Powiat/Wrocław
Prokuratura oskarża
Wydział VI do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu wszczął śledztwo 6 marca 2002, dotyczące grupy kapitałowej, w skład której wchodziły spółki: „Agropol” Polwica, Gospodarstwo Rolne w Bukowicach, Przedsiębiorstwo Handlowo-Produkcyjne „Optima II” oraz Zakłady Przetwórstwa Mięsnego Polwica. Postanowieniem z 29 czerwca 2006 dołączono do sprawy materiały ze śledztwa przeciwko Markowi B. i innym podejrzanym o oszustwa i wyłudzenia, a powiązanym ze spółką „Eko-Agro” Piekary.
Tylko koni żal…Firma ta powstała w listopadzie 1992, na bazie zakładu, należącego do Stacji Hodowli Roślin Polwica, z której - przypomnijmy - wyłoniła się spółka „Agropol” Polwica. Spółka „Eko-Agro” Piekary upadła 26 lipca 2002. Ogłaszając upadłość, wrocławski Sąd Gospodarczy stwierdził ponadczterokrotną przewagę jej zobowiązań, które wynosiły 5.202.914 zł, nad aktywami, oszacowanymi na 1.215.579 zł. Postępowanie, a potem śledztwo przeciwko kierownictwu spółki „Eko-Agro” Piekary, wszczęto 14 września 2002 w Komisariacie Policji w Jelczu Laskowicach, na skutek złożonego tam zawiadomienia lokalnego biznesmena. Marek B. - prezes spółki „Eko-Agro” Piekary - przez kilka miesięcy 2001 roku pobierał z firmy tego przedsiębiorcy nawozy w postaci mocznika i fosforanu amonu, o łącznej wartości 151.911 zł, za co nie zapłacił. W dalszej fazie śledztwa prokuratura ustaliła, że pomimo istniejących podstaw faktycznych i prawnych, Marek B. nie złożył w odpowiednim terminie wniosku o upadłość swojej spółki. Współdziałając z innymi członkami jej władz oraz z rolnikami Tomaszem K. i Stanisławem Ż., a także z kilkoma pracownikami oławskiego oddziału Banku Zachodniego, poprzez mechanizm wykupu wierzytelności (factoring) za pośrednictwem podrobionych lub fałszywych dokumentów wyłudził z tego banku znaczne kwoty. W wyniku fatalnego zarządzania doprowadził swoją firmę do bankructwa. Według prokuratorów w dużym stopniu zrobił to świadomie. Na podstawie zebranego materiału dowodowego ustalono, że Marek B. już od momentu utworzenia spółki przez cały okres jej działalności nie zadbał o wprowadzenie przepisów wewnętrznych, które pozwoliłyby na prawidłową organizację pracy oraz kontrolę nad produkcją i gospodarką magazynową. Choć w „Eko-Agro” formalnie działał zarząd, to za cichym przyzwoleniem jego członków Marek B. kierował spółką jednoosobowo, traktując ją jako swoją prywatną własność. Biegli powołani przez prokuraturę ustalili, że w spółce nie wprowadzono elementarnych zasad rachunkowości, kontroli wewnętrznej i ochrony danych, jasnych zasad organizacji pracy, podziału i zakresu obowiązków oraz odpowiedzialności materialnej za powierzone mienie - zarówno między kierownictwem jak i szeregowymi pracownikami spółki. Te wszystkie niedociągnięcia i braki, sprzyjające niegospodarności i zdezorganizowaniu nadzoru nad mieniem spółki, w efekcie pozwoliły na podejmowanie przez prezesa Marka B. takich działań, które zmierzały do wyprowadzenia majątku ze spółki. Kierując nią w praktyce jednoosobowo B. zajmował się dokumentacją księgową oraz prowadził sprzedaż i zakup towarów. On także załatwiał w imieniu spółki sprawy związane z bankiem.
W toku postępowania prokuratorskiego ujawniono, że znaczna część dokumentacji księgowej spółki „Eko-Agro” Piekary potwierdzała transakcje pozorne i nieodzwierciedlające faktycznych zdarzeń gospodarczych. Na postawie takich fałszywych dokumentów wykreowano np. dług wobec firmy „Skład Ogólnorolny” z Gorzesławia, należącej do Krzysztofa A., w wysokości ok. 1,15 mln zł. Stworzenie tego fikcyjnego długu pozwoliło na nieodpłatne przekazywanie jego firmie, w ramach rzekomej kompensaty kukurydzy oraz przejęcia sprzętu rolniczego spółki. - Był to prosty mechanizm wyprowadzenia pieniędzy ze spółki - napisał w akcie oskarżenia prokurator Piotr Dudkowski. On także ustalił, że Marek B. zawierał w imieniu spółki bardzo niekorzystne transakcje. Polecił też podległym pracownikom prowadzenie rozliczeń z wybranymi rolnikami poza ewidencją księgową. Od lipca 1995 do kwietnia 2002 nie prowadził ewidencji koni, ani innej wymaganej prawem dokumentacji, dotyczącej Klubu Jeździeckiego „Eko-Agro” Hanna. Brakowało m.in. ewidencji środków w postaci słomy, siana i paszy, świadczonych na rzecz klubu usług transportowych i innych, pokrywania kosztów leczenia i usług kowalskich. Marek B. nie zawarł też odpowiedniej umowy, rozgraniczającej kompetencje spółki i klubu w zakresie pobierania opłat za pensjonat dla koni, finansując równocześnie z majątku spółki podstawowe koszty klubu, związane z mediami, telekomunikacją i podatkiem od nieruchomości.
Bankowa spóła
Na podstawie opinii biegłego z zakresu bankowości, prokuratorzy ustalili ponad wszelką wątpliwość, że byłe kierownictwo oławskiego oddziału Banku Zachodniego SA, w osobach: dyrektora Zbigniewa P. i naczelnika Wydziału Kredytów - Rafała Cz., prawie przez trzy lata finansowało działalność spółki „Eko-Agro”, która tak naprawdę nie miała zdolności kredytowej. Zdaniem prokuratury szefowie banku nie dochowywali podstawowych zaleceń, zawartych w regulaminach wewnętrznych. Dyrektor Zbigniew P. przekroczył także udzielone mu kompetencje w zakresie limitu maksymalnego zaangażowania finansowego wobec jednego podmiotu. Wskutek tzw. „rolowania” zobowiązań „Eko-Agro” wobec banku, polegającego na udzielaniu kolejnych kredytów lub wykupie niesprawdzonych lub fikcyjnych wierzytelności, w celu spłaty wcześniejszych zobowiązań, kierownictwo oddziału BZ w Oławie powiększało zadłużenie spółki wobec banku. W dodatku na skutek podpisania dwóch różnych umów, opatrzonych tym samym numerem i datą, doprowadzono do ograniczonego lub całkowitego braku możliwości prowadzenia skutecznej windykacji należności przez bank. Jednym z przykładów nieprawidłowych działań było pośredniczenie w transakcjach pomiędzy spółką „Eko-Agro” a Tomaszem K. - rolnikiem z gminy Jelcz-Laskowice. Przy zatwierdzaniu operacji finansowych między tymi podmiotami fałszowano w banku dokumenty podlegające szczególnej ochronie, m.in. poprzez ich antydatowanie. Na podstawie analiz biegłego prokuratura ustaliła, że w wyniku transakcji spółki „Eko-Agro” i współdziałających z nią podmiotów łączna szkoda Banku Zachodniego SA wyniosła co najmniej 3.367.468,92 zł, w tym z tytułu zawartych umów kredytowych 2.377.470 zł, a z tytułu zawartych z Tomaszem K. umów o przelew wierzytelności - 989.998,92 zł.
W oparciu o zeznania pracowników oławskiego oddziału Banku Zachodniego ustalono także, że Zbigniew P. i Rafał Cz., podejmując decyzje kredytowe lub o wykupie wierzytelności, jeszcze przed zbadaniem zdolności kredytowej dłużników, wykorzystywali nadrzędny stosunek pełnionych funkcji, komunikując podległym pracownikom fakt udzielenia kolejnego zobowiązania spółce, przez co skutecznie uniemożliwiali i zniechęcali ich do przeprowadzenia rzetelnej analizy ekonomicznej lub kontroli bezpośredniej u zbywcy lub dłużników wierzytelności. Zdaniem prokuratorów Zbigniew P. i Rafał Cz., jako bankowi profesjonaliści z wykształceniem ekonomicznym byli w pełni świadomi skutków prowadzonego procederu. To z ich inicjatywy doszło do zawierania umów o wykup wierzytelności oraz ukrywania rzeczywistej sytuacji płatniczej spółki „Eko-Agro” Piekary.
Kierowca w zarządzie
Prokuratura postawiła szereg zarzutów szefom spółki „Eko-Agro” Piekary i kilku współpracującym z nią przedsiębiorcom oraz rolnikom. Prezes zarządu Marek B. częściowo przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Potwierdził, że wbrew posiadanym uprawnieniom podpisał kilka umów z bankiem i kontrahentami. Decyzje podejmował po konsultacji z członkami zarządu. Zaprzeczył, aby wspólnie z Krzysztofem A. przywłaszczył lub usiłował przywłaszczyć mienie na szkodę spółki „Eko-Agro”. Przyznał natomiast, że jej ewidencja księgowa w zakresie kontaktów handlowych z Krzysztofem A. nie odpowiadała rzeczywistym zdarzeniom gospodarczym. Na prośbę tego przedsiębiorcy wystawiono faktury dokumentujące fikcyjną sprzedaż około 900 ton kukurydzy oraz sporządzono umowę poświadczającą nieprawdę o przechowaniu kukurydzy w ilości około 800 ton.
Marek B. podał także, że na przełomie lat 1998/99 roku szefowie oławskiego BZ Zbigniew P. i Rafał Cz. poinformowali go o możliwości kredytowania spółki wykupami wierzytelności, wskazując na możliwość regulowania zobowiązań z poszczególnych umów o przelew wierzytelności środkami pieniężnymi pochodzącymi z kolejnych wykupów. Pieniądze uzyskane w drodze wykupów były przelewane bezpośrednio na konta kredytowe spółki i „nie wychodziły” z banku. W złożonych wyjaśnieniach Marek B. potwierdził, że będące podstawą wykupów faktury wystawiane przez Tomasza K., dokumentowały fikcyjne zdarzenia gospodarcze. K. godził się na powyższą sytuację, będąc przekonany, że „Eko-Agro” spłaci w terminie zobowiązania z tytułu powyższych umów. W pewnym momencie obciążenie Tomasza K. z tytułu wykupów wynosiło około 1,5 mln zł. Wtedy Zbigniew P. i Rafał Cz. zasugerowali, aby dokonać wykupu jego wierzytelności. Kupującym rzekome wierzytelności wobec Tomasza K. został Stanisław Ż., który zdecydował się udzielić w ten sposób pomocy Markowi B. O procederze związanym z wykupem wierzytelności wiedzieli pracownicy banku oraz Zbigniew B., członek zarządu spółki „Eko-Agro” oraz pracownica biurowa Ewa Ć.
Marek B. oświadczył w śledztwie, że w związku z opisaną działalnością nie odniósł żadnych korzyści finansowych, zaprzeczył wręczaniu ich także innym osobom.
Prokuratura oskarżyła także Zbigniewa B. i Czesława J. - członków zarządu spółki „Eko-Agro” Piekary. Zbigniew B. częściowo przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów, jednak wyjaśnił, że Marek B. zarządzał firmą jednoosobowo i nie uzgadniał z członkami zarządu swoich decyzji. W związku z brakiem zakresów obowiązków, w spółce często dochodziło do scysji pomiędzy pracownikami. Prezes B. nie konsultował z członkami zarządu kwestii kredytów i wykupów wierzytelności. Przyznał, ze podpisywał dokumenty bankowe przedkładane mu przez Marka B. do podpisu, uprzednio ich nie czytając. Jak podał, miał zaufanie do Marka B., który załatwiał wszystkie sprawy w banku. Zbigniew B. wyraził zgodę na wydanie wobec niego wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy.
Czesław J. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że na walnym zgromadzeniu został wybrany przez załogę na członka zarządu spółki. Marek B., wybrany na tym samym zebraniu na prezesa, wyjaśnił, że funkcja Czesława J. będzie społeczna, bo „taki jest wymóg statutu”. J. pracował w spółce jako kierowca, będąc jednocześnie członkiem zarządu. Wyjaśnił, że nie znał się na sprawach dotyczących prowadzenia spółki prawa handlowego. Wszystkie decyzje podejmował samodzielnie Marek B., który „jest wykształcony i elokwentny”. Czesław J. znał go długo, jeszcze z czasów Zakładu Rolnego Piekary, należącego do SHR Polwica, którego Marek B. był kierownikiem. Czesław J. podał, że nie miał wglądu w księgowość, a nawet gdyby podejmował próby przejrzenia księgowości firmy, to i tak by z tego niewiele zrozumiał, bo się na tym nie znał. Podpisywał to wszystko, co Marek B. przedkładał mu do podpisu - m.in. wnioski o wykupy wierzytelności. Było to po powodzi w 1997 roku, kiedy sytuacja finansowa firmy była trudna i cały czas spółka liczyła na odszkodowanie z tytułu celowego zalania należących do niej pól - poprzez wysadzenie wałów. Marek B. cały czas przekonywał pozostałych członków zarządu, że będzie za to odszkodowanie - z odsetkami około 5 milionów złotych. - Takie pieniądze na pewno postawiłyby firmę na nogi i pozwoliłyby dalej pracować - mówił prokuratorowi Czesław J. Gdy już było wiadomo, że „Eko-Agro” nie dostanie tych pieniędzy, Zbigniew B. we wspólnej koleżeńskiej rozmowie miał powiedzieć, że trzeba ogłosić upadłość. Marek B. na to się jednak nie zgodził. Przekonywał, że nie można się poddać. Pewnego razu przyjechał z banku i powiedział, że jest prawna możliwość, by ratować firmę. Wtedy padło słowo „wykupy wierzytelności”. Marek B. mówił konkretnie o dyrektorze Zbigniewie P., że to on zaproponował takie wyjście z trudnej sytuacji. Podejrzany wiedział, że chodziło o to, żeby tymi wykupami wierzytelności spłacać zaległe kredyty i na tym jego wiedza się kończyła. Później już tylko podpisywał to, co mu polecono. Podpisy pod dokumentami bankowymi i innymi z reguły składał w biurze spółki, a do banku jeździł rzadko.
Czesław J. wyraził zgodę na wydanie wobec niego wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy. Podobnie jak pracownica biurowa Ewa Ć. Przesłuchana w charakterze podejrzanego przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu wyjaśniając, że na polecenie Marka B. wypisała wszystkie dokumenty, wskazane w zarzucie, mając świadomość, że potwierdzają one fikcyjne zdarzenia gospodarcze i posłużą do wykupu wierzytelności. Zrobiła to, obawiając się utraty pracy, zwłaszcza że Marek B. jej to sugerował. Wskazała także, że o możliwości spłaty kredytów środkami pochodzącymi z wykupów wierzytelności powiadomili Marka B. pracownicy banku Zbigniew P. oraz Rafał Cz.
Lewe faktury
Prokuratura oskarżyła też kilku rolników i przedsiębiorców, współpracujących ze spółką „Eko-Agro” Piekary. Tomasz K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, jednak wyjaśnił, że podczas jednej z rozmów w oławskim oddziale Banku Zachodniego, Marek B. i Zbigniew P. poinformowali go o trudnej sytuacji „Eko-Agro” i stwierdzili, że spółka wymaga pomocy. Przekonali go, aby firmował fikcyjną transakcję sprzedaży kukurydzy, której drugą stroną miał być Stanisław Ż. Tomasz K., chcąc pomóc Markowi B., wielokrotnie podpisywał faktury oraz inne dokumenty związane z wykupem wierzytelności. Zeznał, że z działalności tej nie czerpał żadnych korzyści finansowych
Stanisławowi Ż. przedstawiono zarzut popełnienia kilku przestępstw, do których się nie przyznał. Wyjaśnił, że nieświadomie podpisywał wiele dokumentów przedkładanych przez Marka B. lub Ewą Ć., „bo miał zaufanie do całego zarządu spółki i nic złego nie podejrzewał”. Wyjaśnił, że na prośbę Marka B. potwierdził zaistnienie fikcyjnej transakcji kupna 500 ton kukurydzy od Tomasza K. bo prezes Marek B. przekonał go, że odkupi od niego tę kukurydzę kredytem, uzyskanym w tym celu z banku.
Krzysztof A., który miał także potwierdzić fałszywą transakcję, związaną z zakupem i przechowywaniem kukurydzy, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień.
(cdn.)
Krzysztof A. Trybulski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze