Kasa i ludzie
Komunistyczne władze przeznaczały ogromne środki finansowe na utrzymanie i rozwój aparatu represji. Już w 1946 na działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wydano 19.590 tys. złotych, co stanowiło ok. 30% budżetu państwa. W 1947 roku przeznaczono jeszcze więcej, bo aż 17.010 tys. zł, co stanowiło sumę wyższą niż łączne budżety Ministerstwa Ziem Odzyskanych (5.308 tys. zł), Ministerstwa Komunikacji (5.320 tys. zł), Ministerstwa Przemysłu i Handlu (2.572 tys. zł) oraz Ministerstwa Administracji Publicznej (1.511 tys. zł). Od początku swojego istnienia oławski urząd stopniowo zwiększał liczebność - od pierwszych 24 funkcjonariuszy, zatrudnionych w lipcu 1945, do 47 w grudniu tegoż roku. Stan osobowy z niewielkimi zmianami ustabilizował się w roku 1947, osiągając maksymalną liczbę 44-46 pracowników. Na etatach operacyjnych zatrudnionych było 19 funkcjonariuszy, pozostali pełnili funkcje pomocnicze i administracyjne. Sytuacja ta ulegała niewielkim wahaniom wskutek ciągłych przesunięć personalnych (pracownicy operacyjni byli kierowani do innych urzędów, lub też na inne stanowiska). Można jednak przyjąć, że w omawianym okresie (1945 - 1956) PUBP w Oławie nigdy nie osiągnął pełnego stanu osobowego, zgodnego z ministerialnymi instrukcjami. Sygnalizowano, iż w początkowym okresie, tj. w latach 1945 - 1947, występowała duża rotacja zatrudnienia. Przyczyny odejścia ze służby w znacznym stopniu zależały od indywidualnych cech kandydatów (np. zdolności, uczciwości, odporności psychicznej, poczucia obowiązku itp.), jak również od specyfiki pracy w resorcie. Rezygnacja z pracy w UB często była kwestią uzależnioną od sytuacji rodzinnej, materialnej, politycznej, wreszcie składała się na nią przydatność pracownika dla instytucji. Niskie wykształcenie, nieumiejętność zrozumienia podstawowych zasad funkcjonowania państwa, wreszcie trudności z przyswojeniem i opanowaniem materiału (instrukcji, okólników ministra MBP, rozkazów szefa WUBP) sprawiały, że funkcjonariusze przyjmowani w pierwszych tygodniach działania urzędu odchodzili po kilku miesiącach służby. Występujące problemy na tle zdrowotnym były przyczyną, że funkcjonariusze nie byli w stanie wykonywać obowiązków służbowych i zwracali się z prośbą o przeniesienie lub zwolnienie ze służby. Niezdrowy tryb życia, nerwowość atmosfery wykonywanej pracy, towarzyszące jej napięcie psychiczne, nieregularne spożywanie posiłków, przebyte choroby, wreszcie niedożywienie z czasu wojny - były przyczynami licznych dolegliwości wewnętrznych, uniemożliwiających wykonywanie zwykłych obowiązków służbowych. Powodowały też częstą absencję pracowników urzędu. W podaniach składanych przez funkcjonariuszy pojawiają się dolegliwości układu pokarmowego, problemy wynikające z przebytych chorób wewnętrznych, kwestie związane z zaburzeniami natury psychologicznej. Czasami choroby miały charakter wręcz inwalidztwa. Zaawansowany wiek oraz zły stan zdrowotny spowodowały, że już w grudniu 1945, po czterech miesiącach służby, zwolniono Salomona Zygmunta Fleissiga. W 1946 ze względu na recydywę duru brzusznego rozstał się z pracą w urzędzie Hersh Blusztein. Wielu funkcjonariuszom zarzucano opieszałość, brak zaangażowania, apatyczność w wykonywaniu obowiązków, lekceważenie służby. W charakterystyce służbowej wartownika Józefa Konieczki z 1951 roku stwierdzono, iż „rozkazy przełożonych wykonuje, jednak nie jest obowiązkowy i punktualny i dość często nie przychodzi na czas do służby, […] ma osłabiony słuch i słabą pamięć, co uwidoczniło się tym, że po pół godzinie nie pamiętał, co mu zostało polecone do wykonania, jest flegmatyczny, bez żadnej energii życiowej - dość często narzeka, że jest przeciążony służbą - mimo, iż inni wartownicy mają takie same obowiązki, a jednak nie narzekają”. Zarzuty dotyczące lekceważenia służby pojawiały się przez cały omawiany okres, tj. od 1945 do 1956, choć największe jego nasilenie z pewnością przypada na lata czterdzieste. Należy podkreślić, że liczne braki oraz operacyjna indolencja cechowały szczególnie pierwsze kadry z lat 1945 - 1947. Od lat pięćdziesiątych zaczęto pozbywać się pracowników małowartościowych, na których ciążyły wyroki kryminalne lub inne fakty, negatywnie wpływające na ich życiorysy… (cdn)
Tomasz Gałwiaczek Autor jest pracownikiem naukowym Biura Edukacji Publicznej wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Fot.: archiwum IPN Wrocław Opracowanie redakcyjne, w tym tytuł i śródtytuły - Krzysztof Andrzej Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze