Na skwerku przed samym wejściem stoi kilka radiowozów. Mundurowi są dosłownie wszędzie. Uważnie obserwują każdego mijanego przechodnia i przez krótkofalówki wymieniają między sobą informacje. Wchodzimy do Prado, gdzie zostajemy poddani szczegółowej kontroli. Miałam problem, gdyż system zabezpieczeń nie chciał mnie przepuścić, ze względu na pasek w spodniach. Ostatecznie udało mi się wejść do środka. Hiszpanie są przygotowani na ewentualny zamach terrorystyczny. Nie lekceważą potencjalnego niebezpieczeństwa. Bliskie sąsiedztwo Francji zmusza do realnej oceny niebezpieczeństwa zamachu. Poza tym w Madrycie był już atak terrorystyczny. W 2004 roku na stacji metra Atocha doszło do serii wybuchów, w wyniku których życie straciło 191 osób, a ponad 2000 zostało rannych. Miejsce i godzina ataku nie były przypadkowe. Atocha to największy dworzec kolejowy w Hiszpanii, a w godzinach porannych najbardziej zatłoczony rejon miasta. Dla upamiętnienia tego zamachu postawiono pomnik. Zdziwiło mnie jego położenie - na środku ronda - oraz brak jakichkolwiek tablic informacyjnych. Nikt też nie składa tam kwiatów ani nie zapala zniczy. Znajomy Hiszpan, Joaquin, również bardzo niechętnie napomknął o tym wydarzeniu. Odnoszę wrażenie, że dla mieszkańców Madrytu to temat tabu. Jedno jest pewne. Bardzo poważnie podchodzą do kwestii ataków terrorystycznych, zachowują wszelkie środki ostrożności i liczą na sprawne działanie służb mundurowych. Nie można jednak popadać w paranoję, czego doświadczyłam na madryckim lotnisku podczas rutynowej kontroli osobistej.
W podręcznym bagażu miałam metalową figurkę oraz wachlarz. System zabezpieczeń potraktował te pamiątki jako źródło potencjalnego zagrożenia.W związku z tym zostałam poddana szczegółowej kontroli całego bagażu podręcznego. Było to o tyle kłopotliwe, że obsługa lotniska nie mówiła po angielsku. Ostatecznie próba pokazania na migi wachlarza i figurki Don Kichota zakończyła się pomyślnie. Rozbawiłam tym samym całą hiszpańską obsługę strefy odprawy osobistej. Swoją drogą, mogliby pomyśleć na przyszłość o darmowych lekcjach języka angielskiego dla pracowników lotniska. Na pewno ułatwiłoby to komunikację z podróżującymi. Można by się pokusić o stwierdzenie, że Madryt popadł w lekką paranoję po paryskich aktach terroru. Nie jest to jednak do końca takie złe. Lepiej zapobiegać lub udaremniać domniemane próby zamachów, niż stanąć przed faktem dokonanym. Odnoszę wrażenie, że my Polacy lekceważymy to zjawisko. Myślimy, że nas ono nie dotyczy. Hiszpania czy Francja teoretycznie są daleko od nas. W praktyce nie jest tak do końca. Współczesny świat to ciągła migracja ludności. Nigdy nie wiemy, kto jutro zawita do Polski. Tym bardziej, że nasz zachodni sąsiad również jest na celowniku Państwa Islamskiego. Filmiki z pogróżkami dla poszczególnych europejskich miast krążą w sieci. Na fot. Pomnik upamiętniający ofiary zamachu w pobliżu stacji Atocha Powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i zaostrzyć system bezpieczeństwa w całym kraju. Ciekawym rozwiązaniem byłyby krótkie szkolenia dla ludności cywilnej bądź krótkie filmiki instruktażowe o tym, jak zachować się w sytuacji zagrożenia terrorystycznego. Po paryskich zamachach wiemy, że jednym ze sposobów na przeżycie jest "udawanie trupa". Nikt nie zagwarantuje nam ocalenia podczas ataku terrorystycznego, ale mając elementarną wiedzę i świadomość realnego zagrożenia, będziemy bardziej czujni i zwrócimy uwagę na niepokojące sygnały.
Anna Karpińska [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze