Oława/Indie
Minęło już ponad trzy tygodnie od przyjazdu do Indii. Czas leciał im całkiem inaczej. Szybciej. Dotychczas nigdy nie zatrzymywali się w jednym miejscu na dłużej niż trzy, cztery dni. Tutaj wszystko sie zmieniło.
Spacer po chmurach
Kasia i Przemek po chwilę oddechu udali się do Mcleod Ganj, które okazało się idealnym miejscem, aby odpocząć po ponadmiesięcznej podróży. - Potrzebowaliśmy kilku takich dni odpoczynku, tylko dla siebie - mówią. - Tutaj śpimy do późna, czytamy książki, słuchamy muzyki, nie męczy nas upał. Spacerujemy w chmurach wyśnionych krajobrazów i wstępujemy na herbatę do lokalnych restauracyjek.
Po paru dniach odpoczynku znowu udali się w drogę, do Dehra Dun. Dotarli tam po czternastu godzinach jazdy. Jednak nie zostali na dłużej, ponieważ ceny za nocleg w hotelu były astronomiczne. Inaczej było w Rishikesh, nad świętą rzeką Ganges, nazywanym światową stolicą jogi. Wszędzie pełno szyldów reklamujących zajęcia z jogi, praktyki medytacyjne i ajuwerdyczne masaże.
- Dużo pada. Ganges sunie jak szalony, a poziom wody jest podniesiony. Nie dane nam więc było jeszcze zobaczyć wieczornych płomyków płynących po Gangesie, nie pływają też po nim żadne łódki.
Leniwie spędzali czas. Przesiadywali w klimatycznych knajpkach na herbacie, kosztując potraw o niesamowitym aromacie. Ranki rozpoczynali od zjedzenia kokosa i kilograma guawy.
Gdy wychodzili na spacer, kupowali po dwie kolby kukurydzy, takie pieczone w ognisku, między drewnem a popiołem, z limonką i solą. Siadali na schodach prowadzących do Gangesu, pan przynosił im herbatę z imbirem. W tym czasie wchodzili do sklepów z ubraniami. Przemek kupił już cały strój ślubny, dla Kasi ciągle szukali.
- Cudownie spaceruje się wśród tych wszystkich zakamarków, największych na świecie krów. Każde miasto odkrywa przed nami kolejne niesamowite smaki. Jedynie herbata jest podobna, zazwyczaj cudownie aromatyczna. Zajadamy się czymś, czego wcześniej nie zauważyliśmy. Na ulicy można kupić coś, co nazywa się “onion pakora”. Popularna przekąska w kuchni indyjskiej. Kawałki warzyw zanurza się w cieście z besanu i smaży w głębokim oleju.
Choć w nowym miejscu czuli się świetnie musieli jechać do Varanasi, skąd później pociągiem do Delhi, gdzie mieli wziąć ślub. Do ceremonii został już tylko tydzień.
Świadkowie z bloga
W drodze spotkało ich to, czego nigdy by się nie spodziewali, ktoś ukradł im aparat. Przez te wszystkie dziesiątki kilometrów, jakie przejechali, nigdy nic im nie zginęło.
- Tak nam źle, ale za trzy dni bierzemy ślub. Staramy się myśleć pozytywnie i nie załamywać się.
Do Delhi przyjechała wyjątkowa para - Daria i Tomek, będą świadkami na ślubie Kasi i Przemka. Pary poznały się przez bloga. Świadkowie mieli w planach wyjazd do Iranu i napisali im kilka pytań związanych z podróżowaniem po tym kraju. Później pojechali do Turcji. Po powrocie wyjechali do Anglii i wrócili dopiero niedawno w lipcu, kiedy Kasia i Przemek wyjeżdżali do Indii. Okazało się, że półtora miesiąca po nich również wybrali się do Indii. Wtedy oławska para spytała ich, czy zgodziliby się być ich świadkami na ślubie. Oni zmienili wszystkie swoje plany i przejechali w dwa tygodnie z samego południa Indii do Delhi, tylko na ślub.
- I jak my mamy im podziękować. Póki co, nie możemy się nagadać i cieszymy się ich obecnością, w końcu. Nie udało nam się spotkać w Polsce, a teraz spotykamy się w Indiach. Strasznie jesteśmy szczęśliwi, że możemy mieć obok siebie takich niesamowitych ludzi.
Ten moment
Wspólne życie Kasi i Przemka nierozerwalnie związane jest z autostopem. Wszystkie najważniejsze, najpiękniejsze momenty ich wspólnych przeżyć zdarzyły się wtedy, kiedy byli w drodze. Poznali się przez portal autostopem.net. Przemek szukał kogoś, kto “postopowałby” z nim do Iranu, a Kasia odpowiedziała na ogłoszenie. Spotkali się, aby się poznać, omówić szczegóły, ustalić trasę i przedwyjazdowe szczegóły. Później było kolejne spotkanie i kolejne… Jeszcze nie zdążyli wyjechać, a już byli parą. Wszystko stało się bardzo szybko i niespodziewanie, zresztą tak jak wszystko w ich życiu. Podróżując stopem, zobaczyli do tej pory Niemcy, Francję, Hiszpanię, Luksemburg, Czechy, Holandię, Ukrainę, Słowację, Węgry, Austrię, Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Czarnogórę, Kosowo, Grecję, Turcję, Iran, Bułgarię, Serbię, Rumunię, Portugalię, Mołdawię, Szwecję, Gruzję, Armenię i Indie. Przejechali w ten sposób dziesiątki, a może już sto tysięcy kilometrów i wciąż podróże autostopem czymś ich zaskakują.
Podczas takiej podróży pierwszy raz powiedzieli sobie: kocham! Pierwszy raz się pocałowali i zaręczyli.
- W drodze przeżywaliśmy smutki, największe radości i właśnie z drogi mamy najpiękniejsze wspomnienia. Bo w drodze jest jak w życiu. Bywa lekko, miło i przyjemnie, a czasem dopada zwątpienie, jest ciężko i ma się wszystkiego dość. Mimo trudności za nic nie zamienilibyśmy tych chwil siedzenia na plecakach przy drodze! Więc kolejny raz zakładamy na plecy kilkunastokilogramowe plecaki, stoimy czasem godzinami przy drodze, chodzimy niedospani i jesteśmy szczęśliwi.
Te wszystkie drogi, które wspólnie przemierzyli przez ponad dwa lata, doprowadziły ich do tego najważniejszego momentu. Do kolejnego pięknego wydarzenia w życiu, które ma miejsce podczas autostopowej podróży. Do Indii. Do Delhi. 3 września wzięli ślub w polskiej ambasadzie przy obecności bliskich.
Stało się
No i stało się to, na co czekali od dawna. Kasia i Przemek są już małżeństwem.
- Nie wiemy czy to dobrze, czy źle, ale jest tak, jak było. Słońce wciąż świeci, wiatr wieje tak jak wiał, a i my wciąż jesteśmy tacy sami i tak samo razem. Tylko teraz bardziej oficjalnie, z podpisami na papierku i obrączkami na palcach
- mówią.
Teraz spędzają czas ze świadkami i rodzicami. - Idziemy kilka kilometrów pomiędzy zielenią pięknych lasów a rwącym Gangesem budzącym respekt. Skręcamy, wspinamy się wąską kamienistą ścieżką wyżej i wyżej. Przekraczamy płyciutkie potoki, przedzieramy się przez krzaki. Odnajdujemy schowany gdzieś pośrodku lasu najpiękniejszy wodospad, jaki kiedykolwiek dane nam było ujrzeć. To jest to, czego właśnie chcemy. To są nasze marzenia, nasze życie i nasze podróże…
Malwina Gadawa
Fot.: www.kasia-i-przemo.blogspot.com
Napisz komentarz
Komentarze