Regina Chiciak, właścicielka zakładu kosmetycznego przy ul. 1 Maja w Oławie, odebrała 12 lutego w warszawskiej restauracji Rondo Royal z rąk prezesa Onet.pl Łukasza Wejcherta nagrodę za najlepszy blog 2008 w kategorii blogi literackie. Do konkursu zgłosiło się ponad 9000 osób. Rywalizowano w 10 kategoriach. Pani Regina pokonała w swojej 750 konkurentów. W jury zasiadali m.in. Jacek Żakowski, Wojciech Mann i Tadeusz Sznuk. Na zdjęciu pamiątkowym dyplomowana kosmetyczka z Oławy stoi obok Stanisława Michalkiewicza i najstarszej polskiej blogerki, 87-letniej Haliny Bieżuńskiej.
Na wstępie założymy ci blog
Do września ubiegłego roku pani Chiciak nie umiała obsługiwać komputera. Na pierwszej lekcji córka siostrzenicy, Róża, pokazała jej, jak się zakłada blog.
- Dostałam w prezencie laptopa, ale podchodziłam do niego jak do jeża - opowiada. - Wiedziałam, że w rodzinie mojej siostrzenicy wszyscy to komputerowcy. Odwiedziłam ich i liczyłam, że mnie czegoś poduczą. Róża mówi tak: „Ciociu, ty masz tyle wierszy i trzymasz je w szufladzie - my ci założymy blog”.
Pierwsze trzy utwory na stronie www.molekulka.blog.onet.pl zamieściła Róża, potem to samo musiała powtórzyć ciocia Regina. Wyjeżdżając, pani Chiciak dostała na kartce szczegółowe instrukcje i zapewnienie, że jeśli pojawią się problemy, to córka siostrzenicy służy pomocą przez Skype’a. Po trzech miesiącach Regina Chiciak miała na swojej stronie 3000 wejść. Szybko spostrzegła reklamę, informującą o konkursie na najlepszy blog 2008. Zastanawiała się nad zgłoszeniem, ale miała wątpliwości i nie wiedziała jak wypełnić formularz. Zadzwoniła Róża: - Ciociu, zgłoś się, ja już to zrobiłam. Formularzami sobie głowy nie zawracaj, wypełnię je za ciebie.
Czytelnicy blogów wybierali ze wszystkich zgłoszonych dziesiątkę najlepszych. Spośród nich jury wyłaniało trzech nominowanych, potem zwycięzcę.
- Marzyłam, żeby znaleźć się wśród dziesięciu najlepszych - wyznaje Regina. - Róża powiedziała mi, że jej to nie wystarczy. Chciała być nominowana i jechać do Warszawy. Ugięły się pode mną kolana, gdy dowiedziałam się, że zwyciężyłam. Na galę mogłam zabrać osobę towarzyszącą. No jasne, że była to Różyczka.
Poezja czy wierszydła
Werdykt jury nie wszystkim się podobał. „Ekspresja” napisała na swoim blogu: „Wszyscy nagle się wstydzą: wstydzi się juror, więc nie pokazał się na gali, wstydzą się blogerzy i dają temu gwałtowny wyraz, w końcu wstydzi się Onet, nie nagłaśniając sprawy”. Bez pardonu atakuje „nikaen” na Interii: „W kategorii blogów literackich wygrała Jedna Pani z Prowincji, która twierdzi, że pisze poezję. Ja zaś twierdzę, że pisze wierszydełka, od których ciarki chodzą po plecach”. Pani Regina przypomina, że złośliwości zaczęły się od razu, gdy znalazła się w pierwszej dziesiątce: - Nie przejmuję się tymi atakami. Po tym jak weszłam na bloga Joanny Senyszyn i zobaczyłam, co tam wypisują jej wrogowie, to stwierdziłam, że złośliwości pod moim adresem to małe piwo.
Przez chwilę zastanawia się nad tym, dlaczego zaczęła pisać. Nie należała do tych nastolatek, które prowadzą pamiętniki i zaczytują się w poezji. Pierwszy wiersz powstał, gdy miała 50 lat... - Nie wiem, jak to wytłumaczyć - mówi. - To ze mnie „wyskakuje” tak nagle i dopiero po fakcie uświadamiam sobie, że spisałam swoje myśli, coś wyraziłam, zamknęłam w słowach ważną dla mnie rzecz. Dziwię się, że byłam nieświadoma tego, co nosiłam w sobie. Ale gdyby nie Krysia, może nigdy nie zaczęłabym pisać.
Ten pierwszy raz
Regina lubiła odwiedzać swoją sąsiadkę, samotnie mieszkającą polonistkę. Miały ze sobą bardzo dobry kontakt, długo rozmawiały, wymieniały książki.
- W jej obecności coś ze mną się działo - wspomina Regina. - Poruszała moją intuicję i wyobraźnię.
Któregoś dnia przyjaciółka podarowała jej kasetę z piosenkami Starszych Panów i poezją śpiewaną. Wróciła do mieszkania, zrobiła sobie herbatę, otuliła się kocem, puściła cicho muzykę. - Mimowolnie sięgnęłam po kartkę i napisałam pierwszy wiersz - mówi. - Potem było długo, długo nic. Potem znów kilka wierszy i przerwa - teraz piszę bardzo często. Inspirują mnie najdrobniejsze rzeczy, to jak słońce oświetla budynki, obejrzane filmy, albo czytania z Ewangelii, wysłuchane w kościele.
Na oknach poprzedniego zakładu wywiesiła swoje utwory. Od tamtej pory klientki wiedzą o jej talencie. „Co mi pani dzisiaj powie? Dawno już nie pisała pani o aniołach”. Prośba klientki o wiersz na ślub siostrzenicy sprawiła, że Regina, obok zapisywania własnych spostrzeżeń i przeżyć, zaczęła tworzyć wiersze „okazjonalne”. W Ameryce Południowej analfabeci płacili kiedyś specjalnym sekretarzom za pisanie życzeń, listów i wyznań miłosnych - zauważam.
- Poprosiłam klientkę, żeby opowiedziała mi coś o swojej siostrzenicy - mówi. - Długo o niej myślałam i po kilku dniach napisałam tekst. Podobno bardzo pasował do tej osoby.
Regina Chiciak tłumaczy, że pisanie pomaga jej zrozumieć świat i wejrzeć w samą siebie: - Nasze myśli na co dzień są jak porozrzucane klocki lego. Pisząc, składam je i widzę obraz, który tworzą razem - to są przeróżne drobne, ale ważne odkrycia. Cieszę się, że mam taką pasję. Dzieci wyszły już z domu i zostaliśmy z mężem sami. Rozmawiam z kobietami w podobnej sytuacji, i bardzo często skarżą się na pustkę.
To chyba nie prima aprilis
Przed rozmową pani Chiciak zaprezentowała mi swoje trofea: statuetkę Złotego Pióra i tekturową tabliczkę z obietnicą odbioru skutera Zipp Vega o pojemności 125 ccm. - Mieli nas pocztą poinformować, co będzie z nagrodą, ale się nie odzywali - opowiada. - Zadzwoniłam do organizatorów, powiedzieli mi, że będę mogła odebrać skuter 1 marca w firmowym sklepie w Strzelinie. Po kilku dniach otrzymałam pocztą wiadomość z wyjaśnieniami, że są problemy z dostarczeniem skutera, że będzie „do wzięcia” po piętnastym marca. Ale po tym dniu dalej nie było żadnej wiadomości. Zadzwonił do mnie kolega z gali, autor najlepszego fotobloga, i pyta co ze skuterem, bo on też jeszcze nie dostał. W końcu przyszedł 30 marca esemes, że 1 kwietnia mogę odebrać nagrodę i że to nie jest żart primaaprilisowy...
Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze