Lubin
Widzów ok. 30. Sędziowali: Arkadiusz Grab jako główny oraz Mariusz Pleśniak i Jarosław Łuniewski - asystenci liniowi (Legnica).
Żółte kartki
Michał Łaski (w 65 min.) i Dawid Pożarycki (78) - obaj za faule.
Zagłębie
Gawron - Kapiec, Nowakowski (81 Pisarczuk), Łaski (80 Ficoń) - P.Szuszkiewicz (46 Bryła), Krystian, Kusowski, Famulski (46 Danielewicz) - Rakowski, Woźniak (46 M.Szuszkiewicz), Miłek.
MKS
Mordal - Pietrzycki, Boruta. Pożarycki - Nikodem, Dziębowski, Wejerowski, Babij, Dobrzański (81 Domagalski), Prusak (88 M.Gancarczyk) - Kohut (46 Diakowski).
- Przy nieco większym szczęściu mogliśmy nawet wygrać, ale dobre i to, bo w końcu zremisowaliśmy z rywalem, który jesienią pokonał nas w Oławie aż 4:0 - mówił po meczu bardzo zadowolony Krzysztof Konon, który tym pojedynkiem debiutował w roli opiekuna oławskich juniorów. - Zagraliśmy nietypowo, bo systemem 3-6-1 i to była dobra taktyka na tak silną drużynę, jaką jest Zagłębie.
Szkoleniowcy obu zespołów skorzystali z odwołania meczu trzecioligowców Zagłębia i MKS Oława, wzmacniając składy piłkarzami występującymi w drużynach seniorskich. W ekipie z Lubina było siedmiu takich zawodników, w MKS tylko trzech, a praktycznie dwóch - Dominik Wejerowski i Dawid Pożarycki. Sebastian Mordal miał tylko jeden występ w III lidze, a w obecnej kadrze seniorów MKS jest trzecim bramkarzem.
Jak na lidera przystało, lubinianie od początku dyktowali warunki gry. Szybko rozgrywali akcje i często strzelali. Oławianie koncentrowali się na rozbijaniu akcji ofensywnych rywali i tylko od czasu do czasu kontrowali. W pierwszej połowie tylko raz zagrozili lubińskiej bramce - na czystej pozycji był Rafał Kohut, ale uderzył zbyt słabo i Łukasz Gawron bez trudu obronił. Nie dał się też pokonać Sebastian Mordal, więc do przerwy nie ujrzeliśmy goli.
Niezadowolony z przebiegu gry trener Zagłębia Andrzej Turkowski wprowadził po przerwie trzech nowych zawodników, natomiast Krzysztof Konon zareagował tylko jedną zmianą - w miejsce Rafała Kohuta wszedł Radosław Diakowski. Szkoleniowiec MKS zmodyfikował też nieco ustawienie drużyny - do ataku przesunął debiutującego w oławskiej drużynie wychowanka bystrzyckiej Burzy, Patryka Dobrzańskiego. To było dobre posunięcie, bo Patryk kilka razy napędził strachu lubińskim obrońcom. Aktywny był na lewej flance Mateusz Prusak, a linią pomocy dobrze dyrygował Dominik Wejerowski.
Im bliżej końca meczu, tym mocniej naciskali gospodarze. Najwięcej szkód w oławskiej defensywie czynił skrzydłowy Michał Miłek, który kilka razy szarpnął po lewej stronie, ale jedną z wielu indywidualnych akcji tylko raz zakończył silnym strzałem z 16 metrów, pewnie obronionym przez Mordala. Trener MKS szybko zareagował, cofając do obrony na ostatnie 10 minut Karola Nikodema, który dzielnie wspierał ambitnie grających dwóch Mateuszów - Borutę i Pietrzyckiego oraz Dawida Pożaryckiego.
Prawdziwe emocje przeżywaliśmy w samej końcówce meczu, kiedy to niespodziewanie do ataku ruszyli goście. W 89 minucie faulowany był przed polem karnym lubinian Dominik Wejerowski i poszkodowany kapitan MKS egzekwował rzut wolny, ale uderzył zbyt słabo i Gawron obronił. Już w doliczonym czasie gry szarżował w polu karnym Zagłębia Patryk Domagalski i po starciu z obrońcą upadł na murawę, ale arbiter nie odważył się podyktować rzutu karnego. Mecz skończył się więc wynikiem bezbramkowym, a oławianie nie ukrywali zadowolenia. - Niewiele drużyn urwało lubinianom punkty na ich boisku, a nie jestem pewien, czy my nie jesteśmy pierwsi. Lubinianie byli dziś wzmocnieni trzecioligowcami, a w naszym zespole nie mogli grać odsunięty za czerwoną kartkę Waldek Gancarczyk i kontuzjowany Paweł Skorupa. Jeśli zagramy tak samo dobrze i ambitnie w następnych spotkaniach, to jestem spokojny o awans do nowej lubusko-dolnośląskiej ligi juniorów - podsumował Krzysztof Konon swój udany debiut w roli szkoleniowca młodych piłkarzy MKS.
Tekst i fot.: Krzysztof A. Trybulski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze