Bohater naszej opowieści Franciszek Hynek zginął w katastrofie balonu 8 września 1958 roku. Oficjalnie podano, że pilot zahaczył o linię wysokiego napięcia, doszło do pożaru gazu, w wyniku czego płonący balon gwałtownie wzniósł się wysoko i po chwili runął, powodując śmierć lotnika. To jak dotąd jedyny tragiczny wypadek balonowy w dziejach Polski. W tym ostatnim locie Hynek leciał balonem SP-PZB "Poznań", startując z rynku (o godz 18 20) w Gnieźnie. Balon napełniono gazem z sieci miejskiej, wytwarzanym w lokalnej gazowni. Użyty wtedy gaz świetlny zawierał zbyt mało wodoru i Hynek musiał polecieć sam. Ostatni wpis w dzienniku pokładowym pochodzi z godziny 20.00, kiedy balon znajdował się nad Żninem. O północy znalazł się już nad Kaszubami, wkrótce skończył się zapas balastu (piasek). Tuż po północy balon zahaczył o przechodzącą przez gęsty las linię wysokiego napięcia. Miejsce katastrofy to okolice miejscowości Szatarpy w powiecie kościerskim. Zegarek Hynka zatrzymał się o godz. 00 42. Pierwsi na miejscu wypadku byli okoliczni mieszkańcy, a jeden z nich przed przyjazdem Milicji zdążył zobaczyć barograf z zapisem wysokości lotu. Barograf wkrótce zaginął, a aeroklub nigdy go nie odzyskał.
Według różnych opisów i relacji Hynek leciał na wysokości ok 400-500 metrów. Szybko podano, że wypadek spowodował błąd pilota, ale natychmiast zaczęły pojawiać się liczne inne hipotezy o przyczynach wypadku. Media pisały m.in. o braku balastu i zbyt niskim locie. Już w styczniu 1959 roku prokuratura w Kościerzynie umorzyła postępowanie w sprawie śmierci pułkownika Hynka. Po piętnastu latach akta skasowano. W tak ważnej i wyjątkowej sprawie, dokumentacja zniknęła... Badacze okoliczności śmierci Hynka, podkreślają, że dzisiaj dotarcie do czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe. Dokumenty Komisji Badania Wypadków Lotniczych zaginęły w nieznanych okolicznościach, nie ma ich IPN, Komisja Badania Wypadków, również brak danych w Centralnym Archiwum Wojskowym w Legionowie. Kilka osób, które wtedy badały wypadek, opisuje śledztwo, dowody i znajduje tam wiele sprzeczności. W okolicy miejsca katastrofy, w przeciwieństwie do stanowiska władz, tego dnia nie odnotowano uszkodzeń sieci energetycznej, oficjalnie również nie było zeznań, że ktoś do balonu strzelał. Dla wielu ekspertów zestrzelenie jest bardzo prawdopodobne.
Hynek był również pilotem doświadczalnym, doskonale wyszkolonym i doświadczonym, znawcy po prostu nie wierzą, że tak doskonały pilot mógł zahaczyć o cokolwiek, czy po prostu ryzykować dalszy lot w niesprzyjających warunkach zewnętrznych i pogodowych. W opracowaniach pojawia się nawet nazwisko funkcjonariusza UBP (Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) w Kościerzynie. Podawano, że do balonu strzelał (w nocy) milicjant. Wielu nie ma wątpliwości co do zestrzelenia, dorabiano nawet absurdalną teorią, według której Hynek chciał balonem uciec do Szwecji. To należy pozostawić bez komentarza.
Napisz komentarz
Komentarze