OŁAWA. Mało kto o tym wie
W czerwcu 1996, gdy szykowały się uroczystości z okazji wyniesienia Bernarda Lichtenberga na ołtarze, informowaliśmy w gazecie, że zabytkowy siedemnastowieczny dzwon z kościoła pw. ŚŚ. Apostołów Piotra i Pawła jest pęknięty i trzeba zastąpić go nowym. Wkrótce jego zdjęcie, tuż przed poświęceniem, zamieściliśmy w specjalnym dodatku "Bernhard Lichtenberg - błogosławiony z Oławy".
Z kroniki parafii: - 9 czerwca ks. bp Jan Tyrawa poświęcił nowy dzwon, który nosi imię Barnarda Lichtenberga.
Obok zdjęć pytanie: - Komu bije dzwon? I odpowiedź: - Bije on Parafianom kościoła Piotra i Pawła w Oławie.
Na zdjęciach z kroniki widać wyraźnie, że dolną część dzwonu zasłonięto wiankiem z gałązek świerka. Prawie nikt z uczestników uroczystości nie wiedział, że nowy dzwon przed wystawieniem na widok publiczny lekko zmodyfikowano. Jego dolną część, tzw. wieniec, zalepiono silikonem i pomalowano na złoto, by wyglądało, jakby nic się nie stało. Wszystko po to, aby ukryć napis. Jaki?
*
- Wszystkie dokumenty zawsze oddaję księdzu proboszczowi do kroniki parafii - mówi Zbigniew Felczyński z zakładu ludwisarskiego w Taciszowie, który przed 16 laty wykonywał oławski dzwon, poświęcony Lichtenbergowi. - To są rzeczy jednorazowe, nie przechowuję projektów.
Ponieważ w kronice parafialnej nie zachowały się żadne dokumenty, związane z zamawianiem dzwonu, zdani dziś jesteśmy tylko na ludzką pamięć.
*
Siedziałem w redakcji, gdy dostałem telefon z informacją, że nowy dzwon przywieźli żukiem pod kościół. Za moment już tam byłem, z aparatem fotograficznym. Paka jeszcze była pełna, bo rozładowanie tak wielkiego ciężaru wcale nie było łatwe. Zrobiłem parę fotografii. Od razu zauważyłem napisy "BERNARD LICHTENBERG" i niżej, podobnie wielkimi literami, "DUSZPASTERZ KS. DR WALDEMAR IREK". Po chwili przyszedł proboszcz. Też od razu zauważył oba napisy i złapał się za głowę, bo tego drugiego napisu miało nie być. - Widocznie w zakładzie coś źle zrozumieli i dali napis z pieczątki na zamówieniu - powiedział i od razu zaczął się tłumaczyć, żebym przypadkiem nie zrozumiał, że tak miało być, że ten "duszpasterz" to jego pomysł, bo nie jego. Że przecież nie napisałby na dzwonie "doktor", bo tak się nie robi, nie podaje stopni naukowych, a zresztą przecież może kiedyś będzie profesorem, więc jak by to wyglądało dla potomnych: - Panie redaktorze, i niech pan o tym nie pisze, proszę! Przynajmniej dopóki żyję...
Gdy parę dni później zobaczyłem ten sam dzwon, stojący w kościele przed bocznym ołtarzem, dolnego napisu już nie było. To znaczy był, ale niewidoczny, zasłonięty opaską z silikonu. Rzucało się w oczy, że coś z tym dzwonem jest nie tak - dwa złote kolory jednak miały inne odcienie, jednak się gryzły. No i nie udało się gładziutko położyć warstwy silikonu, potrzebna była dodatkowa zasłona z gałązek. Ja to widziałem, ale ktoś, kto niczego nie podejrzewał, mógł nawet nie zauważyć.
Ludwisarz Felczyński do dziś pamięta tę sytuację. - Chciałem mu zrobić niespodziankę, nie pokazywałem projektu, on o tym napisie nic nie wiedział - tłumaczy. - Na dzwonie odlałem jego nazwisko, a miało nie być, i to mu się nie spodobało. To wielki człowiek, ale bardzo skromny.
- Był - dorzucam. - Bo właśnie zmarł.
- Coś takiego!? To przykre. A mówiłem mu, że tak kiedyś będzie, że tylko napis pozostanie. No proszę, i tak dzięki upartości ludwisarza przeszedł do historii! Aż mi się nie chce wierzyć! Jak pan napisze artykuł, koniecznie musi mi pan przesłać.
Felczyński zapamiętał, że gdy w tym czerwcowym dniu dotarli z dzwonem do Oławy, to proboszcz Irek miał nietęgą minę. Nie, nie krzyczał, nie wściekał się: - Bo on nie z tych. Spokojnie tylko powiedział: "No, jakoś z tego musimy wybrnąć...". Ustaliliśmy, że aby zachować skromność, przesłonię ten napis, a potem dzwon na wieżę i nikt przez lata nie zobaczy. Oczywiście wiedział, że potem i tak wszystko odpadnie.
Ksiądz Janusz Gorczyca, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła: - Fakt odnotowywania na dzwonach nazwisk biskupów diecezjalnych czy proboszczów nie jest czymś nadzwyczajnym. To stosowana praktyka. Tym bardziej z zaciekawieniem dowiaduję się o historii tego dzwonu, w której ksiądz rektor nie chciał eksponowania swojej osoby, choć miał do tego prawo. Fakt, który redakcja wydobyła, pomaga w utrwalaniu pamięci o księdzu Irka, który przez lata był związany z Oławą. Słuchając dzwonu Lichtenberga, warto wspomnieć byłego proboszcza naszej parafii, a przy okazji pomodlić się za niego.
Tekst i fot.: Jerzy Kamiński
Reklama
Tajemnica dzwonu księdza Irka
Gdy brzmi dzwon Lichtenberga, największy w kościele Apostołów Piotra i Pawła, jest w nim nuta księdza Irka
- 24.12.2012 16:29 (aktualizacja 27.09.2023 16:34)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze