Reklama
Jelcz-Laskowice Co dalej?
Od 1 listopada drugoligowy klub "Victoria", jeden z najstarszych w mieście, straci siedzibę, miejsce do treningów i meczów ligowych. Prezes Wincenty Marchewski rozważa rozwiązanie klubu, bo władze gminy chcą wynająć starą halę sportową, a w nowej nie ma miejsca dla tenisa stołowego
Miejski Ludowy Klub Sportowy "Victoria", zrzeszający pingpongistów, powstał 23 lata temu. Założył go Wincenty Marchewski, trener i prezes klubu, który ma siedzibę w hali sportowej na placu Partyzantów. Kilka tygodni temu władze gminy ogłosiły konkurs na dzierżawę tego obiektu, ponieważ ich zdaniem stał się niepotrzebny. Z powodu likwidacji etatów wypowiedzenie otrzymali dwaj pracownicy hali - Wincenty Marchewski, zatrudniony na stanowisku instruktora do spraw sportu oraz sprzątaczka.
Jeszcze w minionym roku szkolnym gimnazjum nr 2 i podstawówka nr 3 wykorzystywała starą halę na zajęcia wychowania fizycznego. W godzinach popołudniowych trenowały tam sekcje sportowe. Od września zajęcia lekcyjne i sekcje przeniesiono do nowo wybudowanego Centrum Sportu i Rekreacji. Wszystkie, oprócz tenisa stołowego, bo jak mówi Marchewski - nie zgodziło się na to szefostwo nowej hali sportowej. - Prezes spółki CSiR Krzysztof Konopka powiedział mi, że w nowej hali nie ma miejsca na taką dużą ilość sprzętu, jaką ma nasz klub, dlatego nie możemy się tam przenieść i trenować - twierdzi prezes "Victorii". - Burmistrz godził się, byśmy zostali i trenowali w hali na Partyzantów, do końca października. Co później? Nie wiem! Pozostaje nam rozłożyć stoły na ulicy, albo rozwiązać klub, co jest najbardziej prawdopodobne. Możemy też mieć nadzieję, że dogadamy się z najemcą hali, który pozwoli nam w niej zostać i trenować. Pewności jednak nie ma, bo nie wiemy, kto to będzie, jaką działalność będzie tam prowadził i jak długo. Po kilku miesiącach najemca może też zamknąć działalność, gdy biznes nie będzie się opłacał. Co wtedy z naszym klubem?
Bogdan Szczęśniak tłumaczy, że nie chodziło o brak pomieszczeń w hali CSiR, tylko o brak miejsca w planie zajęć tam prowadzonych. - Grafik ustalono parę miesięcy wcześniej, praktycznie zaraz po otwarciu nowej hali - tłumaczy szef miasta i gminy. - Pan Marchewski już wtedy powinien zgłosić się w tej sprawie do szefa Centrum, by zabezpieczyć czas dla swojego klubu, ale tego nie zrobił. Dlaczego? Nie wiem. Teraz, gdy grafik zajęć jest już ustalony, więc trudno znaleźć w nim miejsce dla zawodników klubu, regularnie trenujących.
Szczęśniak dodaje, że pomoże w rozwiązaniu problemu "Victorii" i zapewnia, że zrobi wszystko, by nie doszło do jej likwidacji.
Konkurs na dzierżawcę starej hali sportowej trwa. Obiekt przeznaczony jest na działalność rekreacyjno-sportową. Otwarcie ofert zaplanowano na 26 października. Pierwszeństwo przy rozpatrywaniu najlepszych będą miały propozycje jego adaptacji na korty do gry w squosha lub na kręgielnię. Przyjęty będzie także inny, oryginalny pomysł, który może się sprawdzić.
Władze gminy nie chcą, przynajmniej na razie, sprzedawać starej hali, ponieważ poprzednicy w latach 2012 - 2014 zainwestowali w poniemiecki obiekt ponad 200 tys. zł. Po co, skoro budowano Centrum Sportu? Burmistrz Szczęśniak mówi, że nie wie. Nie pytał, ale trudno mu znaleźć uzasadnienie do takich poczynań.
Jeżeli dzierżawca się nie znajdzie, starą halę trzeba będzie sprzedać. Jeżeli jednak zostanie wyłoniony, to będzie zarządzał halą od 1 listopada przez co najmniej trzy lata.
Wioletta Kamińska [email protected]
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze