Oława
Walka o głosy
Ma 65 lat, pracował jako kierowca, 16 lat spędził na emigracji, teraz jest na emeryturze i całym sercem zaangażował się w wybory. Polityce poświęca każdą wolną chwilę. Chce, żeby Polska była normalna i pełna prawdy. Hasła popierające kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego wiszą na jego samochodach, na tylnym siedzeniu leżą ulotki PiS. Kiedy pojawia się nowy pomysł, natychmiast go notuje, a później drukuje - koniecznie wielkimi literami. Tak było, gdy usłyszał wywiad z Bronisławem Komorowskim, w którym wspomniał, że poluje dla przyjemności i zabija sarny. Włodzimierz od razu ułożył rymowankę o kandydacie na prezydenta i młodych łaniach. Stwierdził, że ktoś, kto lubi zabijać zwierzęta, nie może rządzić Polską.
- Nie jestem żadnym poetą, to tylko zwykłe rymowanki, czasem proza - mówi z uśmiechem. - Każdy wie, jak wyglądają Kaczyński i Komorowski, dlatego rozlepianie zwykłych plakatów nie ma sensu. Te napisy przyciągają uwagę i wywołują różne reakcje. Ludzie są podzieleni, wielu pokazuje kciuk do góry, macha mi i mówi: „rób tak dalej, masz rację, jesteśmy z Tobą”, ale są też tacy, co stukają się w głowę i nie chcą dać się przekonać. Nie dociera do nich, że PO to tylko polityka sukcesu i uśmiechu. To partia bezkolorowa. Nic więcej.
Kartki z rymowankami trafiły m.in. na słup przy kościele Matki Boskiej Pocieszenia. Włodzimierz przykleił je i odjechał. Za chwilę wrócił, żeby upewnić się, że dalej tam są. Przy słupie stał zakapturzony chłopak, który prawdopodobnie je usunął.
- Wiem, że z takimi nie wygram, nie upilnuję ich, bo to oni pilnują mnie - mówi. - Czekają, kiedy odjadę, a później niszczą moje hasła.
Włodzimierz nie poddaje się, każdego dnia walczy o głosy dla swojego kandydata. Jego metoda to nie tylko plakaty, wysłał już 450 SMS-ów do stacji TVN. W każdym proste przesłanie: „Kiedy fanom Tuska spadnie z oczu łuska”. Zależy mu, żeby SMS-y pojawiały się na pasku informacyjnym i „szły w świat”. Do tej pory udało się to tylko kilka razy podczas emisji programu „Szkło kontaktowe”.
- To musi trafić do masy odbiorców, ale wydaje mi się, że stacja jest stronnicza, bo moje SMS-y nie przebijają się - mówi. - TVN jest pewnie opłacone przez PO.
Cała rodzina Włodzimierza popiera Kaczyńskiego, wyłamała się tylko kuzynka z Krakowa. Udało się też przekonać kilku sąsiadów i znajomych. Żeby walczyć o prawdę i kolejne głosy zamierzał wykupić kilka stron w naszej gazecie, ale zrezygnował, bo żyje ze skromnej emerytury. - Ja bym chciał tyle prawdy powiedzieć o polityce, strona w gazecie to za mało! - mówi stanowczo.
Kiedy ktoś podejmuje temat kandydatów na prezydenta, Włodzimierz wyraża opinię i stara się przekonać do swoich racji.
- Nie zawsze się to udaje, żeby na każdego poświęcić minutę i tłumaczyć, że jedyny słuszny wybór to PiS, musiałbym żyć tysiąc lat - mówi.
- Polacy wybierają prezydenta osobowo, czyli wygrywa ten, kto ładnie się uśmiecha, jest wysoki i przystojny. Tak nie może być...
Włodzimierz podkreśla, że Polską mógłby rządzić nawet Quasimodo, bo nie liczy się wygląd, tylko rozum i decyzje, jakie podejmuje w sprawie przyszłości narodu. Najbardziej nie lubi, gdy ktoś podaje prozaiczne powody i mówi, że jest za partią Tuska, bo ten lubi grać w piłkę.
- Zresztą i tak słabo gra, bo często fauluje - dodaje. - Ludzie są zaślepieni, pozwalają, żeby opluwano majestat państwa, już nikt nie pamięta jak Platforma drwiła z braci Kaczyńskich. Jestem za prawdą, prawem i sprawiedliwością. Nie widzę żadnego polityka, który byłby rycerzem prawdy. Tylko Jarosław utrzyma naród na właściwym poziomie, bo tylko jemu leży na sercu dobro ojczyzny. Młodzi tego nie rozumieją, idą ślepo za partią Tuska, bo on potrafi ich omamić. Nie wiedzą, że wszystko jest sterowane, wyuczone i sztuczne. To tylko gesty i obietnice.
Włodzimierz dokładnie przeanalizował sytuację przed drugą turą. Nie do końca wierzy, że wyniki sondaży publikowane w mediach są prawdziwe.
- Jarosławowi brakuje jeszcze milion czterysta głosów - mówi. - To dużo, ale całym sercem jestem z nim. Wierzę, że Polacy pójdą po rozum do głowy i wybiorą mądrze.
Nie trzeba długo rozmawiać, żeby przekonać się, jak bardzo ceni Kaczyńskich. Jego oddanie widać gołym okiem. Patrzy na plakat swojego kandydata z wielką dumą. Zalety Lecha i Jarosława wymienia jednym tchem. Wciąż chce dodać coś nowego i znaleźć złoty środek, żeby przekonać tych, co nie wierzą. Jeżeli ktoś twardo stoi za Komorowskim, on mówi krótko: „Przekonasz się kiedyś, że to ja miałem rację”.
Jarosław to dla niego prawdziwy bohater. Kiedy o nim mówi, widać ożywienie, zapał i iskrę, motywującą do działania. Powtarza, że bracia Kaczyńscy to ludzie honoru i zasad. Jest pewien, że za rządów Lecha Polska zmierzała w dobrym kierunku. Tragedia pod Smoleńskiem to dla Włodzimierza ogromny cios. Do tej pory nie jest w stanie o tym rozmawiać. Zapytany o Lecha Kaczyńskiego, powstrzymywał łzy.
- Ja tylko wyglądam na takiego twardziela - mówi drżącym głosem. - Jestem bardzo uczuciowy. Morze łez wylałem. To był wspaniały człowiek...
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze