Oława
Wspieramy białoruskie media
O tym, jak za wschodnią granicą rozumiana jest kontrolna rola mediów, najlepiej świadczy ta historia. Rubczenia zrobił kiedyś zdjęcie odklejającego się bilboardu promocyjnego z hasłem „Słuck - dobre miasto”. Po publikacji zadzwonił do niego naczelnik miejskiego wydziału ideologicznego: - Ja do ciebie do domu nie przychodzę i nie pokazuję wszystkim, że ci się tapeta odkleja. A ty śmiesz robić coś takiego w moim domu? - Powiedziałem mu, że miasto to również mój dom - opowiada Oleg. - Ale do nich to nie trafia. Traktują miasto jak swoją własność. Wydaje im się, że mogą robić, co im się podoba.
Nie mogę was wydrukować
Supruniuk ma swoja opowieść. Podczas prezydenckiej kampanii wyborczej w 2005, Brześć miał odwiedzić Aleksander Łukaszenka. „Kurier” wychodził na trzy dni przed jego wizytą. Władze zaczęły się obawiać, co przygotuje niezależna gazeta bezpośrednio przed wyborami. A jeśli będzie to mocno krytyczny tekst, który zezłości Łukaszenkę? We wtorek wieczorem, kiedy numer był już gotowy, redakcja dowiedziała się, że państwowa drukarnia odmówiła wydrukowania gazety. Na nic się zdała interwencja naczelnego, nie pomogły rozmowy z przedstawicielami władz, którzy uspokajali, że przecież nie ma żadnego problemu. Trzeba poczekać, aż Łukaszenka opuści miasto i wtedy gazeta będzie mogła się ukazać. W końcu dziennikarze porozumieli się z prywatną rosyjską drukarnią w Smoleńsku. „Kurier” ukazał się z poślizgiem, ale jeszcze przed wizytą Łukaszenki. Na pierwszej stronie, pod dużym tytułem „Dlaczego spóźniliśmy się z wydaniem”, opisane zostały perypetie z wydaniem gazety.
Czekają na ruch bezwizowy
Supruniuk opowiada o zwykłych sprawach, którymi żyją mieszkańcy Brześcia. Zależy im na tym, aby jak najszybciej wprowadzono umowę o małym ruchu przygranicznym. Zamiast wiz do strefy Schengen, za które obywatele Białorusi muszą płacić 60 euro, obowiązywałyby pozwolenia wydawane na kilka lat. - Ułatwiłoby to wyjazdy na zakupy do Polski, albo odwiedziny krewnych - mówi zastępca redaktora naczelnego „Kuriera”. - Niestety, dokument utknął w kancelarii prezydenta, Łukaszenka zwleka podpisaniem.
- Przeciętny Białorusin woli spokojne życie niż angażowanie się w politykę - twierdzi Rubczenia. - Mają swoją pensję, która wynosi średnio 300 dolarów. Trochę dorobią i to im wystarczy. Głosują na Łukaszenkę, ponieważ boją się zmian. Może spotkałoby ich bezrobocie?
Dziennikarz ze Słucka wspomina, że Łukaszenkę chwalą nawet Rosjanie. - U nas jest dziki kapitalizm. Bogata Moskwa, a na prowincji bieda. A wy macie pewną prace i dobre emerytury...
Białoruski się nie przebił
Próby przeforsowania przez opozycję języka białoruskiego nie powiodły się. Rosyjski pozostaje wiodącym językiem. W Brześciu tylko jedna z sześciu gazet wydawana jest po białorusku. Słucki „Info-Kurier” pisze w obu językach, ale białoruski ograniczony jest do publikacji historycznych. Rubczenia mówi, że to język wsi oraz narodowo nastawionej inteligencji. Wśród artykułów historycznych znalazły się również publikacje o słynnej polskiej manufakturze, produkującej pasy szlacheckie. Ale po dawnej świetności prawie nic nie zostało. Po wojnie pasy słuckie znalazły się w muzeach w Petersburgu i Moskwie. Kiedy wypożyczono je na kilka dni do Słucka, była to prawdziwa sensacja. Do ekspozycji ustawiały się długie kolejki.
Zarażeni duchem wolności
Podczas wizyt w Polsce dziennikarze niezależnych gazet z Białorusi przyjmowani są przez największe redakcje - „Gazetę Wyborczą”, „Rzeczpospolitą”, „Super Express”, „Przekrój”. Rubczenia studiował przez pół roku w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza. Uczył się warsztatu dziennikarskiego na praktykach w „Wyborczej”.
Wizyta naszych białoruskich kolegów była częścią programu, zorganizowanego przez Wschodnioeuropejskie Centrum Demokracji. Oprócz rozmów w redakcji odbyło się spotkanie z młodzieżą w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana III Sobieskiego. Uczniowie z zaciekawieniem pytali o realia życia na Białorusi.
Supruniuk ma nadzieję, że zawiązane znajomości przerodzą się we wspólne projekty. Zaskakuje go, że tak blisko Wrocławia można wydawać gazetę o dużym nakładzie i sporej objętości, zawierającą dodatki i wiele stron z ogłoszeniami oraz reklamami: - Wokół Brześcia nic się nie dzieje, nie ma tam silnych mediów. Miasteczka ciążą do centrum w Brześciu.
Rubczenii najbardziej podoba się w Polsce atmosfera wolności: - Tego ducha zabieram ze sobą do Słucka. Wiem, do jakiego celu chcę zmierzać.
Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze