Jelcz-Laskowice
- Dlaczego przez dziewięć lat nie zadbały panie o własną siedzibę? Zdaniem prezesa PR-S był na to czas i były pieniądze...
- Tylko my możemy mówić o naszym budżecie i przychodach, bo tylko my je znamy, a nie ktoś z zewnątrz. Chyba że prezes Janusz Bolanowski jest naszym księgowym, ale my nic o tym nie wiemy. Nie było go tu, kiedy w roku 2002 Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej, w którym pracowałyśmy, nie miał pieniędzy na wypłacenie wszystkich należnych zobowiązań finansowych wobec pracowników, a wtedy wydzielały się NZOZ-y. Umowy dzierżawy, które wtedy zawierano, były uzależnione od wielu czynników, wynikających z zadłużeń SPZOZ-u.
- Jakich czynników?
- Po pierwsze, przyjmowałyśmy lokal, który był do remontu i modernizacji. Musiałyśmy to zrobić na własny koszt. Przejmowałyśmy personel, wraz z zaległymi zobowiązaniami finansowymi, które trzeba było wypłacić. To były pierwsze warunki dzierżawy. Znaleźć pieniądze na spłacenie zobowiązań poprzedniego pracodawcy wobec przejętego personelu oraz remont lokali przy Bożka 13 i Techników 14. Musiałyśmy to zrobić, nie mając dochodów i - co więcej - rezygnując z domagania się wypłacenia zaległości wobec nas. Dzierżawę można było uzyskać tylko na podstawową opiekę zdrowotną, bez możliwości poszerzenia działalności lekarzami innych specjalności i medycyny pracy, czyli bez świadczeń, które prowadzi Przychodnia Rejonowo-Specjalistyczna. Na tym zarabia się dużo większe pieniądze niż na podstawowej opiece zdrowotnej. My prowadzimy tylko POZ. Zaczynałyśmy od zera. Trzeba było dostosować lokal do obowiązujących przepisów, kupić wyposażenie i sprzęt medyczny (m.in. aparat USG, magnetronic i laser).
- Ile to kosztowało?
- W naszej ówczesnej sytuacji bardzo dużo, ale nie miałyśmy wyboru. Sam aparat USG kosztował 110 tys. zł. Zajmujemy się leczeniem, nie zaglądaniem komuś do kieszeni. Wtedy też musiałyśmy leczyć, a co się z tym wiązało, zaciągnąć kredyty. Gdy zaczynałyśmy w 2002 roku, były dużo niższe niż obecnie stawki, według których płaciła ówczesna Kasa Chorych.
- Czy liczba pacjentów, jaką obecnie macie, zawsze była taka sama?
- Ci, których leczymy obecnie, nie przyszli w jednej chwili. Początkowo było to ok. 500 osób, później tysiąc, dwa tysiące. Liczba ta wzrastała w kolejnych latach. Obecna ustabilizowała się w ciągu dwóch ostatnich lat. Nikt nie dał nam tych pacjentów w prezencie, nie wpisał na listę wbrew ich woli. Sami nas wybrali i przyszli do nas, bo chcieli być naszymi pacjentami.
- Czy prawdą jest, że przez lata dzierżawy budynku gminnego zaoszczędziły panie około 650 tys. zł na czynszu?
- Nie rozumiemy. Czy to znaczy, że nie płaciłyśmy czynszu? Na jakiej podstawie wylicza nam się przychody sprzed lat, uwzględniając aktualną liczbę pacjentów i aktualne stawki? Nawet obecnie uzyskiwany przez nas przychód jest dużo niższy niż przypisuje nam dr Bolanowski. W minionych latach średni czynsz nie wynosił 30 zł za metr kwadratowy, jak przelicza pan prezes, był zdecydowanie niższy. Czynsz za dzierżawę, który płacimy, uchwala Rada Miejska. Taką samą kwotę płaciły wszystkie NZOZ-y, które powstały w roku 2002, nie tylko my. Stawki czynszu, ustalane w kolejnych latach, obowiązywały jednakowo wszystkie przychodnie, dzierżawiące lokale gminne. Mówi się, że gmina nas sponsorowała, ale komuś mylą się fakty. Kto jest sponsorowany? Ten, kto płaci czynsz zgodnie z umową, czy ten, kto go nie płaci? Dlaczego musimy się tłumaczyć z tego, że wywiązujemy się z umowy? Gmina w 2002 roku nie miała pieniędzy na zobowiązania przychodni. Przejęliśmy te zobowiązania finansowe, a nowe NZOZ-y poprawiły funkcjonowanie podstawowej opieki zdrowotnej.
- Dlaczego są panie zaskoczone tym, że gmina nie zamierza przedłużać dzierżawy i przekazuje budynek Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej?
- Dlatego, że nikt nas o tym nie uprzedził. Nikt nawet nie wspomniał, że są jakieś plany, związane z tym budynkiem. Może to nasz błąd, że nie chodzimy po urzędach, nie dopytujemy, co się u kogo dzieje, ale nie takie jest nasze zadanie. Jesteśmy po to, by leczyć ludzi i tym się zajmujemy. Poszłyśmy po przedłużenie umowy rok wcześniej. Wydawało nam się, że to wystarczy. Jeżeli prezes Bolanowski miał plany poszerzenia działalności, dlaczego nas o tym nie poinformowano? Zawsze regularnie i na czas płacimy wszystkie należności, podatek od nieruchomości (za budynek i parking), czynsze i media za dwa lokale, w których leczymy pacjentów. Nigdy nie było z nami żadnych problemów. Przyjmowałyśmy, że władze gminy traktują nas jak partnera. Byłyśmy uczciwe w stosunku do gminy i oczekiwałyśmy takiego samego traktowania. Niestety, do stycznia tego roku nikt nawet nie wspomniał o planowanych zmianach.
- Gdyby poinformowano was o planach rozwoju Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej dwa lata temu, dziś nie byłoby problemu i całego zamieszania?
- Nie byłoby, bo miałybyśmy czas na zrobienie bilansu, wyliczenie kosztów i oszacowanie, czy stać nas na budowę własnej przychodni, czy musimy szukać innego rozwiązania, by zapewnić pacjentom opiekę. Obecnie nie możemy zrobić kalkulacji, bo nie wiemy, na wydatek jakiej wielkości możemy sobie pozwolić. Przedstawiono nam projekt umowy dzierżawy, nie podając ceny wynajmu. To jeden z najważniejszych punktów takiej umowy. W tej sytuacji nie możemy nawet dyskutować o oszczędnościach, a co dopiero obliczać możliwości finansowe. Ale ktoś już to wie. Podaje i wylicza wyssane z palca kwoty, których nigdy nie widziałyśmy w naszych przychodach. Wylicza nam się oszczędności na podstawie liczby pacjentów i kwot za dzierżawę, których nie było dziewięć lat temu. Co więcej, nawet dziś cena 30 zł nie jest średnią czynszu dla Jelcza-Laskowic.
- Zdaniem prezesa Bolanowskiego to zdecydowanie za niska kwota...
- Dla nas maksymalna. W Spółdzielni Mieszkaniowej czynsz za lokal na działalność o tym samym profilu, co nasz, wynosi 18 zł. Skoro 30 zł to jest prawie dwa razy więcej, uważamy, że to jest maksymalna cena.
- Czy to znaczy, że nie zgodzicie się, by dzierżawić ten obiektu za wyższą cenę?
- Nie musimy tu zostawać na siłę. Czy mamy leczyć pacjentów tylko po to, by zarobić na czynsz? Żeby pracować i funkcjonować tak jak dotychczas, a jednocześnie budować nową siedzibę, trzeba wziąć kredyt. Nie ma innego wyjścia. Nie możemy oddać większości dochodu na wygórowaną dzierżawę, bo w ten sposób nie zrealizujemy kosztownej budowy. Taki budynek musi spełniać wiele wymogów, aby można było leczyć w nim ludzi. Potrzeba na to potężnych pieniędzy. Przy dużym czynszu to się nie uda.
- Czy według pań porozumienie z władzami gminy i spółki gminnej w sprawie dalszej dzierżawy jest możliwe?
- Na ostatniej sesji Rady Miejskiej burmistrz dał sygnał nam i pacjentom, że nadal będziemy mogły dzierżawić pomieszczenia przychodni, abyśmy mogły stworzyć sobie nowe miejsce pracy i zapewnić dalszą opiekę naszym pacjentom. Na tej podstawie mniemamy, że nowy czynsz nie przekroczy ceny rynkowej w Jelczu-Laskowicach. Chociaż budynek będzie przekazany spółce gminnej, burmistrz jest jej właścicielem i ma decydujący głos.
Reklama
Czy przestrzeganie umowy to sponsoring?
Pytają o to właścicielki NZOZ-u "Promed" i odpowiadają na - ich zdaniem - wyssane z palca kalkulacje prezesa Przychodni Rejonowo-Specjalistycznej. Z Jolantą Bodzioch i Ewą Górny rozmawia Wioletta Kamińska
- 25.05.2011 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:55)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze