Jelcz-Laskowice
Budżet jeszcze raz
Na sesji 18 grudnia zmieniono przedłożony przez burmistrza Kazimierza Putyrę projekt budżetu. Na wniosek radnych PO i PiS wykreślono z niego budowę Centrum Sportu i Rekreacji, a przeznaczone na ten cel prawie dwa miliony złotych rozdysponowano na inne zadania. Burmistrz nie zgodził się na zmiany, a uchwała trafiła do Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu. Kolegium uznało rację burmistrza, podejmując stosowną uchwałę. - Nakazuje się usunięcie nieprawidłowości w terminie do 15 lutego 2010, poprzez zaplanowanie w budżecie wydatków na zadanie „Budowa Centrum Sportu i Rekreacji” w wysokości umożliwiającej terminowe zakończenie uruchomionego programu - czytamy w uchwale Kolegium RIO. I dalej: - Nieusunięcie nieprawidłowości spowoduje stwierdzenie nieważności uchwały budżetowej i ustalenie budżetu przez Kolegium RIO we Wrocławiu.
Przewodnicząca kontra wiceburmistrz
Uchwała Kolegium RIO trafiła do jelczańsko-laskowickiego Urzędu Miasta i Gminy 28 stycznia. Głosowanie nad zmianami w budżecie zaplanowano na sesji 29 stycznia.
- To bardzo ważny dokument, który nakazuje radzie poczynienie zmian w budżecie i usunięcie nieprawidłowości, dlatego radni powinni mieć czas na zapoznanie się z tym materiałem - powiedziała przewodnicząca rady Beata Bejda, wnosząc autopoprawkę do porządku obrad. Zaproponowała, aby dyskusję i głosowanie nad zmianami w budżecie przenieść na drugą część sesji, która miałaby się odbyć we czwartek 4 lutego.
Propozycja przewodniczącej spotkała się z aprobatą Mariana Orzechowskiego z klubu PO, który stwierdził, że radnym rzeczywiście potrzebny jest czas na zapoznanie się z dokumentem. Nie zgodził się z tym burmistrz Putyra, który tłumaczył, że uchwała budżetowa powstawała trzy miesiące i radni doskonale ją znają. Zdaniem szefa gminy nie ma więc nad czym dyskutować. Przeciwny zmianie porządku obrad był też radny Zbigniew Hernas, który przypomniał, że 18 grudnia na sesji budżetowej radni PO i PiS, wprowadzając zmiany w budżecie, nie dali innym rajcom możliwości zapoznania się ze swoją propozycją i postawili ich przed faktem dokonanym, wykreślając halę z budżetu. - To dzięki pani i pani zabiegom ten punkt został zdjęty - stwierdził Hernas, zwracając się do przewodniczącej RM.
Na propozycję Beaty Bejdy także emocjonalnie zareagował wiceburmistrz Tomasz Kołodziej. Twierdził, że w uchwale Kolegium RIO nie ma nic niezrozumiałego i chciał, aby odczytano ją przed głosowaniem zmiany porządku obrad.
Przewodnicząca poinformowała, że uchwała kolegium będzie odczytana, ale dopiero w punkcie „Informacje i komunikaty przewodniczącej...”. Tomasz Kołodziej nie dawał za wygraną i początkowo próbował sam odczytać uchwałę. Przewodnicząca przerywała mu i przywoływała do porządku. Wiceburmistrz domagał się prawa głosu i pytał, co niezrozumiałego jest w słowach uchwały, której treść ponownie zaczynał czytać. Przewodnicząca wchodziła mu w słowo, powtarzając, że odczyta treść uchwały kolegium, ale nieco później. - Proszę mi udzielić głosu! - domagał się wiceburmistrz. - Mam prawo mówić! Chce pani wprowadzić zmiany w porządku obrad, wprowadzając radnych w błąd sugestią, że uchwała kolegium jest niejasna. A to nieprawda! W tym momencie Beata Bejda zarządziła kilkuminutową przerwę w obradach.
Nie dali szans
Po wznowieniu obrad emocje nieco opadły. Tomasz Kołodziej obiecał, że już nie będzie starał się odczytywać uchwały Kolegium RIO, ale dyskusja nad zmianą porządku obrad nie ustała. Kolejni radni wciąż wracali do grudniowej sesji i przypominali nieoczekiwane wprowadzenie zmian w budżecie. - Dziś apeluje się do nas o czas, ale na sesji 18 grudnia nam go nie dano - mówił Henryk Koch. - Czym różni się dzisiejsza sytuacja od tej, która miała miejsce na sesji budżetowej, dlaczego radni nie mogli i nie mieli szans przedyskutować zmian, które wtedy wprowadzono? - pytał retorycznie Michał Szelwach, który 22 grudnia złożył rezygnację z przynależności do klubu radnych PiS. Szelwach przypomniał, że nawet on - jako ówczesny członek tego klubu - nie wiedział o zmianach, jakie chcą wprowadzić do projektu budżetu radni PiS i PO. Nie zaproszono go bowiem na posiedzenie, na którym przygotowano wniosek w sprawie budżetowych zmian. Radny zasugerował, że zrobiono to celowo, bo obawiano się, że on tego nie poprze i przekaże tę informację zainteresowanym, a ci będą mieli szansę przygotować się na nieoczekiwaną poprawkę.
Beata Bejda, była przewodnicząca klubu PiS (zmiany na tej funkcji nastąpiły kilka dni temu) tłumaczyła, że próbowano zaprosić radnego Szelwacha na spotkanie, telefonując do domu, ale się nie udało. Ripostując Szelwach stwierdził, że odkąd zaczął być członkiem klubu PiS, nie było problemu, aby skontaktować się z nim nawet o godzinie 23.00. Nie mógł więc zrozumieć, dlaczego nie udało się to tym razem.
W pewnym momencie Renata Godlewska złożyła wniosek o zakończenie dyskusji. Poparła ją zdecydowana większość radnych. Przystąpiono więc do głosowania nad autopoprawką przewodniczącej, dotyczącą zmiany porządku obrad. 11 radnych poprało wniosek, 10 było przeciw. W ten sposób dyskusję i głosowanie nad halą przeniesiono na czwartek 4 lutego.
Po kilku godzinach pyskówki i udowadniania, kto ma rację, radni przeszli do ustalonego porządku obrad. Emocje opadły i wydawało się, że już nic tego nie zmieni. A jednak.
Ponowna próba
Tuż przed końcem sesji Wincenty Marchewski złożył wniosek o wprowadzenie do porządku obrad punktu: „Podjęcie uchwały w sprawie zmian budżetu miasta i gminy na rok 2010”. Po konsultacji z radcą prawnym okazało się, że mimo wcześniejszej zmiany porządku obrad, kolejna jest możliwa, bo jest to zupełnie inny wniosek. Dyskusja rozgorzała na nowo. Burmistrz Kazimierz Putyra jeszcze raz przypomniał prace nad projektem budżetu. To, że radni od samego początku nie mieli do niego zastrzeżeń, o nic nie pytali, niczego nie zarzucali, a na komisjach milczeli. Zarzuty pojawiły się dopiero na sesji budżetowej. - Dzisiaj, szanowni radni, podjęliście decyzję o przeniesieniu dyskusji, ale uprzedzam - już niczego nowego na temat hali i projektu budżetu ode mnie nie usłyszycie, bo wszystko już w tej sprawie zostało powiedziane! - mówił wyraźnie zdenerwowany burmistrz. Przewodnicząca zarządziła głosowanie nad przyjęciem wniosku Marchewskiego. Sytuacja się odwróciła. Zmianę w porządku obrad wprowadzono jednym głosem - teraz 11 radnych poparło propozycję, a 10 było przeciw. W stosunku do poprzedniego głosowania zmienił zdanie Jerzy Augustyn.
Jednogłośnie
Głosem rozsądku przemówił Tomasz Bajsarowicz, który wyraził niepokój powstałymi na sali antagonizmami. Zauważył, że nie są one tylko dziełem radnych, ale też władzy wykonawczej. - Nie jestem z tego zadowolony - mówił radny PiS. - Nie jest dobrze, że my jako rada nie możemy znaleźć konsensusu w tym samym punkcie. Myślę, panie burmistrzu, że to odpowiedni moment, aby nie dzielić tej rady, a pan doprowadzi do tego, aby ją spoić. To dobry moment...
Bajsarowicz zaapelował też o solidarność w sprawie hali: - Kiedyś osiągałem sukcesy w lekkoatletyce, nie było tu jednak warunków na rozwój i ukierunkowanie. Mam nadzieję, że taką szansę będą miały nasze dzieci. Niech ta hala nie będzie halą Rycha, Krzycha czy Zdzicha, ale wszystkich radnych!
O tym, że wśród radnych nie ma przeciwników hali, przekonywała też Renata Godlewska. Nie ukrywała przy tym swojego niezadowolenia z przebiegu sesji, a zwłaszcza z zachowania niektórych koleżanek i kolegów z rady oraz burmistrza i jego zastępcy. Beata Bejda natomiast poinformowała, że nie zgadza się z zarzutem, że kluby PO i PiS są przeciwko budowie hali. A dowodem na to miał być wynik głosowania nad zmianami w budżecie. I był. Radni przyjęli go tym razem jednogłośnie...
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze