Gmina Oława
ESV skasuje miliony?
Spór gminy Oława z ESV trwa już kilka lat, a dotyczy podpisanej pod koniec marca 2001 umowy. Spółka „Elektroservice” (dziś PE ESV SA) zobowiązała się wybudować na własny koszt infrastrukturę techniczną, służącą dostarczaniu energii elektrycznej z Elektrociepłowni Czechnica w Siechnicach do stanowickiej strefy rozwojowej. Miała też zapewnić określoną wielkość mocy w poszczególnych latach. Gmina Oława zobowiązała się natomiast do zapewnienia odbiorców dostarczanej energii, a w przypadku ich braku lub niedoboru, miała zapłacić ESV rekompensatę, w związku z nakładami, poniesionymi przez tę spółkę na budowę i utrzymywanie infrastruktury energetycznej.
W listopadzie 2003 gmina Oława i spółka ESV podpisały dodatkowe porozumienie. Władze gminy potwierdziły wykonanie przez ESV obowiązków, wynikających z zawartej wcześniej umowy, oraz uprawnienie siechnickiej spółki do naliczania kar z tytułu niewywiązywania się gminy z zapewnienia odbioru energii, postawionej do dyspozycji. Wiosną 2004 firma z Siechnic po raz pierwszy zażądała od oławskiego samorządu lokalnego zapłaty kary umownej. Wraz z odsetkami chciała ok. 1,3 mln zł za niezrealizowanie obowiązku zapewnienia określonej wielkości odbioru energii w 2003 roku. Gmina odmówiła i spór przeniósł się na wokandę sądową.
Sąd sądem, a sprawiedliwość...
Proces we wrocławskim Sądzie Gospodarczym rozpoczął się w połowie października 2004. Gmina broniła się, zarzucając siechnickiej firmie, że w dniu podpisania umowy nie miała koncesji na rozprowadzanie energii i zatwierdzonego taryfikatora cen. Zdaniem Bogdana Brakonera, ówczesnego radcy prawnego gminy, cała umowa była nieważna, gdyż naruszała przepisy ustawy o zamówieniach publicznych oraz była sprzeczna z prawem energetycznym.
Po kilku rozprawach i dwukrotnym odraczaniu ogłoszenia wyroku, sąd zrobił to dopiero 1 lutego 2005. Całkowicie podzielił punkt widzenia obrony i oddalił pozew siechnickiej spółki.
ESV odwołała się od tego rozstrzygnięcia do wrocławskiego Sądu Apelacyjnego, który w połowie grudnia 2005 także oddalił pozew, utrzymując w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Wydawało się, że spór został definitywnie zakończony i gmina uciekła spod finansowej gilotyny. Nic z tego. Prawnicy ESV złożyli wniosek kasacyjny w Sądzie Najwyższym, który rozpatrzył sprawę 15 maja 2007 i uchylił zaskarżony wyrok. Powodem było m.in. niejednoznaczne ocenienie niektórych zapisów spornej umowy przez sądy niższych instancji.
W efekcie sprawa ponownie trafiła do Sądu Apelacyjnego, a stamtąd do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Po kilku długich rozprawach wylądowała ponownie w Sądzie Apelacyjnym, który 14 listopada 2008 wydał nowy wyrok. Tym razem rozstrzygnięcie było niekorzystne dla gminy Oława. Sąd zasądził od niej na rzecz spółki ESV kwotę 645.904,32 zł wraz z ustawowymi odsetkami, liczonymi od 16 lutego 2004, oraz 85.284,10 zł tytułem kosztów postępowania. Sąd nakazał też gminie zapłacić 32.295,50 zł tytułem kosztów postępowania apelacyjnego. Razem wyniosło to około 1,3 mln zł.
Najwyższy oddala
W pierwszych dniach marca 2009 działający na zlecenie PE ESV komornik zdjął z kont bankowych gminy Oława prawie całą zasądzoną kwotę, zanim złożono w Sądzie Najwyższym wniosek o kasację oraz wstrzymanie realizacji wyroku Sądu Apelacyjnego z 14 listopada 2008. Sąd Najwyższy rozpatrzył wniosek kasacyjny gminy 23 lipca tego roku, na posiedzeniu niejawnym Izby Cywilnej. Odmówił przyjęcia skargi do rozpoznania i zasądził od gminy na rzecz ESV kwotę 3600 zł tytułem kosztów postępowania kasacyjnego. Nie wnikając w merytoryczny spór i powołując się tylko na ścisłe procedury prawne, sąd uznał, że strona wnioskująca o kasację, czyli gmina Oława, w niewystarczający sposób uzasadniła przesłanki, dające podstawę do zastosowania instytucji tzw. „przedsądu” i uznania wniosku za zasadny. Strona wnioskująca ograniczyła się do sformułowania czterech pytań „bez jurydycznego wykazania istniejącego zagadnienia prawnego”. Zdaniem sądu, samo tylko stwierdzenie, że „zaskarżone orzeczenie rażąco narusza przepisy” wskazane w skardze kasacyjnej, „nie może być tożsame z oczywistym uzasadnieniem skargi”. Z tych właśnie powodów Sąd Najwyższy oddalił skargę gminy i tym samym spowodował, że wyrok z listopada 2008 stał się ostatecznie prawomocny.
Wójt zdziwiony, ale nie zaskoczony
- Nic nie wiem o tym rozstrzygnięciu Sądu Najwyższego, dowiaduję się o tym dopiero teraz, ale nie jestem zaskoczony, spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia - powiedział nam wójt Ryszard Wojciechowski, gdy kilka dni temu poprosiliśmy go o komentarz. Szef gminy Oława podkreśla, że gmina płaci teraz frycowe za nieprzemyślane działania poprzedniego wójta Jana Kownackiego. - To on był ojcem tego porozumienia z ESV, to on naciskał na radnych, aby tego nie torpedowali i zaakceptowali umowę!
Wojciechowski najbardziej obawia się kolejnych żądań ze strony ESV. - Tylko za 2004 rok siechnicka firma chce ponad 3 mln zł, a przed nami jeszcze kolejne lata i kolejne kary umowne - mówi Wojciechowski. - Razem może to być nawet 10 mln zł, a nasz roczny budżet to około 41 mln zł.
Według Wojciechowskiego jest jednak szansa na uniknięcie „licytowania” gminy. - Wynajęliśmy do tej sprawy specjalistyczną kancelarię prawną i mamy nadzieję, że wspólnie rozwikłamy ten problem. Będziemy wnioskować do sądu o całkowite unieważnienie umowy z ESV, bo ona w rażący sposób narusza zasadę współdziałania społecznego...
Jan Kownacki nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. - Umowa, którą zawarliśmy w 2001 roku, była bardzo korzystna dla gminy - wyjaśnia były wójt. - Nikt nie był w stanie przewidzieć kryzysu, jaki później nastąpił i związanego z tym mniejszego przypływu inwestorów. Natomiast gdyby nie było infrastruktury, zbudowanej przez ESV, to w ogóle nie pozyskalibyśmy inwestorów do stanowickiej strefy. Dziś jest tam już kilkanaście firm, w tym spora grupa z kapitałem zagranicznym. Spór sądowy z ESV był do wygrania, tylko trzeba było się interesować sprawą. On zaczął się za mojej kadencji i wtedy wszystko wygrywaliśmy, ale ja jeździłem do sądu na każde posiedzenie. Wójt Wojciechowski prawie w ogóle się tym nie interesował, a w pewnym sensie był chyba nawet zainteresowany porażką, bo chciał to rozgrywać wyborczo przeciwko mnie...
ESV nie odpuści
- Wyjaśniałem już na łamach waszej gazety, że w wyniku niewywiązania się gminy Oława z obowiązków umowy z 27 marca 2001, ESV popadło w ogromne problemy finansowe - mówi Dariusz Smereka z kancelarii adwokackiej „Lis i Partnerzy”, która reprezentuje w sporze spółkę ESV. - Przypomnę, że w rezultacie zlikwidowano w ciągu kilku lat ponad 100 miejsc pracy, wyprzedano prawie cały majątek i aktywa spółki, firma straciła płynność finansową i pozycję rynkową, a w końcu złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości. Na skutek drastycznych działań naprawczych i oszczędnościowych udało się pozyskać inwestorów, którzy uratowali spółkę i pozostałe miejsca pracy. ESV wielokrotnie podejmowało próby polubownego zakończenia sporu z gminą Oława w zakresie rekompensaty za szkody, poniesione przez przedsiębiorstwo. Lipcowy wyrok Sądu Najwyższego ostatecznie potwierdza nasze racje. Gmina wciąż jednak pozostaje na stanowisku braku zasadności nawet części roszczeń ESV. Zamierzamy spotkać się z przedstawicielami oławskiego samorządu, by znaleźć ostateczne rozwiązanie problemu nie tylko w zakresie finansowym, ale także organizacyjnym. Spółka ESV nadal bowiem dysponuje infrastrukturą na terenie stanowickiej strefy gospodarczej. Od jej działań i od dobrej współpracy z gminą w dużym stopniu zależy dalszy rozwój tej strefy. Tak więc interes jest obopólny i gmina nie powinna uciekać od rozmów...
- Nie unikamy współdziałania z ESV - wyjaśnia wójt Wojciechowski. - Po prostu był okres urlopowy, który nie sprzyja prowadzeniu poważnych negocjacji biznesowych. Jesteśmy gotowi do rozmów - zarówno my, jak i wynajęta przez nas kancelaria prawna. Czekamy tylko na konkretną propozycję ze strony ESV co do terminu i miejsca ewentualnego spotkania...
Tekst i fot.: Krzysztof A. Trybulski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze