Wizytę zorganizował radny Witold Niemirowski, w ramach cyklicznych spotkań z ciekawymi ludźmi. Pochodzący z Sobociska absolwent oławskiego ogólniaka z placu Zamkowego miał przyjechać do Oławy, by porozmawiać z mieszkańcami o problematyce kresowej, 10 lutego. Tamto spotkanie zostało jednak odwołane po burzy, jaką spowodował profesor swoim kontrowersyjnym wpisem na profilu facebookowym.
Poszło głównie o zdanie: "Banderowskie ścierwa dostają łomot aż miło. I jak tu nie kochać Ruskich?". Bogusław Paź tak skomentował drastyczny filmik, na którym pokazano rosyjskich separatystów z Doniecka, znęcających się nad ukraińskimi żołnierzami, broniącymi lotniska w tym mieście. Po publicznym ujawnieniu tego komentarza, a także kilku innych równie ostrych zdań Pazia, dotyczących Ukraińców, w mediach wybuchła wrzawa. W konsekwencji rektor Uniwersytetu Wrocławskiego odsunął go od zajęć dydaktycznych i zmniejszył wynagrodzenie. Prokuratura Rejonowa Wrocław - Stare Miasto badała, czy profesor nie popełnił przestępstw nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz znieważenia grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej. Sprawa jeszcze nie jest formalnie zakończona, ale wszystko wskazuje na to, że profesor wyjdzie z niej obronną ręką: - Ta moja głośna medialnie wypowiedź miała miejsce na zamkniętym profilu, więc jej upublicznienie było naruszeniem tajemnicy korespondencji, czym zajmuje się już odpowiedni organ - tak nieco eufemistycznie mówi teraz profesor Paź o awanturze z początku roku.
Aletofobia
Bogusław Paź studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1998 roku obronił doktorat na Uniwersytecie Wrocławskim i tam rozpoczął pracę dydaktyczno-naukową. Zajmuje się przede wszystkim racjonalizmem XVII wieku oraz problematyką filozofii historii, teorią prawdy i kłamstwa. Jest doktorem habilitowanym i profesorem nadzwyczajnym wrocławskiej uczelni. Jednocześnie prawie osiem lat propaguje dzieje południowo-wschodnich Kresów II Rzeczypospolitej, koncentrując się na latach 1939-1946. Jest gorącym zwolennikiem pełnego ujawnienia i historycznego osądu masowych zbrodni, dokonywanych tam na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. - By tego uczciwie i rzetelnie dokonać, trzeba przełamać aletofobię, czyli współczesny strach przed prawdą historyczną - powiedział w oławskim Ośrodku Kultury, wprowadzając do tak zatytułowanego wykładu. Wyjaśnił, że aletofobia składa się z dwóch greckich słów - "aletheia", czyli prawda, oraz "fobos", oznaczający strach. "Aletofobia", czyli "strach przed prawdą": - To szczególny strach przed szczególną prawdą - prawdą o ludobójstwie na Kresach. To przedziwne zjawisko. Od końca wojny do dnia dzisiejszego ten strach trwa. Za komuny pisano potajemnie o Katyniu i o różnych innych zakazanych rzeczach, ale nigdy o ludobójstwie na Kresach. Nawet w czasach względnej wolności, czyli w okresie "Solidarności". Co ciekawe, właśnie ludzie z tzw. styropianu, dzisiaj najbardziej kontestują mówienie o tym zjawisku. To, z czym mamy obecnie do czynienia, jest zaprzeczeniem norwidowskiego "nazywania rzeczy po imieniu". Mamy tu całe pole manipulacji, kłamstwa i przemilczeń. W dalszej części wykładu profesor Paź analizował dokładniej znaczenie greckiego słowa "aletheia" i stwierdził, że według najbardziej spójnej koncepcji Platona "prawda" znaczy tyle, co "pamięć i jawność". Powiedzieć prawdę we frazie greckiej znaczy ujawnić to, co jest, albo pamiętać o czymś, co było. Opierając się na Arystotelesie, wyjaśnił znaczenie i konsekwencje strachu, w powiązaniu z prawdą. W przypadku przestępcy strach przed prawdą wiąże się z obawą przed pohańbieniem własnym albo członków swojej rodziny, rodu lub narodu. - Gdyby do szerokich mas Polaków dotarł przekaz o szczegółach ludobójstwa, które dokonywano na Kresach, tego okrutnego bestialstwa, ludzie powszechnie odczuwaliby przerażenie tą rzeczywistością historyczną, nabieraliby określonego stosunku do współczesności - tłumaczył profesor Paź. - Dzisiaj nie jest już żadną tajemnicą, że obecnie na Ukrainie, na poziomie państwowym, mamy do czynienia z gloryfikowaniem ukraińskiego nacjonalizmu i jego najgorszej proweniencji, czyli banderyzmu. Jeśli głowa państwa ukraińskiego, prezydent, rząd, celebrują rocznice urodzin takich zbrodniarzy, jak Stefan Bandera i Roman Szuchewycz, ogłaszają świętem państwowym dzień powstania UPA, formacji, która zgładziła około 200 tysięcy Polaków, nie licząc Ormian, Żydów czy samych Ukraińców, no to ten kontekst polityczny sam się nasuwa. Ci, którzy nie chcą dopuścić do mówienia prawdy o ludobójstwie na Kresach, robią to z pełnym wyrachowaniem. Tu nie ma przypadku! Czytam w jednej z gazet, że to nie fair mówić o tych kresowych zbrodniach w czasie, gdy Ukraina walczy o niepodległość. Więc pytam, kiedy przyjdzie na to czas?
Minęło już 70 lat...
Poza tym Ukraina jest niepodległa. W sensie prawnym nikt na nią nie napadł, ona nikomu nie wypowiedziała wojny i nikt jej nie wypowiedział wojny. Co to ma do rzeczy odnośnie historii Polski? Gość, zaproszony przez Witolda Niemirowskiego, zwrócił uwagę na rozpoczęte niedawno starania Ukraińców o beatyfikację arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta, gloryfikatora Hitlera i Stalina, człowieka, który chociaż miał polskie korzenie, otwarcie i szczerze nienawidził Polaków. Z kolei Kościół greckokatolicki na Ukrainie czyni zaawansowane działania, aby na ołtarze wynieść także Andrija Banderę - ojca Stefana Bandery: - Tak więc za niedługo, jak "dobrze pójdzie", będziemy się modlić w litaniach już nie tylko np. do świętego Antoniego, Jana Pawła II czy Maksymilian Kolbego, ale także do świętego Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta, i do Bandery, ojca zabójcy setek tysięcy Polaków - ostrzegał profesor i nazwał takie działania "sakralizacją zbrodni".
A te zbrodnie będą ujawnione...
Bogusław Paź mówił także o niebezpiecznym przemilczaniu. Jako przykład podał uroczystości na Westerplatte, we wrześniu 2009. Przemawiający tam w świetle kamer telewizyjnych z całego świata ówczesny prezydent Lech Kaczyński mówił tylko o dwóch agresorach, którzy 70 lat wcześniej napadli na Polskę i wywołali II wojnę światową - o Niemcach i o Związku Sowieckim. Chroniąc walczącą w wyborach prezydenckich Julię Tymoszenko, świadomie przemilczał rozpoczęcie mordów na Kresach, zaraz po skonsumowaniu paktu Ribbentrop - Mołotow, po 17 września 1939. Zdaniem Pazia powszechna aletofobia służy temu, co można nazwać "grą na czas", cyniczną grą na czas. Chodzi o to, żeby nie było już żywych świadków. Wtedy będzie można dowolnie manipulować prawdą. Jeden ze znaczących polityków, którego nazwiska Paź nie chciał ujawnić, mówiąc tylko, że wielu byłoby zaskoczonych, że akurat to ta osoba, wypowiedział takie zdanie: - Poczekajmy, poczekajmy, jak oni odejdą, to te relacje polsko-ukraińskie będą znacznie lepsze... - Na szczęście świadkowie jeszcze są i jeszcze żyją - mówił profesor. - I cały czas się zgłaszają do wrocławskiego oddziału IPN, gdzie są prowadzone różne śledztwa. Dzisiaj więc jest już niemożliwe ukrycie tej zbrodni. Z każdym rokiem widzę większą aktywność młodych ludzi w internecie, jeśli chodzi o kwestie historyczne. Widzę to po wpisach, po komentarzach, po polemikach. I ta ich wiedza jest coraz większa. Dlatego, żeby jakoś opóźnić to, co musi nastąpić, współcześni kłamcy próbują ograniczyć ten przekaz, ale nie tylko o to chodzi. Ja to nazwałem "Maski aletofobii". To opóźnianie, to niedopuszczanie, przybiera różne formy. Najbardziej powszechną było proste niedopuszczanie do bezpośredniego przekazu. Ksiądz Isakowicz-Zaleski najlepiej by wam opowiedział, ile to razy spotkania z nim czy wystąpienia, zwłaszcza w telewizji, były w ostatniej chwili odwoływane po interwencjach, idących od najwyższych szczebli władzy, począwszy od Sejmu po pałac prezydencki. Inny przykład kłamstwa to posługiwanie się, jak mawiał św. Augustyn, fałszywym oznaczeniem. To są wszelkiego rodzaju eufemizmy, zastępujące słowo ludobójstwo - tragedia, bolesne wydarzenia, akcja antypolska, konflikt polsko-ukraiński: - Jak rezali te polskie dzieci, nadziewając je na sztachety, jak starców palili żywcem i odzierali ze skóry, przepoławiali piłą, obcinali języki, a kobietom także piersi, jak rozcinali młode dziewczyny i wrzucali im do brzuchów rozbite szkło albo żywe koty, a potem to zaszywali, to takie zjawiska nazywa się "konfliktem polsko-ukraińskim", czyli że jest 1:1. To było tak okrutne bestialstwo, że nie da się o tym zapomnieć.
Głośne mówienie o tym musi się wiązać z okryciem sprawców hańbą. Jeśli ludzie w Polsce poznają tę prawdę, to nie będą akceptować tego, co dzieje się po wschodniej stronie granicy. Nikt nie zaakceptuje gloryfikacji banderyzmu! Ludobójstwo - taka jest właśnie kwalifikacja prawno-karna, dokonana przez pion śledczy IPN. Jego cztery piony śledcze prowadzą dochodzenia i śledztwa w sprawie zbrodni ludobójstwa na Kresach. Trzej prokuratorzy z IPN w trzech ekspertyzach jednoznacznie kwalifikują te czyny jako zbrodnię ludobójstwa i przeciwko ludzkości. Krótka piłka! Nie ma nad czym deliberować! To nie jest więc jakaś kategoria literacka czy polityczna, którą można się licytować. Było ludobójstwo czy nie było? Było! Na koniec wykładu Bogusław Paź zacytował słowa wielkiego kresowiaka Zbigniewa Herberta ze słynnego wiersza "Przesłanie Pana Cogito": - Masz mało czasu. Trzeba dać świadectwo. Bądź odważny, gdy rozum zawodzi, bądź odważny, bo w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy. I nie przebaczaj! Zaiste nie w Twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie.
Krzysztof A. Trybulski [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze