Od pierwszych minut atakowali gospodarze. Marcin Osiecki podał do Tomasza Milewskiego, jego strzał obronił bramkarz. Dobitka Mariusza Cięciary również była nieskuteczna. Chwilę później uderzył z dystansu Bartłomiej Wlaźlak, ale Piotr Kasprzycki był na posterunku. Goście przycisnęli i śleszowianie zaczęli się gubić. Fatalnym zagraniem popisał się obrońca LKS i Radosław Lisowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Krystianem Sapunem, ale strzelił wysoko nad poprzeczkę. Później panował marazm. Obydwie drużyny potwierdzały, że ich aktualne miejsca w tabeli nie wzięły się z przypadku. Od czasu do czasu dostarczał kibicom rozrywki trener Multimetu Roman Masztalerz. - Teraz to wszedłeś w niego jak w worek z mąką - skomentował jedną z akcji.
Reklama
Zespołowi ze Starego Śleszowa nie wiedzie się od początku rozgrywek. Mecz z Multimetem był szansą na zmianę. Wrocławianie spisują się podobnie, więc to było spotkanie outsiderów
Po przerwie miejscowi zadali pierwszy cios. Bartłomiej Wlaźlak przejął piłkę w środku pola i prostopadłym podaniem obsłużył Marcina Osieckiego, który płaskim strzałem uzyskał prowadzenie. Spore pretensje do arbitra miał trener Masztalerz, który twierdził, że napastnik gospodarzy był na spalonym. Sędzia Grzegorz Pyzałka musiał upomnieć szkoleniowca, ale na niewiele to się zdało. Trener wrocławian co chwilę dodawał kąśliwe komentarze w stronę asystenta arbitra. - Uważajcie, bo na linii stoi niewidomy - krzyczał Masztalerz. Widząc zdenerwowanie wrocławskiego trenera, przyszedł mu z pomocą prezes śleszowian, Roman Firek, zaproponował na nerwy pestki z dyni. Trochę pomogło, bo zajęty dłubaniem wrocławianin krzyczał mniej...
W 65 minucie LKS prowadził 2:0. W zamieszaniu na polu karnym doszedł do piłki Mariusz Cięciara i pokonał Kasprzyckiego strzałem obok słupka.
Goście odpowiedzieli błyskawicznie - nieporozumienie Sapuna z obrońcą wykorzystał Radosław Lisowski, więc było 2:1. Później znowu wiało nudą i dopiero w końcówce trochę się ożywiło. Dwie dogodne sytuacje zmarnowali gospodarze i wynik nie uległ zmianie.
Po ostatnim gwizdku kapitan przyjezdnych Mirosław Lechowicz odezwał się obraźliwie do sędziego, za co został ukarany czerwoną kartką.
LKS Stary Śleszów - Multimet Wrocław 2:1
1:0 - Marcin Osiecki (47)
2:0 - Mariusz Cięciara (65)
2:1 - Radosław Lisowski (66)
Żórawina. Widzów około 200. Sędziował Grzegorz Pyzałka, na liniach asystowali Jakub Maracewicz oraz Andrzej Melec.
Czerwona kartka: Mirosław Lechowicz (po zakończeniu meczu) - za obrazę sędziego.
Żółte kartki: Marek Ludwiczak (50) - za niesportowe zachowanie, Kamil Firek (81) - za faul.
LKS: Sapun - Kubasiak, Wrótny, Głodek, Milewski - Jankowski (79 Siciarz), B.Wlaźlak, Draczyński (76 Firek), Milewski - Cięciara (70 Wlaźlak), Osiecki (90 Biały).
Multimet: Kasprzycki - Bogdaszewski, Lechowicz, Ludwiczak, Rokita - Peryt (56 Skrzypczyński), Ludak, Biernacki, Styczyński - Lisowski, Fałek (88 Kaleta).
Tekst i fot.:
Piotr Walęciak
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze