W sobotę BBS nietypowo zaatakował kandydata PO na burmistrza Oławy. W kilku miejscach miasta grupka młodych ludzi prezentowała scenkę, w której burmistrz z PO jest marionetką w rękach posła z PO. Rozdawano także tzw. smycze na klucze, z napisem “burmistrz Październik bez smyczy”. Całość łatwa do rozszyfrowania - partia steruje posłem, a poseł będzie sterował burmistrzem. Gdyby ktoś miał wątpliwości, młodzi ludzie skandowali przez tubę: - Cyrk polityczny przedstawia “polityka na sznurku”. Jeśli PO rządzić będzie, burmistrz Oławy wolny nie będzie. Burmistrz nie może być na politycznej smyczy...
Co na to atakowany poseł? - Gdybym miał odpowiadać happeningiem na happening, to dałbym rysunek tonącego, który łapie się brzytwy - komentuje poseł Roman Kaczor. - Nie chcemy jednak się zniżać do poziomu kampanii BBS.
Czy akcja z marionetką oznacza polityczną zmianę wizerunku Franciszka Października, zwykle stonowanego w atakach na swoich kontrkandydatów? - Happening był pomysłem młodych aktywistów BBS i miał na celu przedstawienie w humorystyczny sposób zależności istniejących w strukturach partyjnych - tłumaczy Ewa Szczepanik z BBS.
- I co tu komentować? - mówi Przemysław Pawłowicz. - Ja mam dobry program dla Oławy, a organizację cyrku pozostawiam panu Październikowi i jego wynajętym pajacom. To smutne, że jedyne, co proponują mieszkańcom, to - cyrk.
“Putyrobus” i inne
Marek Szponar i Przemysław Pawłowicz z PO rozdają zapałki ze swoimi podobiznami. Ten ostatni wybił też pamiątkowy medal z napisem: “Przemysław Pawłowicz burmistrz dla Oławy”. Bożena Polakowska rozdaje długopisy, Witold Niemirowski - mandarynki. Prawdziwym “królem gadżetów” jest jednak Kazimierz Putyra. Podczas minionego weekendu jeździł w Jelczu-Laskowicach “Putyrobusem”, czyli starym jelczem, popularnie zwanym “ogórkiem”. Wykorzystując sentyment za dawnymi zakładami samochodowymi, spotykał się z mieszkańcami, rozdawał jabłecznik (nawiązując do kampanii sprzed czterech lat, gdy rozdawał jabłka), ulotki, parasole, czyli “Putyroparasole”, oraz kubki “Putyra-łyki”.
Wojna na plakaty
11 listopada wieczorem w siedmiu podoławskich wsiach zawisły duże banery Zbigniewa Pryjdy, kandydata na wójta gminy Oława. Jeszcze tej samej nocy zniszczono je. W Janikowie od razu po tym, jak pojawił się baner, mężczyzna wszedł na prywatną posesję, wspiął się na rusztowanie i przeciął podobiznę kandydata. Spłoszyli go właściciele domu. To nie pomogło, po dwóch godzinach przyszedł ktoś inny i zdewastował baner.
- To zorganizowana akcja, prawdopodobnie ktoś wynajął kilka osób, które w jednym czasie miały zniszczyć banery - mówi przedstawiciel firmy odpowiedzialnej za wykonanie i montaż banerów. - Złożyłem na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Mężczyzna, który prawdopodobnie pociął baner w Janikowie, jest mieszkańcem tej wsi. Wpadł w ręce policji dzięki interwencji dwóch mieszkańców. - Szedł w stronę pola, a pod pachą niósł zniszczony baner - mówi Alicja Jędo z KPP w Oławie. - W chwili zatrzymania był nietrzeźwy. Funkcjonariusze przesłuchali go, ale nie przyznał się do winy. Twierdził, że baner znalazł na ulicy. Na razie nie postawiono mu zarzutów, wszystko zależy od tego, jak zeznają świadkowie. Sprawa jest w toku. Podejrzanemu grozi areszt lub do 5 tys. zł grzywny.
Tydzień temu pisaliśmy o niszczeniu plakatów Marka Szponara, kandydata na burmistrza Jelcza-Laskowic. W ciągu jednej nocy zniknęło 48 tablic z jego wizerunkiem. Zgłosił sprawę na policji. Do dziś nikomu nie postawiono zarzutów. Plakaty jednak wciąż znikają z ulic Jelcza-Laskowic albo są zalepiane. Podobnie jest w całym powiecie. Oławski kandydat PiS do Rady Miejskiej sygnalizował nam, że plakatami PO zalepiono obwieszczenia wyborcze na dużym słupie przy kościele MBP. W J-L na niszczenie plakatów skarżył się Łukasz Dudkowski, kandydat na burmistrza. Ktoś zalepił jego wizerunek plakatami kontrkandydata.
Nie zawsze ulotne
Tradycyjny sposób na promocję kandydatów to ulotki, wrzucane do skrzynek na listy lub wkładane za wycieraczki aut. Niektórzy mają naklejki, umieszczane nie zawsze w odpowiednich miejscach. Jedna z kandydatek SLD do Rady Powiatu promuje się za pomocą takich naklejek. Wizerunek kandydatki “ozdobił” przednie szyby aut, zaparkowanych m.in. przy ulicy Żołnierzy AK. Tomasz Rożniatowski, kandydat BBS do Rady Miejskiej w Oławie, złożył skargę w sądzie. - Nalepkę wyborczą przyklejono na szybie samochodu po stronie kierowcy - komentuje. - Żeby ją odlepić, trzeba było nieźle się namęczyć, zostały czerwone ślady i klej. Co mam z tym teraz zrobić? Drapać żyletką? Nie chcę porysować szyby. Mój sąsiad też się zdenerwował, kiedy zamiast jechać, przyszło mu walczyć z ulotką.
A w szkole?
Kilku uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w J-L przyszło do szkoły w koszulkach z hasłem “Putyra jest OK!”. Nie spodobało się to jednemu z nauczycieli (również staruje w wyborach, ale z listy PO), który skierował kilka niemiłych słów pod adresem uczniów. Zarzucił im, że niszczą plakaty PO, choć nie miał na to żadnych dowodów. Sprawa trafiła do dyrektora szkoły, który wezwał na dywanik uczniów i nauczyciela. Problem rozwiązano w czterech ścianach i dziś nikt nie chce rozmawiać o szczegółach. Od poniedziałku uczniowie nie chodzą jednak do szkoły w “koszulkach wyborczych”.
Po apelu z okazji Święta Niepodległości, dyrektor tej samej szkoły wygłosił mowę, w której - według naszych rozmówców - miał chwalić dobrą współpracę z obecnymi władzami J-L oraz niektórymi członkami “Wspólnoty Samorządowej”. Nieprzychylne słowa miał skierować pod adresem obecnego starosty Marka Szponara, członka Zarządu Powiatu Stanisława Pławskiego oraz generalnie członków PO w Radzie Powiatu.
- Poprzez rodziców dotarła do mnie skandaliczna informacja, że uczniowie, przy akceptacji dyrektora placówki, prowadzą agitację wyborczą w szkole, co więcej, robił to także dyrektor na apelu - mówi oburzony Marek Szponar. - Moim obowiązkiem jest wyjaśnić tę sprawę. Zwołam zarząd. Jeżeli łamana jest ordynacja wyborcza, będę musiał podjąć stosowne kroki. Pierwszy raz dochodzi do takiej sytuacji w szkole.
Akcja wyborcza w tej szkole dotyczy nie tyko PO. Rozdawano także materiały wyborcze innych komitetów - w wyborach startuje aż sześciu pracowników ZSP.
Chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem, ale nie udało nam się z nim skontaktować. W sekretariacie za każdym razem mówiono, że jest gdzieś na terenie szkoły. Nie oddzwonił na podany przez nas numer telefonu.
- Zgodnie z przepisami prawa oświatowego, w szkole nie mogą działać żadne partie i organizacje polityczne - mówi Janina Jakubowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. - Z zapisów odpowiedniej ustawy wynika, że agitacji wyborczej nie można prowadzić na terenie szkół podstawowych i gimnazjalnych wobec uczniów tych placówek, nieposiadających prawa wyborczego. W przepisach nie ma mowy o szkołach ponadgimnazjalnych. Moim zdaniem, jeżeli dyrekcja szkoły chciała uniknąć takich sytuacji, powinna przed wyborami zorganizować spotkanie z uczniami i przedstawić swoje stanowisko odnośnie ewentualnego prowadzenia agitacji wyborczej na terenie szkoły.
Nie ma wątpliwości, że w szkołach podstawowych plakaty wyborcze nie powinny wisieć, tymczasem plakat ze zdjęciami kandydatów PO i fotografią Marka Szponara, ubiegającego się o fotel burmistrza J-L, wisiał w środę 10 listopada na wewnętrznej stronie drzwi wejściowych do szkoły, w której wicedyrektorem jest żona Marka Szponara.
- Nie wiadomo, kto go powiesił - tłumaczy dyrektor PSP nr 3 Piotr Pilawa. - Drzwi do szkoły były otwarte, a monitoringu nie ma. Jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych, komisyjnie plakat zdjęto.
Wioletta Szponar, wicedyrektor zarządzająca budynkiem filii, twierdzi, że do 15 listopada nie wiedziała o sprawie. 10 listopada, przed długim weekendem, wyszła ze szkoły o godzinie 15.00 i wtedy na drzwiach nie było żadnego plakatu. Nie wie, kto go powiesił i dlaczego w tym miejscu. Nikomu zgody na wieszanie jakichkolwiek plakatów wyborczych nie dawała. - Ktoś to zrobił celowo albo nieświadomie - mówi.
Wioletta Kamińska
[email protected]
Agnieszka Herba
[email protected]
Jerzy Kamiński
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze