Czy to było dobre miejsce do ukrywania Żydów? W budynku kolejowym był jedyny telefon na wsi. Przychodzili tu żołnierze niemieccy. Matka umiała trochę po niemiecku, rozmawiała z nimi. Nocą tory patrolował obchodowy - Ukrainiec z Jaworowa, o nazwisku Kuciej. Miał latarkę, przesiadywał na przydomowej ławeczce. Po wojnie wyznał im, że wiedział o ukrywanych. Innym razem do Emila przyszedł ukraiński kolega. Był z oddziału banderowców. Powiedział, że ma tego dość, jest skrajnie zmęczony, chce odpocząć. Wszedł do budynku, który był kryjówką, położył się na dole. - Dlaczego go wpuściłeś? - wołała matka. Na szczęście kolega szybko odszedł. Któregoś dnia Emil znalazł innych Żydów w drewnianej konstrukcji na siano. Kazał im jak najszybciej opuścić to miejsce. Schmuel też mu poradził, żeby ich przepędzić. Gdyby ktoś ich tam nakrył, Niemcy przeszukaliby całe domostwo. Uciekinierzy w ogrodzie - to nie był przypadek. Żydowska inteligencja ze Stryja i Lwowa kierowała się wzdłuż linii kolejowej do leśnej kryjówki w okolicach Doliny. Emil był w siatce kurierów. Przeprowadzał żydowskich adwokatów, lekarzy i kupców do kolejnego łącznika.
Róziewiczowie uchronili Schmuela, Frydę i Gitlę od losu ich pobratymców. Getto w Bolechowie zlikwidowano, wywożąc 700 Żydów do obozów koncentracyjnych. W Dolinie było jeszcze gorzej. Żydowską ludność zapędzono na jedno miejsce. Tam czekały już wykopane doły, a przy nich pijani żołnierze z jednostek specjalnych. Masowa egzekucja, 1.200 rozstrzelanych warstwami wrzucano do ziemi.
Fotografia ocalonych
Po wejściu Armii Czerwonej matka Emila wypuściła ukrywanych. Zataczali się od szczęścia i świeżego powietrza, całowali panią Róziewicz po rękach. Gitlę Emil widział jeszcze tylko raz. Otworzyła po wojnie sklepik w Bolechowie, potem wyemigrowała do Kanady. Schmuel i Fryda pobrali się i wyjechali do Izraela. To od nich zaczęły przychodzić w latach 50. paczki z żywnością i ubraniami, adresowane do podoławskich Siedlec, gdzie osiedlili się Róziewiczowie. W następnych dekadach otrzymywali też bony pieniężne od fundacji, założonej przez żydowskiego milionera. W 1991 Emila wraz z rodzicami wyróżniono medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". W 1992 ambasador Miron Gordon nadał mu tytuł honorowego obywatela Izraela. W tym samym roku został zaproszony na wycieczkę sprawiedliwych, organizowaną przez izraelską fundację. Spotkał się wtedy z Frydą. Razem byli w Yad Vashem, przy tabliczce z nazwiskiem Róziewiczów.
Pan Emil pokazuje zdjęcie, przysłane z Izraela. Małżeński portret Schmuela i Frydy, pomiędzy nimi córeczka z białą kokardą we włosach. Pytam, jak to jest, mieć świadomość, że dzięki niemu przeżyli, założyli rodzinę, mogli wieść normalne życie. - Nie czuję się bohaterem - odpowiedział. - Zrobiliśmy wtedy to, co do nas należało. Myślę, że wielu na naszym miejscu zachowałoby się tak samo...
Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze