Wychodząc poza granice Polski listę należałoby powiększyć jeszcze o Pragę, Berlin, Moskwę, Kijów, Budapeszt, Norymbergę, Londyn, a nawet odległą Jerozolimę. Zabytki oławskie są tam eksponowane w muzealnych zbiorach obok dzieł mistrzów Augsburga, Gdańska czy Wrocławia. Podziwiając eksponaty oławskie w gablotach szacownych muzeów Europy aż trudno uwierzyć, że karty historii Oławy milczą na ten temat.
Gdy w 2006 roku w wyniku głośnej akcji społecznej udało się pozyskać do Wrocławia zbiór obiektów złotniczych, określany jako "Wrocławski skarb z Bremy", wśród kilkudziesięciu znakomitych obiektów złotnictwa wrocławskiego znalazł się nie wzbudzający większego zainteresowania pucharek mistrza oławskiego Johanna Gottfrieda Horna starszego. Był wówczas jedynym pochodzącym spoza Wrocławia zabytkiem w tej kolekcji. Jego skromny opis w katalogu muzealnym pokazuje, jak niewiele dziś wiadomo o oławskiej sztuce złotniczej. Czy to zasługa ogromnego rozproszenia oławskich zabytków, czy może bardziej "brak rysów indywidualnych, które by mogły zrównoważyć przewagę dwóch miast, miedzy którymi leżała, Wrocławia i Brzegu" (tak prof. Wanda Roszkowska widziała Oławę w czasach królewiczów Sobieskich)?
Artystów miejscowego pochodzenia nie wymienia nawet żaden z przedwojennych przewodników. Przed ponad stu laty jeden z niemieckich historyków sztuki i badacz śląskiego złotnictwa już w pierwszym zdaniu do krótkiego opisu miasta wyraził jakże aktualne zaskoczenie: - Kto zna dzisiejszą Oławę, nie przypuszczałby, że w pewnym okresie znalazł tutaj miejsce pracy i utrzymanie cech złotników. Publikacje polskie także nadzwyczaj skromnie informują o miejscowym rzemiośle złotniczym, ukazując je bardziej jako zjawisko gospodarcze. Dlatego Oława nigdy nie była postrzegana jako ośrodek działalności artystycznej. A jednak zabytki z miejscowości i muzeów wymienionych na wstępie świadczą, że było inaczej i odkrywają nam Oławę z zupełnie nieznanej strony. To miejscowe dziedzictwo w zakresie sztuki złotniczej stanowi prawdziwy "Skarb Oławy" i to nie tylko ze względu na szlachetne materiały, z których wykonano eksponaty, ale bardziej na zaskakujące wielkością zjawisko historyczne i artystyczne regionu.
Złotnicy zawsze stanowili elitę miejską i budowali dumę miasta, w którym działali. Potrzebowali jednak odbiorców, których stać było na zakup lub fundację przedmiotów wykonanych ze złota, srebra, kamieni szlachetnych. Estetyczne oczekiwania klientów, charakter lub przeznaczenie przedmiotów wymagało od rzemieślników dużej biegłości i zdolności artystycznych, dlatego ich wyroby są dziś traktowane na równi z innymi dziełami sztuki.
Oława mogła zaoferować złotnikom tylko dwie okoliczności do funkcjonowania: położenie przy jednej z głównych dróg handlowych Europy oraz okresowe rezydowanie dworów książęcych na oławskim zamku. Obie złotnicy wykorzystali perfekcyjnie do rozwoju nie spotykanego nigdzie na Śląsku. W szczytowym okresie działalności złotniczej w Oławie (przełom XVII i XVIII wieku) działało ok.10 warsztatów, podczas gdy we Wrocławiu ich liczba wynosiła 40-45. Z działalnością złotniczą związany mógł być co trzydziesty mieszkaniec miasta, liczącego wówczas około 1500 mieszkańców. Taką statystykę potwierdzają źródła historyczne. Warsztaty złotnicze funkcjonowały przez ok. 150 lat, przez cały wiek XVII i do połowy wieku XVIII. Dzieliły burzliwe wydarzenia wspólnie z miastem, ale nie pozostawiły w nim żadnego czytelnego dziś śladu. Zabytków po oławskich złotnikach należy więc szukać poza Oławą.
Kto chciałby je zobaczyć, powinien na początku odwiedzić wrocławskie muzea. Kolekcje wyrobów rzemiosła artystycznego z muzeów Narodowego i Miejskiego może nie dysponują reprezentacyjnymi zabytkami złotnictwa oławskiego, ale są one tu w największej w Polsce ilości i różnorodności. Na pierwszy plan wybrałbym tarczę trumienną cechu kuśnierzy oławskich, którą możemy podziwiać w Muzeum Narodowym. Wykonana w całości ze srebrnej blachy i miejscowo pozłacana świadczy o dużej zamożności cechu oławskiego, którego stać było na wykonanie ze szlachetnego materiału okazałego przedmiotu, używanego przy ceremoniach pogrzebowych członków cechu. Tarcze trumienne ze srebra są wybitnie śląską specjalnością i wykonywano je jako pary (drugi oławski egzemplarz znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie). Srebrna tarcza kuśnierzy oławskich to jedyny zachowany zabytek tego typu obok wrocławskich, z których słynęły przede wszystkim miejscowe warsztaty. Złotnictwo oławskie uzupełniają dwa inne przedmioty - misternie grawerowany złocony kubek, który wykonany został z jednego kawałka srebrnej blachy oraz flasza do przechowywania ziół (niestety niekompletna). Kubki i flasze stanowiły prawdopodobnie specjalność warsztatów oławskich - były najczęściej wykonywanymi przedmiotami i śmiało konkurowały jakością z wrocławską produkcją.
W Muzeum Miejskim zachęcam do obejrzenia całej kolekcji "Wrocławskiego skarbu z Bremy" a w nim wspomnianego wcześniej pucharka, autorstwa oławskiego mistrza. Niespotykana w złotnictwie śląskim (także niemieckim) forma tego naczynia doskonale oddaje wpływy francuskie, naturalne w otoczeniu dworów królewiczów Sobieskich w Oławie.
Zbiory Muzeum Miejskiego zawierają też i inne zabytki złotnictwa związane z Oławą, jak choćby puchar powitalny, tzw. wilkom cechu kowali oławskich (autorstwa złotnika wrocławskiego), czy przedmioty wykonane przez znakomitych złotników wrocławskich, ale pochodzących z okolic Oławy i być może w warsztatach oławskich stawiających swe pierwsze kroki, jak np. Jerzy (Georg) Nawarra. Najciekawszym obiektem złotniczym autorstwa złotnika z Lipska jest jednak tzw. "Śląski Graal", którego historia rozpoczyna się w Oławie w kaplicy zamkowej i związana jest ściśle z osobą księżny Ludwiki. Niezwykle fascynujące dzieje tego dzbana do wina mszalnego oraz jego powojenne poszukiwania, prowadzone i opisane przez dr Piotra Oszczanowskiego, uwieńczone zostały sukcesem. Ale to już zupełnie inna historia...
Cdn.
tekst i fot. Grzegorz Seredyński
Napisz komentarz
Komentarze