiK nie ma prywatnych pieniędzy, ani prywatnych przychodów ”wziętych znikąd”. Każdy poniesiony przez spółkę koszt związany z budową, odbiorem czy przejęciem sieci bądź przyłącza (jego części między granicą nieruchomości a siecią miejską), musi znaleźć swoje odzwierciedlenie w taryfach. To skutkuje tym, iż koszty takich przyłączy budowanych przez nowych odbiorców musiałyby zostać pokryte wyższymi stawkami cen za dostarczaną wodę.
Co to znaczy dla przysłowiowego Kowalskiego? Mianowicie to, że bezwzględnie każdy, bez wyjątku, z już korzystających z wody odbiorców, płaciłby wyższe rachunki i w ten sposób pokrywałby koszt przyłączenia nowego klienta. Wszyscy więc składaliby się na finansowanie kolejnych przyłączy. Im więcej będzie takich klientów tym ceny będą wyższe. W czyim więc, tak naprawdę interesie, jest takie rozumienie ochrony konsumenta i klienta? ZWiK sprzeciwił się temu i odwołał się od decyzji UOKiK. Czy dobrze zrobił?
***
ZWiK stara się prowadzić stabilną politykę cenową. Po kilku latach wielkich inwestycji, przynosi ona wymierne efekty, w postaci ukształtowania się w ciągu trzech kolejnych lat cen wody i ścieków na tym samym poziomie. Co się stanie, gdy ZWiK przegra sprawę i zostanie zmuszony do ponoszenia kosztów przyłączy? Wnioski nasuwają się same. Czy ma zatem złożyć broń?
UOKiK opierając się na wyrokach sądu, w swojej decyzji podkreśla, że „postępowanie antymonopolowe ma za swój przedmiot ochronę interesu publicznoprawnego” oraz, że „ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów znajduje zastosowanie tylko wówczas, gdy zagrożony lub naruszony jest interes publiczny”. Wskazuje również, że „cel ustawy wyklucza możliwość podejmowania przez organ antymonopolowy działań w celu ochrony wyłącznie interesów indywidualnych”.
Jak to się ma, w takim razie, do wniosków i sugestii przedstawionych w Gazecie? Niestety żadne z powyższych fundamentalnych założeń UOKiK nie znajduje potwierdzenia w zarzutach kierowanych wobec ZWiK. Czyż narzucanie przez UOKiK ponoszenia części kosztów budowy przyłącza na wszystkich mieszkańców jest działaniem chroniącym interes publiczny, czy wręcz przeciwnie chroniącym interes jednostek? I kto tu ma rację?
Do poznania wszystkich wskazanych przez UOKiK zarzutów oraz działań podjętych przez spółkę zapraszamy na stronę Internetową www.zwik.olawa.pl gdzie wyjaśniony został ich wpływ na odbiorców.
(ogłoszenia płatne)
Napisz komentarz
Komentarze