- Szkolicie od czterech lat. Skąd pomysł na powstanie grupy, jak to się zaczęło?
- Ku chwale mediów społecznościowych - zaczęło się na Facebooku. Inicjatorem był Łukasz Lipko, miłośnik i znawca straży pożarnej. Ja jestem magistrem bezpieczeństwa narodowego i dogadaliśmy się. Zaczął gromadzić świetnych ludzi, większość była związana ze strażą pożarną. Na początku założyliśmy stowarzyszenie, które miało statut Ochotniczej Straży Pożarnej. Pomysł się rozmył, ponieważ mieliśmy rozbieżne cele. Rozwiązałam stowarzyszenie i w pięć osób rozpoczęliśmy pracę nad stowarzyszeniem, które miałoby ręce i nogi. Z tego trzonu cztery osoby do dziś działają z nami. Mamy różne funkcje i za każdym razem jesteśmy o krok do przodu. Dobraliśmy dużą grupę młodzieży, którą ciągle szkolimy. Mamy ratowników medycznych Maćka Pawlarczyka, Michała Mycko, przez jakiś czas działał Zbyszek Gąsior i innych. Ponieważ także strzelamy, wśród nas są instruktorzy strzelectwa - Jurek Świderski i Jarek Tulej. Mamy dobry kontakt z Ligą Obrony Kraju i jej prezesem Kazimierą Jasińską. W soboty strzelamy, w środy mamy spotkania, które zawsze zaczynamy od testu. Nie ma zmiłuj się! Cały czas podnosimy poziom wiedzy. Mamy mnóstwo szkoleń, pozoracji. Styczeń jest bardzo pracowity! Za nami już symulacje w związku z biwakiem integracyjnym ZHR pod wdzięczna nazwą "Granat" oraz dwa szkolenia w szkołach podstawowych w Gaci i w Oławie. A następne przed nami. - Przeczytałam na waszym Facebooku, że w ubiegłym roku mieliście 27 szkoleń, 10 pozoracji, współorganizowaliście 15 imprez. Działacie ostro! - I robimy to wszystko bez żadnych dotacji finansowych. Nasza grupa liczy 20 osób. Najmłodsza członkini to14-letnia uczennica Gimnazjum nr 1, Klaudia Tulej. - A staraliście się o jakieś wsparcie finansowe? - Współpracujemy ze Starostwem Powiatowym - mamy referencje od pana starosty, jesteśmy blisko z zarządzaniem kryzysowym, kierowanym przez pana Zbigniewa Golemo. Spotykamy się w siedzibie Straży Pożarnej, gościnnie u komendanta Jana Ciętaka. Współpracujemy ze strażakami, pomagają nam. Naszą bolączką jest brak pieniędzy na sprzęt. To, co mamy, kupujemy sami. Ze starostwa pożyczamy fantomy. Przydałaby nam się torba R-1 - taka ratownicza, kosztująca około 2 tys. zł. Wtedy moglibyśmy jako służba medyczna obstawiać lokalne imprezy. Ale radzimy sobie. Pieniądze pomagają w pracy, oczywiście, ale pokazujemy, że bez nich można jak najbardziej działać. Pasja jest najważniejsza.
- Czego uczycie?
- Pierwszej pomocy przedmedycznej, ale nie robimy tego w sztampowy sposób. Kierujemy się wytycznymi Polskiej Rady Resuscytacji - są dla nas jak pacierz. Wszystko zależy od grupy wiekowej, do której mówimy. Dzieci są bardzo wymagającymi klientami i do nich trzeba mówić trochę inaczej. Fajnie się czyta i ogląda w telewizji o tym, że 9-letnie dziecko uratowało człowieka. Fantastyczna sprawa, ale dzieciom należy tłumaczyć, że jeżeli to obcy człowiek, należy zachować ostrożność i dystans. Prosimy o zachowanie bezpieczeństwa.
- Nie rzucać się z pomocą spontanicznie?
Odpowiedź na to i wiele innych pytań w najnowszym wydaniu "Powiatowej". Już w sprzedaży. Ciąg dalszy rozmowy dostępny również w e-wydaniu gazety (wersja na tablety i komputery. Sprawdź tutaj: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2016-01-21
Napisz komentarz
Komentarze