Defraudanci i nieroby
Oprócz problemów alkoholowych, funkcjonariusze UB dopuszczali się przywłaszczeń i defraudacji mienia. W kwietniu 1951 szef PUBP w Oławie delegował intendenta na odprawę służbową do WUBP we Wrocławiu. Miał on przy sobie 1.300 złotych. Były to pieniądze z kasy zapomogowo-pożyczkowej oraz miesięczne składki członkowskie organizacji partyjnej przy PUBP w Oławie. Intendenta nie wpuszczono do gmachu WUBP, gdyż zapomniał legitymację służbową. Ruszył więc na miasto, gdzie upił się i w efekcie zgubił gdzieś wszystkie służbowe pieniądze. Z raportu dyscyplinarnego możemy się dowiedzieć, że ten sam intendent bezprawnie zarekwirował pewnej kobiecie w Ratowicach maszynę do szycia. Wkrótce po tym przeniesiono go do PUBP w Środzie Śląskiej, lecz i tam postępowania swego nie zmienił. Zdefraudował około dwóch tysięcy złotych, uzyskanych ze sprzedaży makulatury, które miały być przeznaczone na zakup materiałów biurowych dla PUBP w Środzie Śląskiej, oraz sprzedał służbowy rower i płaszcz wartownikowi Gajosowi. Powtarzające się wybryki intendenta sprawiły, że 30 listopada 1951 zwolniono go dyscyplinarnie ze służby, a sprawę malwersacji skierowano na drogę sądową. W 1955 roku z Powiatowej Delegatury ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Oławie zwolniono starszego referenta gospodarczego Mieczysława Andruszkiewicza. Zanim trafił do Oławy, był pracownikiem PUBP w Lubinie, gdzie niejakiemu Michałowi Sieniucie bez wiedzy kierownictwa urzędu sprzedał piec centralnego ogrzewania, będący na wyposażeniu urzędu. Po sfinalizowaniu transakcji okazało się, że piec nie nadaje się do użytku, a Andruszkiewiczowi nakazano zwrot pieniędzy wyłudzonych od Sieniuty. W Oławie Andruszkiewicz nie doczekał się pozytywnej oceny. Szef urzędu stwierdził, iż z pracy zawodowej „wywiązuje się nie należycie, bo jest to pijak i nierób”. Zaniedbywanie obowiązków starszego referenta gospodarczego tłumaczył... „niskim wykształceniem”.
Bumelanci i ignoranci
Problemem często występującym wśród pracowników urzędu były zaniedbania w trakcie pełnionej służby. Funkcjonariusze spóźniali się do pracy, bądź w ogóle do niej nie przychodzili, zasypiali, nie wykazywali dostatecznej dbałości o prowadzoną dokumentację. Niefrasobliwość funkcjonariuszy była zdumiewająca. W kwietniu 1946 oficer śledczy Zygmunt Lipiec bez poinformowania szefa PUBP w Oławie „wziął sobie konia dla swoich prywatnych celów i pojechał na przejażdżkę - w drodze został napadnięty, rozbrojony przez sowietów i odebrano mu dokumenty wraz z koniem, a jego puszczono”. Krytycznie oceniano nie tylko funkcjonariuszy operacyjnych, lecz także pracowników odpowiedzialnych za zaplecze techniczne. W charakterystyce służbowej kierowcy urzędu napisano, iż „jest on niezdyscyplinowany i na niskim poziomie intelektualnym, w pracy społecznej mimo posiadanych możliwości nie bierze żadnego udziału, a służbę swą traktuje jako zło konieczne”. W dodatku nie wykonuje poleceń kierownictwa, „za co został już ukarany”. Nie przejawia też „należytej troski o wygląd samochodu”, a jeżeli to robi, to dopiero po zwróceniu mu uwagi. Lubi też „nadużywać grzeczności kierownictwa, wyrażającej się w tym, że jeżeli otrzyma zwolnienie z pracy na 3-4 godziny, to samowolnie dokłada sobie jeszcze parę godzin, czym niejednokrotnie utrudnia planowe wyjazdy”. Podobnych przykładów było znacznie więcej... Epilog W celu poprawienia stanu dyscypliny kierownictwo oławskiego PUBP podejmowało zdecydowane kroki. Oprócz udzielenia nagany i stosowania kar finansowych w postaci obniżenia wynagrodzenia do 50% poborów, jedną z form dyscyplinowania funkcjonariuszy było przeniesienie na teren innego powiatu. Celem miało być „oderwanie funkcjonariusza od dotychczasowego środowiska, które wpływało na niego destruktywnie”. Zabieg ten nie zawsze okazywał się skuteczny. Zdarzało się, że funkcjonariusze nie zmieniali swego postępowania i w nowym miejscu pracy szybko wchodzili w konflikt z prawem i dyscypliną.
Tomasz Gałwiaczek
* Autor jest pracownikiem naukowym Biura Edukacji Publicznej wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Fot.: archiwum IPN Wrocław
Opracowanie redakcyjne, w tym tytuł i śródtytuły - Krzysztof Andrzej Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze