Przy autach robiło się tak ciasno, że ciężko było zrobić zdjęcie bohaterom na kółkach. Zaskoczyła mnie obecność gościa z Londynu, który do Oławy przyjechał specjalnie na zlot. Starszy człowiek spełnił marzenie życia i kupił rolls royce`a. Widać, że bezgranicznie kocha to auto, a radością chciał się podzielić z innymi. Na takie imprezy nie przychodzi się tylko po to, żeby zobaczyć auta. Przychodzi się dla ludzi, dla pasjonatów, którzy włożyli siebie w te samochody. Dali im drugie życie i traktują jak "coś" niezwykłego - z duszą. Za to ogromny szacunek. Gdy się słyszy, że ktoś dosłownie w ostatniej chwili wyrwał ze złomu czterdziestoletnie auto, a teraz wóz wygląda tak, że szkoda go dotykać, żeby nie odbić palców na lakierze... to po prostu brakuje słów. Liczę, że Tomasz Jurczak (organizator zlotu) nie powiedział ostatniego słowa, dotrzyma obietnicy i w przyszłości ściągnie do Oławy pasjonatów z całej Europy. Brakuje tu ludzi, którym się chce coś robić. Którzy jeszcze wierzą, że o Oławie można mówić dobrze.
22 czerwca miasto złapało wielki łyk świeżego powietrza, i to wśród chmury spalin. Na kilka godzin wróciło do życia, zupełnie jak te zabytki, uratowane i wypieszczone przez pasjonatów. No właśnie - przez pasjonatów. Czekam na kolejnych odważnych, którzy dadzą Oławie oddychać. Zaryzykują, rzucą się z wielkiej góry marzeń i nie rozbiją o bezbarwność małego miasteczka, zamkniętego na nowe. Jurczakowi się udało. Czy będą następni?
Agnieszka Herba powiatowa@gmail.com
Miasto zaczęło oddychać
Trzeci raz to samo. Żadne zabytki, w większości auta z PRL-u. Ciasno, nudno, monotonia i do d.... Szkoda było wychodzić z domu, bo po co? Żeby zobaczyć trochę fiatów? Spokojnie. To tylko żarcik. Chciałam się poczuć, jak nasi podwórkowi malkontenci, którzy zawsze znajdą powód, żeby wszystko skrytykować. Oławski zlot pojazdów zabytkowych trzyma poziom. W centrum były tłumy
- 27.06.2014 08:59 (aktualizacja 27.09.2023 16:02)
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze