Oława
Pomagajcie z głową!
Wszelkie święta to doskonały czas na dzielenie się z innymi, na organizowanie pomocy, na poruszanie sumień, na charytatywne zbiórki. Niestety, to także żniwa dla naciągaczy.
Bogusia dla Zosi
Oławskie „Tesco”, parę dni przed Wszystkimi Świętymi. W drzwiach miła blondynka w średnim wieku, z puszką w ręku i plikiem krzyżówek. Napis na piersi głosi, że to Bogumiła B. - wolontariuszka Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Guzowate.
- Niech pan wspomoże nasze stowarzyszenie - podtyka pod nos puszkę i plik krzyżówek. - Zbieramy na leczenie dziecka z Oławy.
- Z anie. Po bliższych oględzinach identyfikatora zauważam, że stowarzyszenie jest z... Gdyni.
- Tak, tak, z Oławy! - pani szybko potwierdza i od razu zarzuca mnie gradem informacji. Że to biedne dziecko od dwóch lat jest w stowarzyszeniu, że mogę kupić zeszycik z krzyżówkami za 3,80 zł, a pieniądze trafią do dziecka: - O, Zosia jest tu, na okładce jednej z krzyżówek.
- A jak Zosia ma na nazwisko? - pytam i dodaję, że chciałbym pomóc.
- Nie mogę takich rzeczy mówić, o to proszę pytać w Gdyni, ale tak po cichu powiem panu, że to Zosia P. (tu pada pełne nazwisko).
- A pani też z Oławy?
- Nie, ja z Namysłowa.
Wziąłem krzyżówkę z „Zosią” na okładce. Wydawcą jest Biuro Kolporterskie Tomasza Zapłaty z Chojnowa. Dzwonię pod podany numer: - Abonent nie przyjmuje połączeń przychodzących.
Próbuję po paru dniach: - Wybrany numer nie istnieje.
W takim razie kontaktuję się z szefem Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Guzowate w Gdańsku, Andrzejem Chaberką, i opisuję całą sytuację. Jest bardzo zdziwiony i prosi o list. Po paru dniach otrzymuję odpowiedź, z której wynika, że w styczniu stowarzyszenie podpisało umowę z Biurem Kolporterskim Tomasza Zapłaty z Chojnowa. Na podstawie tej umowy firma drukowała krzyżówki i kolorowanki, a po potrąceniu sobie kosztów produkcji i kolportażu, część środków ze sprzedaży wpływała na konto stowarzyszenia z Gdyni. Według prezesa, wolontariusz (raczej chyba pośrednik - JK) za jeden sprzedany zeszycik miał dla siebie maksymalnie 50 gr. Ile dostawał od ludzi dodatkowo, tego się nie dowiemy, bo to przecież zarobek „na czarno”, więc nikt się nie przyzna.
- W umowie nie wyraziliśmy zgody na zbieranie dodatkowych środków przez kolporterów firmy z Chojnowa - pisze prezes Chaberka. - W książeczce tej na ostatniej stronie jest wydrukowany przekaz z numerem naszego rachunku bankowego i każdy, kto kupił książeczkę, może wpłacić na nasze konto, jeżeli chce nas wesprzeć, dodatkową kwotę pieniędzy.
Według informacji prezesa Chaberka, „Zosia z Oławy” to wymysł Bogumiły B. z Namysłowa, która jest kolporterem chojnowskiego biura. Potwierdza też moje podejrzenia, co do zdjęcia na okładce zeszytu z krzyżówkami. Nie jest to podobizna nikogo z członków stowarzyszenia.
- Z informacji szefa Biura Kolporterskiego wiem, że kolporterzy to biedni ludzie i prawdopodobnie dlatego posuwają się do zachowań niezgodnych z umową - próbuje tłumaczyć prezes i deklaruje: - W związku z zaistniałą sytuacją, uchwałą zarządu stowarzyszenia umowa z Biurem Kolporterskim z Chojnowa została wypowiedziana w trybie jednomiesięcznym.
Pomysłowy Dobromir
Kolejny dzień. Przy drzwiach supermarketu inna kwestująca. Tym razem pani z Legnicy, którą kolporter dowiózł rano busem, kwestuje na rzecz Stowarzyszenia Charytatywnego „Dobromir”
... z Żyrardowa, a dokładniej, za zgodą menedżera „Tesco”, sprzedaje krzyżówki za 6,80 zł, wydane przez „Składnicę Lubelską”.
- A jeśli dam więcej niż te 6.80 zł? - pytam.
- Oczywiście można, wszystko oddam stowarzyszeniu.
I znów, dając pieniądze, nie wiem dokładnie, gdzie trafią, ile pójdzie do potrzebujących. O żyrardowskim stowarzyszeniu i kolporterach, „pracujących” na jego rzecz, można sobie poczytać w internecie. Już same tytuły wiele mówią: „Pomysłowy Dobromir”, „Nieuczciwi kolporterzy okradają chore dzieci” (to na www.wp.pl). Ciekawa jest też dyskusja na żyrardowskim forum „Charytatywność czy biznes?!” (to na www.forumzyrardow.pl).
- To firmy kolporterskie z całego kraju rozprowadzają krzyżówki, nie my - tłumaczy prezes stowarzyszenia „Dobromir” Anna Polaczek-Pazińska. - Mamy porozumienie ze składnicą z Lublina, którą prowadzi mój znajomy. Od jednego nakładu krzyżówek dostajemy minimum tysiąc złotych.
Jaki to nakład? Ile tych pieniędzy trafia do stowarzyszenia? Tego nie znajdziemy na jego oficjalnej stronie internetowej, bo ostatnie sprawozdanie finansowe jest tam z... 2006 roku. Jest za to logo firmy „Tesco”, jako partnera.
Już nie będą?
Ponieważ w oławskim supermarkecie nikt nie chciał ze mną oficjalnie porozmawiać na temat zbiórek charytatywnych, pytania dotyczące „Dobromira” skierowałem do biura prasowego w Krakowie.
W odpowiedzi otrzymałem obszerne zapewnienie, że „Tesco” generalnie od lat pomaga w wielu akcjach charytatywnych, powołało Fundację Tesco Dzieciom, wspiera rozwój i edukację dzieci itp. - W przypadku Oławy nie otrzymalismy informacji o chęci współpracy ze strony lokalnej organizacji - pisze Jakub Jaremko z Biura Prasowego „Tesco”. - Jeśli w przyszłości pojawi się jakaś lokalna inicjatywa, na pewno się jej przyjrzymy. Stowarzyszenie Charytatywne „Dobromir” jest organizacją, która zgłosiła się do sklepu „Tesco”
w Oławie z prośbą o zgodę na kolportaż i tylko na taką formę działalności zgodę otrzymało. Użycie logotypu nie było z nami konsultowane. Do tej pory nie dostaliśmy negatywnych opinii dotyczących jej działalności, poprosimy jednak o wyjaśnienie poruszonych przez Pana kwestii. Kontrola działalności stowarzyszeń i organizacji charytatywnych leży w gestii właściwych urzędów, do których można zgłosić swoje wątpliwości, dotyczące poprawności, czy rzetelności działań. Jeśli ma Pan wiedzę o nieprawidłowościach, prosimy o przekazanie ich do jednostki kontrolującej.
Nieoficjalnie wiem, że parę dni po moich pytaniach, ktoś z centrali dzwonił do oławskiego „Tesco” z wytycznymi, aby nie wydawać już zgody na kwestowanie dla „Dobromira”, a wszelkie prośby o możliwość zbiórek pieniężnych kierować bezpośrednio do Krakowa. Przynajmniej na razie. Wygląda więc na to, że bez dokładnego sprawdzenia nikt więcej już nie będzie kwestował w „Tesco”.
Inna sprawa, że praktycznie nie ma komu dokładnie prześwietlić działalności takich stowarzyszeń. Zwłaszcza gdy któreś zarejestrowane jest w Warszawie, współpracuje z wydawnictwem z Krakowa, wykorzystuje pseudowolonariuszy (bo wolontariusz nie zarabia!) z Poznania, a ci kwestują np. w Oławie.
Jak się nie dać?
Rok temu pisaliśmy o mężczyznach z Sosnowca, którzy tuż przed świętami kwestowali pod oławskim supermarketem „na oławiankę z porażeniem mózgowym”. Identyfikatory mieli z gdyńskiego Stowarzyszenie Osób z Wadą Słuchu „Cisza”, a chora „oławianka” okazała się dziewczynką z Gdańska. Gdzie szły pieniądze? To już pewnie nie do ustalenia.
Akcje charytatywne są potrzebne, tego nikt nie kwestionuje. Nie można więc nawoływać do ich zaprzestania - nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Zbiórki pieniędzy były i będą świetnym sposobem szybkiego udzielenia pomocy potrzebującym. Na wszelki wypadek jednak zawsze uważajmy, gdy ktoś próbuje poruszyć nasze sumienia. Zanim z poczucia winy, w przedświątecznej gonitwie, sięgniemy do kieszeni, upewnijmy się, komu chcemy pomóc i czy pomagamy naprawdę temu, o kim mówi kwestujący.
Najmniej wątpliwości mamy, gdy wolontariusze są z powiatu oławskiego. Dobrze jest ich wylegitymować, bo sam identyfikator o niczym nie świadczy - zrobienie dowolnego z własnym zdjęciem nie jest dziś problemem. Powinni mieć zezwolenie na publiczną zbiórkę pieniędzy, wydaną przez wójta, burmistrza, marszałka lub ministra spraw wewnętrznych (w zależności od zasięgu zbiórki). Najlepiej, gdy zbiórka jest na rzecz któregoś z lokalnych stowarzyszeń (ich rejestr jest dostępny na stronie oławskiego Starostwa Powiatowego), informacja o kweście pojawia się w lokalnych mediach, a pieniądze wrzucamy do zaplombowanej puszki z logo organizacji. Jeszcze lepiej, gdy kwestuje ktoś znany, do kogo mamy zaufanie. A najlepiej po prostu wziąć numer konta i po sprawdzeniu przelać pieniądze dokładnie tam, gdzie chcemy.
Jerzy Kamiński
[email protected]
Reklama
Uważajcie! Naciągają na lokalność!
Gdy ktoś na ulicy podaje się za wolontariusza i chce od was pieniędzy, macie prawo go sprawdzić. Zwłaszcza gdy jest np. ze Szczecina, pieniądze zbiera dla stowarzyszenia z Gdańska, a tłumaczy, że pójdą na dziecko z Oławy. Najczęściej to nieprawda
- 19.11.2012 09:28 (aktualizacja 27.09.2023 16:37)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze