Oława Warto walczyć
Eli Wyskiel miało nie być. W najlepszym przypadku - miała spędzić swoje krótkie życie na leżąco. Lekarze nie dawali szans dziecku z tyloma wadami rozwojowymi. Dziś nastolatka jest uczennicą gimnazjum. Ciągle się uśmiecha i powtarza, że jest coraz lepiej.
Ten dzień
27 września 2013, Elżbieta Wyskiel po raz pierwszy w życiu stanęła na nogi. Miała 15 lat i bardzo jej się spodobało. Wcześniej przez rok musiała się odchudzać, a do pierwszego kroku przygotowywała się całe życie. Jej rehabilitantka Adrianna Suchocka, ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Tęcza", stwierdziła, że trzeba spróbować właśnie teraz. - Najpierw ćwiczyłyśmy przysiady przy drabinkach, podniosłam się 170 razy - opowiada Ela.
- Później dostała ortezę, a na drugi dzień zrobiła swój pierwszy krok - dodaje mama Anna Wyskiel.
Ela mówi, że na początku czuła strach, ale to trwało krótko.
Było źle
Najgorzej było na samym początku, gdy Ela się urodziła. Była bardzo malutka i stwierdzono wielowadzie. Pierwsza diagnoza - dziecko przeżyje dwa dni. Ale już wtedy miała szczęście, bo trafiła pod opiekę Macieja Bagłaja, wtedy młodego lekarza, dziś profesora nauk medycznych z Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Prowadzi ją do dziś. - Jest na każdy nasz telefon - mówią Anna i Grzegorz Wyskielowie. - Sam się nie spodziewał takich efektów w leczeniu i rehabilitacji Eli.
Profesor Bagłaj powiedział rodzicom, że jak podejmą się opieki nad dzieckiem, on spróbuje zrobić wszystko, co możliwe. A było co robić, bo i przepuklina rdzeniowo-oponowa, i wodogłowie. Operacja za operacją, kolejne zabiegi i konsultacje u coraz innych profesorów.
Artykuł w całości w najnowszym wydaniu "Powiatowej" - już w sprzedaży. Do kupienia również e-wydanie: http://www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html
Monika Gałuszka-Sucharska
msucharska@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze