15 - 16 sierpnia Dni Miłoszyc, 22 - 23 sierpnia festyn w Piekarach, 30 sierpnia dożynki w Dębinie. A zatem - lansuj się kto może! Nie wystarczy tylko być. Trzeba rozmawiać, uśmiechać się, robić zdjęcia z organizatorami, politycznymi poplecznikami, "zwykłym" człowiekiem (on też głosuje, choć coraz bardziej niechętnie). Jeżeli ktoś nie wie, jak to zrobić, polecam facebook burmistrza Oławy. Ale sam facebook nie wystarczy. Dobrze jest być sponsorem nagrody głównej jakiejś loterii (od lat najpopularniejsze są rowery), rzucić groszem - wtedy nazwisko darczyńcy będzie umieszczone na plakatach, albo... bannerach. Można zostać nawet "gościem specjalnym". Takim gościem "Dni Miłoszyc" została Aldona Młyńczak, posłanka Platformy Obywatelskiej, ubiegająca się o ponowny wybór. Ogłoszono to dumnie na bannerach, zawieszonych w Jelczu-Laskowicach, gdzie posłanka ma swoje biuro. Kiedy jeden z bannerów zobaczył jelczański działacz Prawa i Sprawiedliwości, mocno się zagotował. Bo festyn, jak każdy festyn w gminie Jelcz-Laskowice, finansowany jest także za publiczne pieniądze. Urząd dopłaca, a za publiczną kasę nie powinno się robić polityki. Oczywiście, gdyby zmienić banner i dopisać do niego jeszcze kandydata Prawa i Sprawiedliwości, teza o wspieraniu niesłusznych polityków nie byłaby pewnie podnoszona. Przeciwnicy świętego oburzenia PiS, przypominają o patronach różnych imprez w gminie J-L, takich jak niektórzy posłowie tej partii. To prawda, tak było, ale teraz rządzi ktoś inny. Organizator imprezy, sołtys Miłoszyc Robert Jadczak, radny Rady Miejskiej w J-L, znany szerszej publiczności jako Dj Robi, już się nasłuchał. Mówi, że proponowano mu, aby zmienił bannery, dopisał, kogo trzeba i nie zapominał, że w poprzedniej kadencji dostał się do rady z listy burmistrza, wspieranego przez PiS. Bo Dj Robi chyba zapomniał. I zgadza się, aby imprezę firmowała posłanka wspierana przez władze gminy (wybrane chyba przez nieporozumienie i ku utrapieniu niektórych). I nie krytykuje tych władz bierze od nich pieniądze, aby zrobić imprezę. Jadczak twierdzi, że posłanka sama zaproponowała odpowiednie wsparcie i on nie widzi w tym problemu. Gdyby zgłosił się także poseł innej opcji, postąpiłby tak samo. I to tyle, zwłaszcza, gdy chce się coś zrobić dal wsi, a sołtys Jadczak chce - z tą władzą, czy inną. Przestrzegamy organizatorów imprez, żeby nie obiecywali wszystkim politykom możliwości lansu, bo w kampanii wyborczej (politycy powiadają - "nie, to nie kampania"), plakaty czy bannery mogą przypominać listy wyborcze. Oczywiście, pisanie, że posłanka jest "gościem specjalnym" może śmieszyć i śmieszy. Co innego sponsor czy patron. Ale to pozostaje kwestią smaku, gustu i politycznych zobowiązań. Mam wrażenie, że to wyczucia właśnie zabrakło. To może być nauczką dla wszystkich organizatorów. Najlepiej byłoby pewnie, gdyby zrezygnowali z promowania jakichkolwiek polityków, zwłaszcza w kampanii, która formalnie jeszcze się nie zaczęła.
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze