Jelcz-Laskowice
Gorąco na sesji
Od samego początku było wiele niejasności. Radny Henryk Koch miał wątpliwości, czy rada powinna zajmować się projektem uchwały, której nikt nie widział i nikt nie ma. Przewodnicząca rady Beata Bejda tłumaczyła, że sami radni postanowili wprowadzić ten punkt do porządku obrad, a nie dostali w odpowiednim czasie projektu uchwały, ponieważ nie parafował jej radca prawny.
Bezzasadna, ale...
Na czerwcowej sesji Rady Miejskiej radni uznali za bezzasadną skargę Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej na bezczynność burmistrza. Skargę złożył 16 marca prezes spółdzielni i zarazem radny RM Jerzy Worwa. Uważał, że nie otrzymał odpowiedzi w terminie na swój wniosek. Zwrócił się w nim do szefa miasta o przekształcenie użytkowania gruntów (na których stanęły nowe bloki spółdzielcze) z użytkowania wieczystego na własność.
Prezes spółdzielni uznał, że uchwała rady o bezzasadności skargi narusza interes prawny spółdzielni i 27 lipca skierował do Biura Rady wezwanie do uchylenia. Sprawą zajęła się Komisja Samorządu i Prawa. Po analizie dokumentacji, dwóch stanowisk radcy prawnego oraz po wysłuchaniu wyjaśnień burmistrza, wypracowała 22 września własne stanowisko. Dzięki temu przygotowano projekt uchwały, w którym zmieniono czerwcowe rozstrzygnięcie - uznano skargę zarządu spółdzielni z 16 marca za zasadną. W uzasadnieniu, które odczytał przewodniczący komisji Marian Orzechowski, napisano, że przeanalizowano dokładnie skargę i dlatego uznano wezwanie zarządu spółdzielni do uchylenia uchwały z czerwca za zasadne. Komisja argumentowała, że nie można było uznać postępowania za szczególnie skomplikowane, a organ prowadzący uchybił terminom i nie powiadomił strony o przyczynach swojej bezczynności.
O dobry koniak
Obecny na sali radca prawny Sławomir Boruch-Gruszecki, który już wcześniej wydawał opinie w tej sprawie, powiedział, że nie parafował projektu uchwały, przygotowanego przez komisję Orzechowskiego, ponieważ z taką treścią nie powinna być podjęta. Według radcy postępowanie skargowe jest jednoinstancyjne, a radni zakończyli sprawę, podejmując uchwałę na ten temat w czerwcu. Boruch-Gruszecki mówił także, że postępowanie w sprawie wezwania rady do usunięcia naruszenia prawa ma charakter ogólny, powinno więc dotyczyć ogólnego interesu prawnego, a prezes Worwa powołał się w swoim wniosku na konkretny interes spółdzielni. Według Gruszeckiego, radni mogliby uchylić uchwałę w całości, jeżeli zawierałaby błędy prawne, lub byłaby podjęta z naruszeniem prawa, np. nie byłoby na sesji kworum. Według niego żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. Dodał, że prezes Worwa może się odwołać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Radca jest przekonany, że prezes przegra, i może się założyć o to z każdym na sali o dobrą butelkę koniaku...
Z opinią radcy nie zgodził się Marian Orzechowski i stwierdził, że jego komisja zaproponowała zmianę stanowiska rady, bo w czerwcowej uchwale zawarto sporo błędów w uzasadnieniu, które powinno być traktowane jako integralna część dokumentu.
Temperaturę dyskusji podgrzała ostra wymiana zdań między radcą Boruchem-Gruszeckim a radnym-prezesem Worwą. Obaj panowie udowadniali sobie m.in., kto ile spraw sądowych wygrał bądź przegrał. By to zakończyć, zarządzono kilkuminutową przerwę, po której Henryk Koch złożył wniosek, aby zdjąć ten punkt z porządku obrad. Bez efektu, bo w głosowaniu propozycja radnego z Wójcic nie uzyskała wystarczającego poparcia.
Brak dyscypliny
Przyjęto więc, że rada przegłosuje projekt uchwały, uznający skargę spółdzielni z 16 marca za zasadną. W klubie radnych Platformy Obywatelskiej postanowiono poprzeć projekt komisji Orzechowskiego i zarządzono dyscyplinę w głosowaniu. Potwierdził to nam po sesji szef klubu Marian Skrętkowicz. Dyscyplina jednak nie pomogła, bo za przyjęciem uchwały głosowało tylko sześć osób, czyli tyle, ile liczy klub PO, a w gronie popierających byli też zwolennicy Worwy z innych klubów. Trzy osoby wstrzymały się od głosu, a przeciw była też szóstka radnych - wśród nich Wincenty Marchewski z PO. Inny członek tego klubu Paweł Przyborowski przed głosowaniem opuścił salę obrad. Marian Skrętkowicz powiedział nam, że będzie wnioskował o wyciągnięcie konsekwencji wobec radnych PO, którzy złamali dyscyplinę głosowania.
To jeszcze nie koniec
Według Sławomira Borucha-Gruszeckiego nie została rozstrzygnięta sprawa oceny zasadności wezwania rady do usunięcia naruszenia prawa, więc powinna wrócić do Komisji Samorządu i Prawa oraz trafić pod obrady kolejnej sesji. Burmistrz Kazimierz Putyra zapowiedział, że zwróci się o ekspertyzę prawną do innego, niezależnego radcy prawnego. O to wnioskowali radni, dla których „niezależny radca prawny” to ten, który nie pracuje w jelczańsko-laskowickim Urzędzie Miasta i Gminy.
Malwina Gadawa
Napisz komentarz
Komentarze