Goszczyna Problem pierwszej klasy
Od września w pierwszej klasie w Szkole Podstawowej w Goszczynie ma się uczyć siedmioro dzieci. To zbyt mało, aby utworzyć oddział, ponieważ dolny limit wynosi dziesięć osób. Gdyby powstał, gmina musiałaby ponieść koszt ok. 58 tysięcy złotych - to uśredniona wartość na etat dla nauczyciela. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że ministerstwo zmniejszyło subwencję oświatową dla domaniowskiego samorządu. Już w marcu rodzice spotkali się z panią wójt, wtedy nie znano jeszcze projektów organizacyjnych wszystkich szkół. Pod koniec kwietnia władze znały już sytuację finansową gminy i mogły zaproponować kilka rozwiązań.
Trzy propozycje
Wójt na spotkaniu 30 kwietnia zaproponowała trzy opcje. Pierwsza z nich to połączenie klasy pierwszej z drugą - wtedy chodziłoby do niej piętnaścioro dzieci. Rodzice twierdzą jednak, że takie rozwiązanie nie jest dobre, bo nauczycielowi niełatwo będzie połączyć materiał i dobrać odpowiedni poziom nauczania. Poza tym w większej klasie trudniej zapanować nad dziećmi.
Kolejna propozycja wójt dotyczyła wysłania pierwszaków do szkoły w Domaniowie. Również to rozwiązanie nie spodobało się rodzicom. Nie chcą, aby ich dzieci musiały dojeżdżać, poza tym w takim przypadku do klasy I uczęszczałoby w sumie blisko 30 uczniów. Pojawiały się też głosy, że w domaniowskiej szkole nie jest bezpiecznie i poziom nauczania jest niski, co od razu dementował Zenon Kopka - dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty. Na pytanie, jaki koszt poniesie gmina, gdy okaże się, że będzie trzeba codziennie dowozić dzieci do szkoły w Domaniowie, odpowiedział: - Różnica kosztu miesięcznego wyniesie 285,60 zł. Obecnie kilkoro dzieci jest dowożone do szkoły w Goszczynie - to wydatek rzędu 193,80 zł. Gdy okaże się, że trzeba będzie dowozić wszystkie dzieci do Domaniowa, to koszt zamykałby się w kwocie 479,40 zł miesięcznie. Do tego nie należy doliczać opiekunki, ponieważ jest już zatrudniona.
Ostatnia propozycja dotyczyła wygospodarowania 58 tysięcy złotych z planu finansowego Szkoły Podstawowej w Goszczynie na 2012 rok. Dyrektor placówki Barbara Brudek-Wańko tłumaczyła, że bardzo trudno będzie to zrobić, ponieważ już wcześniej redukowano koszty. Obecny na sesji radny Waldemar Dumański oferował, że jeżeli za takim rozwiązaniem opowiedzą się mieszkańcy Goszczyny, to on dołoży 5 tys. zł.
Dla trzeciej propozycji rodzice mieli nieco mniej dystansu, jednak wójt zapowiedziała, że jeżeli weźmie się akurat tę opcję pod uwagę, to w przyszłych latach może wystąpić podobny problem, dlatego zasugerowała inne rozwiązanie. Konsultowała się już z różnymi osobami i planuje w przyszłym roku powołanie specjalnej komisji, która pomoże w rozwiązywaniu problemów szkoły. - Ja też jestem nauczycielem, ale od grudnia 2010 roku pełnię obowiązki wójta - mówiła Swadek-Schneider. - Muszę zadbać o interesy wszystkich mieszkańców. Każdy ma swoje potrzeby. Z pewnych rzeczy trzeba rezygnować, tym bardziej, że nikomu się tutaj krzywda nie stanie, nikt nie zamyka szkoły. Proszę zrozumieć, że nikt nie ma tutaj żadnych złych intencji.
Pomimo zapewnień pani wójt, rodzice twierdzą, że połączenie klas to jeden z pierwszych etapów likwidacji szkoły w Goszczynie. Nerwowa atmosfera i krzyki nie pomagały w dojściu do porozumienia - jedna z matek, przejęta losem swoich dzieci, rozpłakała się. Rodzice postanowili, że naradzą się w tej sprawie i do 9 maja dadzą wójt odpowiedź, którą propozycję wybiorą.
Kilka dni później spotkali się z panią dyrektor i wspólnie postanowili wygospodarować 58 tysięcy zł z planu finansowego szkoły.
Tekst i fot.: Piotr Turek
Reklama
Nikt nie zamierza likwidować szkoły
To chyba najczęściej powtarzane zdanie przez wójt Dorotę Swadek-Schneider, na spotkaniu z rodzicami dzieci, które uczęszczają lub będą uczęszczały do placówki w Goszczynie
- 20.05.2012 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:46)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze