- Jak to się stało, że mistrzyni olimpijska przyjechała na zawody do Oławy?
- Zwykle odbywa się to drogą zaproszenia. Nie inaczej było tym razem. Zaproszono mnie, bym spotkała się z dziećmi, zobaczyła jak one pływają, wsparła je i dopingowała. Bardzo się cieszę, ponieważ każdy nowy klub niesie ze sobą wiele dobrego. Dzieci się rozwijają, podnoszą umiejętności i uczą się sportowej rywalizacji. Pływanie nie jest najłatwiejszą dyscypliną, więc wydaje mi się, że każde spotkanie z kimś, kto uprawiał ten sport przez wiele lat i odnosił sukcesy, jest dodatkową mobilizacją.
- Po reakcjach dzieciaków było widać, jak wielkie to dla nich wydarzenie...
- Ogromnie się cieszę, że to cały czas tak wygląda i podekscytowanie jest obecne. Wiem doskonale, jaką dyscypliną jest pływanie. Jest piękne i cudowne, ale też monotonne i ciężkie, dlatego wsparcie jest potrzebne.
- Dzieci, o których mówimy, są w takim wieku, że nie miały możliwości oglądać pani w najwyższej formie. To cieszy, że mimo wszystko znają legendę.
- Medale zdobywałam przez 10 lat - od 1998 do 2008. Wtedy tych dzieci albo jeszcze nie było na świecie, albo były malutkie i nic z tamtego okresu nie pamiętają. To dobre, że w dalszym ciągu są informowane o sportowcach, którzy nie są już na topie. My, mówię tutaj o zawodnikach, którzy zakończyli karierę, chcemy przekazywać swoją wiedzę. I robimy to, chociażby podczas takich spotkań jak dziś. - Chciałem zapytać o poziom tych zawodów, ale nie wiem, czy można coś na ten temat powiedzieć?
- Ciężko jest cokolwiek stwierdzić, zwłaszcza że nie jestem zwolenniczką rozmów o poziomie dzieci, które pływają dopiero dwa lata. Każdy ich start jest dla nich czymś nowym, a niemal każdy wyścig to poprawa wyników. Na postawę zawodnika wpływa mnóstwo czynników. Skończył się rok szkolny, głowa na pewno jest spokojniejsza, więc można się skoncentrować na trochę innym treningu. Z tego, co obserwowałam, mogę powiedzieć, że w "Swim Academy" jest kilka rozwijających się talentów. Są też inni, nad którymi trzeba trochę popracować, ale tak naprawdę cudowne jest to, że oni są. Wynik przyjdzie z czasem.
- Szkolenie młodych pływaków w Polsce stoi na dobrym poziomie?
- Przez lata przywoziłam do kraju medale i nie ukrywam, że teraz, po zakończeniu kariery zauważyłam, że nie zostało to odpowiednio spożytkowane. Dlatego założyłam fundację i realizuję projekty dla dzieci oraz młodzieży. Pierwsze ruszą już we wrześniu i mam nadzieję, że w najbliższych latach zobaczę efekty. Chcę inwestować w dzieci, bo wiem, że to bardzo ważne. W Polsce nie ma konkretnego systemu szkolenia, ale na pewno jest coraz lepiej. Nie mogę powiedzieć, że jest źle. Są ministerialne programy, jak chociażby "Umiem pływać" - przeznaczony dla dzieci z klas I-III w szkołach podstawowych. Należałoby jeszcze zwrócić uwagę na większe doszkalanie trenerów. Myślę, że to jeszcze przed nami. Nad wszystkim można pracować.
- W dyskusjach o finansowaniu sportu z publicznych pieniędzy mówi się często, że dyscypliny indywidualne są pomijane...
- W sporty zespołowe faktycznie inwestuje się już na wczesnym etapie. Patrząc na siatkówkę czy piłkę ręczną, można powiedzieć, że oni dużo wcześniej pomyśleli o odpowiednich programach. Zrobili to, o czym zapomniano w wielu innych dyscyplinach. Do gier zespołowych jest łatwiej zebrać dzieci. Sport indywidualny jest bardziej wymagający. W dzisiejszych czasach w ogóle bardzo trudno zachęcić dzieci do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Uprawianie sportu kiedyś było oczywiste, a teraz jest zastępowane przez gry komputerowe. Należy więc robić wszystko, by dzieciaki przy sporcie utrzymać. Pływanie jest dyscypliną, która nie gwarantuje takiego kontraktu, jaki ma np. Robert Lewandowski. Trzeba więc znaleźć inny sposób na mobilizację dzieci. To wszystko da się zrobić! W sporcie indywidualnym, każdy walczy sam dla siebie. Jeśli coś zepsujesz, to nikt za ciebie tego nie nadrobi. Liczysz się ty i to, co przed tobą. Można to potraktować jako fantastyczne przygotowanie do późniejszego życia.
- "Swim Academy Termy Jakuba" to młody klub. Wiele się takich otwiera w kraju?
- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że dość obficie powstają w Polsce kryte pływalnie. Jest więc teraz bardzo dużo obiektów w relatywnie małych miejscowościach. W niektórych są wykorzystywane bardzo dobrze, w innych gorzej. Jestem za tym, by tworzyć kluby, w których trenerzy będą się doszkalać. Dzięki temu prawidłowo poprowadzą dzieci, co jest bardzo istotne. U was, w Oławie, spotkałam Magdę (Magdalenę Mruk - przyp. red.), którą pamiętam ze wspólnych treningów. To dobrze, gdy były zawodnik, posiadający wiedzę, chce ją przekazać. Kluby się tworzą - są mniejsze i większe. Trzeba pamiętać, że duży udział w tym wszystkim mają rodzice. To oni wnoszą spore nakłady finansowe, za co należy im się wielki szacunek. Z drugiej strony jestem osobą, która stara się trzymać rodziców z boku. Niestety, czasami ich ambicja przewyższa ambicje dziecka. Trzeba to wyważyć i pamiętać, że nie jest najważniejsze bycie mistrzem w wieku jedenastu lat. Ważne jest to, by umieć wytrzymać w tej dyscyplinie jak najdłużej...
- Co to znaczy poprowadzić dzieci prawidłowo?
- Zarazić w nich pasję, nauczyć prawidłowej techniki, nie do końca zwracając uwagę, czy osiągają mistrzostwo w wieku dziesięciu lat. To może przyjść w późniejszym czasie. Jeśli nauczymy je pozytywnych zachowań na początku, nie będziemy musieli tego robić po latach. Umożliwi nam to wprowadzenie dodatkowych bodźców, które będą owocowały dobrym wynikiem.
- Istnieje przepis na sukces?
- Nie ma takiego przepisu i nie ma także recepty na mistrza. Każdy jest inny i każdy ma swoją drogę. To się rodzi indywidualnie. Należy więc zwracać uwagę na grupę, ale też widzieć jednostki, co przy dużej liczbie osób bywa bardzo trudne. W młodym wieku wszyscy pracują razem. Muszą umieć tworzyć drużynę i znać jej wartości. To zaprocentuje w późniejszych latach. W pływaniu trzeba mieć dużo cierpliwości, wytrwałości i determinacji. Ta dyscyplina uczy charakteru - jest przepiękna i cudowna, ale bywa bardzo nudna. Pływanie od ściany do ściany nie jest najciekawsze.
- Nudna pod względem widowiskowym, czy żmudnego treningu?
- Zdecydowanie żmudnego treningu. Pod względem widowiskowości jest bardzo ciekawa. Sprinty czy dwusetki są fantastyczne. W treningu bywa nudno. Nawet ktoś, kto biega, ma cały czas inne otoczenie. Tutaj są cztery ściany, dno i sufit. Trzeba umieć samemu sobie stworzyć wodny świat i go pokochać.
- Powstaje wiele nowych pływalni. Czy to oznacza, że dzieci mają teraz łatwiej?
- Na pewno mają lepszy start. My nie mieliśmy takich warunków. Basenów jest coraz więcej, zaangażowanie rodziców i klubów się nie zmieniło. Zawsze będziemy oczywiście chcieli, by większe było zaangażowanie miast. Możliwości rosną, nawet pod względem logistycznym. Żeby dojechać na trening, wstawałam o 4.30, bo o 6.00 musiałam być na basenie. Jest lepiej, ale musimy pamiętać, że sport wymaga poświęceń. Bez tego nie da się osiągnąć sukcesu.
Napisz komentarz
Komentarze