- Wystarczyło zrozumieć człowieka, a nie zasłaniać się przepisami i patrzeć na wszystko przez paragrafy - mówi Skrętkowicz.
O tym problemie pisaliśmy rok temu, w artykule "Sam posadził, ale nie może wyciąć". Mieszkaniec ulicy Dąbrowskiego był szczęśliwym posiadaczem malucha, ale postanowił zmienić ten kultowy samochodzik na coś większego. Kiedy wjechał na posesję oplem corsą, radość z nowego auta przyćmił strach o to, że na białym lakierze mogą się pojawić rysy. Warunki były sprzyjające. Auto ma cztery metry, a drzewo stoi siedem metrów przed garażem.
W sierpniu 2013 wpłynął wniosek do Urzędu Miejskiego o usunięcie świerka pospolitego. We wrześniu przyszła komisja i oceniła sprawę. - Tłumaczę, że trudno mi wyjechać, bo albo uderzę w drzewo, albo w płotek, który wkrótce tu stanie - mówi Władysław. - Usłyszałem, że mogę zawracać "na trzy".
Mieszkaniec nie mógł pogodzić się z tą sytuacją. Był pewny, że opinia będzie pozytywna. Przecież kocha przyrodę, posadził już tyle drzew, a jednego świerka chciał pozbyć się zgodnie z prawem. Ta uczciwość kosztowała go sporo nerwów.
- Po roku wygrałem tę sprawę - mówi. - Chcę pokazać czytelnikom, jaką batalię musiałem stoczyć i ile odwołań napisać.
Nie znalazł zrozumienia w Oławie, ale stwierdził, że nie odpuści. Napisał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego we Wrocławiu.Oto fragment odpowiedzi: - W ocenie kolegium nie sposób uznać, aby samo utrudnienie w dojeździe do garażu mogło uzasadniać usunięcie przedmiotowego drzewa. Dojazd ten, jak wynika ze znajdującej się w aktach dokumentacji fotograficznej, jest bowiem możliwy. Oczywistym natomiast jest, że brak spornego drzewa uczyniłby ten dojazd łatwiejszym, niemniej jednak jego odległość do wiaty garażowej go nie uniemożliwia. Zdaniem kolegium, kierowca o przeciętnych umiejętnościach będzie w stanie manewr ten bez większego trudu wykonać, tym bardziej jeśli dysponuje stosunkowo niewielkim samochodem. Poziom trudności parkowania w omawianym przypadku, zdaniem kolegium, nie odbiega od sytuacji powszechnie spotykanych na drodze. np. przy parkowaniu przed większymi sklepami, centrami handlowymi, czy w ogóle w centrum miasta. Niezależnie od wyżej powiedzianego podkreślenia wymaga - na co zwrócono również uwagę w uzasadnieniu zaskarżonej decyzji - okazały rozmiar wnioskowanego do usunięcia drzewa (obwód pnia mierzony na wysokości 133 wynosi 55 cm) i jego bardzo dobry stan zdrowotny. Niewątpliwie roślina ta jest okazem cennym przyrodniczo.
Niejeden dałby sobie spokój i poddał się, ale nie Władysław. - Ta odpowiedź to paranoja. Śmiechu warte. Udzielili mi lekcji, jak powinienem jeździć!
Napisał skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zaznaczył w niej, że jego racje nie miały najmniejszego znaczenia dla oławskich urzędników i kolegium odwoławczego. Załączył również artykuł, który ukazał się w "Powiatowej". - W decyzjach odmowy uznano jedynie za ważny interes społeczny, a interes obywatela pominięto, uznając za nieistotny i bez znaczenia - mówi Władysław. - Najśmieszniejsze jest to, że w jednym z pism zaznaczono, że jeden z członków kolegium orzekającego jest instruktorem nauki jazdy, stad odmowna decyzja, bo on stwierdził, że kierowca o przeciętnych umiejętnościach bez problemu zaparkuje w takim miejscu
Sąd Administracyjny we Wrocławiu uznał, że Władysław ma rację, a drzewo rzeczywiście utrudnia wjazd i wyjazd: - Racjonalna gospodarka wymaga umożliwienia normalnego niezakłóconego korzystania z działki i znajdujących się na niej urządzeń przez jej właścicieli i użytkowników. W realiach niniejszej sprawy racjonalna gospodarka obejmuje w szczególnosci zwykłe korzystanie z wiaty garażowej, a to wymaga niezakłóconego, bezpiecznego dla pojazdu i użytkownika, wjazdu i wyjazdu samochodem bez obawy jego uszkodzenia. Zwykłym przeznaczeniem wiaty garażowej jest parkowanie w niej samochodem o różnych wymiarach, a więc nie tylko pojazdem niewielkim, czy stosunkowo niewielkim. Drzewo uniemożliwia racjonalną gospodarkę nieruchomością.
Sąd zaznaczył również, że tak bardzo podkreślany w całej sprawie interes społeczny, czyli dbałość o ochronę środowiska, wcale nie ucierpi, bo wystarczy drzewo przesadzić lub zastąpić innym drzewem, posadzonym na terenie posesji.
Po takiej opinii Władysław wreszcie odetchnął. W sierpniu dostał pismo z Urzędu Miejskiego, w którym burmistrz zezwolił na wycinkę. W zamian za usunięcie jednego świerka pospolitego musi posadzić co najmniej trzy drzewa ozdobne, w obrębie nieruchomości.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze