Ale dobre i to, zwłaszcza że przebiega przez bardzo malownicze tereny leśne, no i mamy do czynienia z pierwszymi w powiecie prawdziwymi szlakami rowerowymi, przygotowanymi właśnie dla dwukołowców.
W gminie Oława też coś drgnęło, a to za sprawą Nadleśnictwa Oława, które najpierw zbudowało przepiękną drogę przez środek lasów - od drogi Oława-Biskupice do Kopaliny, a teraz buduje kolejną - z Oławy do Ryczyna. Oczywiście do prawdziwych ścieżek rowerowych daleko, ale podbudowa jest - teraz trzeba jeszcze postarać się o infrastrukturę i wytyczenie szlaków. To jednak powinno być już tylko drobiazgiem. Mamy przecież nawet książki z takimi teoretycznymi ścieżkami rowerowymi, więc tylko wykorzystać, poprawić, dorobić i gotowe!
Nie zrobią tego obecne rady. Tu trzeba będzie uderzyć do następnych radnych, których wybierzemy jesienią. To od nich będzie zależało, czy wykorzystamy przepiękne lasy - jeden z naszych prawdziwych atutów, dla których warto przyjechać tu np. z Wrocławia. A że są ci, którzy by przyjechali, przekonałem się, gdy pojeździłem trochę rowerową drogą w okolicy Milicza - szlakiem dawnej kolejki wąskotorowej, z Sułowa do Grabownicy. Rewelacja! Mnóstwo ludzi przyjeżdża, czasem nawet z daleka. Zwłaszcza rodziny z dziećmi, bo to trasa łatwa, ale przygotowana pierwszorzędnie, z przystankami w firmie dawnych stacyjek kolejki, z wystawami taboru kolejowego, z dokładnymi opisami itp. Krótka, bo zaledwie 20 km, ale za to niemal w całości wyasfaltowana bądź wysypana porządnie ubitym szutrem. Okolice są tak przepiękne - lasy, stawy, pagórki - że spokojnie warto pojechać tam i z powrotem. Start w Sułowie, gdzie na rowerzystów czeka monitorowany parking - można zostawić auta i w drogę! Nie sposób się zgubić, słupki co 100 metrów przypominają, ile jeszcze przed nami. Plansze opowiadają, co po drodze i gdzie warto zboczyć z trasy, by zobaczyć coś ciekawego, np. pałac czy park z cennym starodrzewiem. Połowa trasy wypada akurat w Miliczu, więc można się zatrzymać, zwiedzić, coś zjeść, a nawet zobaczyć w wielkim akwarium, tuż przy przystanku, jakie ryby żyją w milickich stawach.
Szczerze polecam wszystkim, którzy u nas nie mają gdzie pojeździć, a przyszłym radnym w szczególności, aby się przejechali tym szlakiem i nie wymyślali niczego nowego, skoro dobre jest w pobliżu i wystarczy tylko skorzystać ze sprawdzonych wzorców.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze