Gmina Oława
Pięć lat bez ochrony
W świetlicy w Starym Górniku przedstawiono zebranym plany, na które naniesiono linie wałów oraz stalowych ścianek. Na wiele pytań mieszkańców odpowiadała Joanna Gustowska - dyrektor Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu. Ona podjęła decyzję
o rozdzieleniu inwestycji
w Starym Otoku i Starym Górniku. Wcześniej miało to być jedno zadanie, obejmujące obie wsie. - Teraz będą dwa niezależne plany i budżety, ale oba projekty trzeba będzie zacząć od nowa - mówiła dyrektor Gustowska.
- Jesteśmy zmuszeni szukać pieniędzy wszędzie. Postaramy się je pozyskać z Unii Europejskiej, ale według jej wymogów przygotowanie każdej inwestycji trwa od
3 do 5 lat.
Decyzja o rozdzieleniu inwestycji była następstwem przekroczenia przewidywanych kosztów. Stało się tak m.in. dlatego, że niektórzy mieszkańcy Starego Otoku nie zgadzają się na budowę wałów przeciwpowodziowych na swoim prywatnym terenie. Dlatego w miejscu, gdzie wcześniej miały być wały, pojawiły się na planach stalowe, wysokie na dwa metry, trzydziestocentymetrowe ścianki. Takie rozwiązanie zaakceptowano. Jednak przewidywany koszt inwestycji wzrósł, co uniemożliwia rozpoczęcie budowy. - Jeden metr kwadratowy ścianki to od 800 do 1000 zł - mówiła Gustowska.
- Gdyby można je było zastąpić wałami w miejscach, w których jest to możliwe, koszt spadłby o około 30%.
Waldemar Kaczmarek - sołtys Starego Otoku - twierdzi, że gdyby wiedział, że koszty zostaną przekroczone, spróbowałby ponownie przekonać mieszkańców do koncepcji budowy wałów.
- W czasie ostatniego spotkania, we Wrocławiu, kiedy pytałem o koszty, zapewniano mnie, abym się nimi nie przejmował - mówił. - Dzisiaj nagle słyszę, że ponieważ wzrosły, to inwestycja nie może ruszyć. Dlaczego raz coś nam obiecano, a teraz nagle wszystko się zmieniło?
Jakie są powody, które decydują o tym, że nie można usypać wałów między drogą a rzeką, tłumaczył inżynier Krzysztof Broś z firmy „Hydroprojekt” Wrocław. - Między rzeką a drogą nie ma wystarczającego miejsca - mówił. - Oprócz wału, przy rzece musi być jeszcze pas zieleni dla zwierząt. Chcąc budować wał, musielibyśmy przesunąć drogę. W ściankach co kilkadziesiąt metrów trzeba wstawiać specjalne okna dla zwierząt, aby mogły przechodzić. Wiąże się to z dodatkowymi kosztami przechowywania części oraz zorganizowania ekipy, która będzie zamykała okna, kiedy rzeka przekroczy stan alarmowy. Na takie warunki zgadzają się przyrodnicy, ale według nich najlepiej byłoby obydwie wsie przenieść.
Postawa ekologów wywołała oburzenie. - W dzisiejszych czasach żabka jest ważniejsza od człowieka! To skandal! - słychać było na sali.
W czasie przedstawiania planów oraz wizualizacji ścianek pojawiały się wśród mieszkańców różne opinie. Niektórzy krzywo patrzyli na stalowe zapory. - Brakuje tylko wieżyczek i karabinów maszynowych - mówili. Inni stwierdzali, że takie rozwiązania będą dobrze utrzymywane, w przeciwieństwie do wałów. - Zdajemy sobie sprawę, że w czasie powodzi nasze wsie staną się wyspami, ale wolimy to, niż zalanie - mówili mieszkańcy.
Witold Kuriata - sołtys Starego Górnika - nie ukrywał, że jest zawiedziony. - Na wcześniejszych spotkaniach obiecano nam, że do stycznia 2010 roku ruszy budowa wałów - mówił. - A nagle teraz znowu odwleka się to w czasie na następne 5 lat. Ja już walczę o to ponad 10 lat. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, trochę to zniechęca, ale razem z sołtysem Waldemarem Kaczmarkiem ze Starego Otoku nie będziemy się poddawać. Oczekujemy wsparcia ze strony Starostwa Powiatowego oraz gminy Oława.
Piotr Turek
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze