W grudniu 1947, po libacji alkoholowej w Owczarach, pozostawił służbowy pistolet, który znalazł się w rękach osób niepowołanych. Trzy miesiące później w lutym 1948 samowolnie opuścił urząd na trzy dni, nie pojawiając się w pracy. Gdy sytuacja powtórzyła się w kwietniu, a Ostrowskiego nie było w pracy przez kolejnych siedem dni, interweniował sam szef urzędu. Odnalazł Ostrowskiego i odstawił do aresztu WUBP we Wrocławiu. Ponadto w czasie swojej nieobecności Ostrowski pozaciągał długi w wysokości 9 tysięcy złotych, które wierzyciele starali się odzyskać, nachodząc w tej sprawie kierownika urzędu. Funkcjonariusza ukarano 14-dniowym aresztem i potrąceniem poborów za okres odbywania kary oraz dyscyplinarnym zwolnieniem ze służby. Przywilej noszenia broni i poczucie bezkarności powodowały, że będący pod wpływem alkoholu funkcjonariusze demonstrowali swoją władzę wobec osób cywilnych i słabszych. Odmawiali regulowania rachunków w restauracjach, ponoszenia opłat za przejazdy (np. bilety kolejowe). W maju 1947 jeden z funkcjonariuszy PUBP w Oławie udał się do Ratowic na zabawę. Zamówił napoje alkoholowe na sumę 835 zł, a następnie, gdy restaurator domagał się zapłacenia rachunku, już pod wpływem alkoholu przedstawił swoją legitymację służbową, po czym oświadczył, że żądanej sumy nie zapłaci. Poważne problemy miało kierownictwo urzędu z Eugeniuszem Tomczakiem.
W październiku 1947 przeniesiono go dyscyplinarnie ze Środy Śląskiej do Oławy. W trakcie przeprowadzki, będąc już w stanie nietrzeźwym, Tomczak wywołał w Środzie Śląskiej awanturę i powybijał kamieniami szyby w mieszkaniu właściciela miejscowej cukierni. Kiedy wreszcie przybył do Oławy, najpierw przez trzy dni nie pojawiał się w pracy, tłumacząc swoją nieobecność chorobą (w tym czasie przebywał na libacji alkoholowej), a następnie bez zgody szefa urzędu i służbowego polecenia samowolnie wyjechał do rodziny, zamieszkałej w Zgierzu. Gdy wrócił po czterech dniach, udał się w stanie nietrzeźwym do WUBP we Wrocławiu i w rozmowie z naczelnikiem wydziału ds. funkcjonariuszy cynicznie oświadczył, że do pracy w organach bezpieczeństwa się nie zgłosi. Ostatecznie kierownictwo uznało, że Tomczak „celowo podrywa autorytet urzędu”, ponieważ „chce się zwolnić z pracy w organach bezpieczeństwa publicznego”. Kłopoty z naużywaniem alkoholu miało wielu funkcjonariuszy, nie wyłączając kierownictwa. Na tym tle pokaźnym zbiorem postępowań dyscyplinarnych mógł się wykazać młodszy referent Zenon Głowiński. W 1950 za zakłócanie spokoju publicznego ukarano go pięciodniowym aresztem. Pomimo raportów, kierowanych do WUBP we Wrocławiu, postępowania swego nie zmienił. Pewnego dnia udał się wieczorem do Bystrzycy Oławskiej, gdzie odszukał dom, w którym mieszkała sekretarka nadleśnictwa. Około godziny drugiej w nocy zaczął się dobijać do drzwi jej domu, a gdy mu nie otwierano, wyjął służbowy pistolet i zaczął strzelać.
Napisz komentarz
Komentarze