* Nie ma wątpliwości, że Ireneusz M. był na tej dyskotece w Miłoszycach w sylwestrową noc z 1996 na 1997 roku, gdzie bawiła się piętnastoletnia Małgosia. Oskarżony nie wyklucza, że mógł się z nią wtedy kontaktować, zatańczyć czy nawet złożyć życzenia.
* Świadkowie widzieli, że Krzysztof K. który po północy wyprowadzał Małgosię z dyskoteki na dwór, oddał ją "pod opiekę" komuś, kto przedstawił się jako Irek.
* Pewne jest, że Ireneusz M. zostawił rower na posesji, na której nad ranem znaleziono wykrwawione ciało dziewczyny.
* Gdy wrócił do swojego domu, świadek słyszał, jak Irek mówił do żony (ona tego nie potwierdza), aby spaliła w piecu jego brudne spodnie. Oskarżony kwestionuje te zeznania.
* Na przedmiotach znalezionych na miejscu zbrodni (chustka) i na ubraniu Małgosi (rajstopy, majtki) specjaliści badający obecność tam krwi i nasienia ludzkiego stwierdzili mieszaninę DNA z udziałem profilu Ireneusza M.
Oskarżony nie wie, jak to wytłumaczyć. Powtarza tylko, że to niemożliwe i próbuje wyjaśnić to tym, że widocznie Małgosia kucała tam, gdzie on wcześniej oddawał mocz, w którym było jego nasienie, i w ten sposób zabrudziła bieliznę.
* Ireneusz M. od dawna ma problemy w relacjach z kobietami - odsiaduje obecnie kolejny wyrok za gwałt, ale o tamtych wcześniejszych sprawach nie chce rozmawiać.
* Do żadnego z udowodnionych mu gwałtów nigdy się nie przyznał. Teraz też niemal na każdej rozprawie składa oświadczenie, że jest niewinny.
* Z relacji świadka wiemy, że Ireneusz M. miał zwyczaj podawania kobietom do alkoholu odpowiednich środków chemicznych, aby je wykorzystać, a w ciele Małgosi (po to była ekshumacja) znaleziono resztki takiej substancji.
Zdaniem oskarżonego nigdy nie podawał kobietom żadnego środka, po którym traciły kontrolę na sobą.
Tamtej sylwestrowej nocy na miłoszyckiej dyskotece parę dziewczyn wyjątkowo źle się czuło po wypiciu alkoholu i trzeba je było wyprowadzić na zewnątrz.
* Świadkowie, w tym była żona oskarżonego, przyznają, że po alkoholu Ireneusz M. stawał się brutalny i agresywny wobec kobiet.
Tamtego sylwestra na pewno pił wódkę. Przywiózł ze sobą na sylwestrową dyskotekę kilka butelek i schował je właśnie na tej posesji, na której nad ranem znaleziono ciało Małgosi.
* Podczas aktu seksualnego zdarzało mu się ugryźć partnerkę, choć - jak twierdzi - wyłącznie za jej zgodą i na wyraźną prośbę.
Na ciele Małgosi znaleziono co najmniej trzy ślady ugryzień.
* Zdaniem biegłych uzębienie Ireneusza M. (wycisk zrobiono w 1998 roku, a więc niedługo po gwałcie) pasuje do śladów ugryzienia, jakie sprawca pozostawił na ciele ofiary, co znaczy, że mógł (nie ma stuprocentowej pewności) zostawić je oskarżony.
* W środowisku, z jakiego wywodzi się Ireneusz M., nadużywanie alkoholu, przygodny seks i agresja podczas aktów płciowych nie należały do rzadkości.
* Na miejscu zbrodni zostawiono czarną wełnianą czapkę. Wcześniejsze badania wykluczały, aby włosy na niej należały do Ireneusza M. Obecnie, biegli korzystający z najnowszych badań genetycznych są zdania, że to włosy oskarżonego.
Ireneusz M. kwestionuje ten dowód, mówiąc, że czapkę zabrali z jego domu policjanci i to parę dni po zabójstwie Małgosi.
* Już 4 stycznia 1997 roku, a więc wkrótce po zbrodni, Ireneusz zeznał, że przed pierwszą w nocy widział na dyskotece dziewczynę, która leżała na scenie i całowała się z chłopakiem. - Miała na sobie czarne getry lub grube rajstopy... i białe skarpety wystające znad butów - mówił. - Wydaje mi się, że skarpety tej dziewczyny miały jakiś czerwony wzór.
I to były zdania, które po 20 latach ponownie zwróciły uwagę na Ireneusza M. i ostatecznie zaprowadziły na ławę oskarżonych, bowiem jako jedyny zeznający w tej sprawie mężczyzna wiedział, że ofiara miała tamtej sylwestrowej nocy pod czarnymi rajstopami białe skarpetki z czerwonym paskiem. Nikt nie mógł tego zobaczyć, bo skarpetki były pod czarnymi rajstopami, na dodatek Małgosia nosiła wtedy kozaczki, zakrywające kostki. Kolor skarpetek i to jeszcze ze szczegółami mógł znać sprawca - gdy nad ranem 1 stycznia pod stodołą znaleziono nagie ciało dziewczyny, miała na sobie tylko te skarpetki.
* W swoich wnioskach dowodowych Ireneusz M. chciał, aby przesłuchać m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, ministra Zbigniewa Ziobrę, byłego komendanta policji Andrzeja Matejuka (mieszkał w Miłoszycach) i wielu innych, w tym dziennikarza, prokuratora i adwokata, którzy kiedykolwiek wypowiadali się w sprawie. Sąd oddalił te wnioski dowodowe jako nieprzydatne do ustalenia okoliczności, o jakich oskarżony mówił.
Zdaniem sądu takie wnioski w sposób oczywisty zmierzają do przedłużenia procesu.
****
W noc sylwestrową z 1996 na 1997 rok piętnastolatka bawiła się z koleżankami w dyskotece "Alcatraz" w Miłoszycach. W pewnej chwili poczuła się źle i Krzysztof K. wyprowadził ją przed budynek. Kilkanaście godzin później jej ciało znaleziono na posesji naprzeciw dyskoteki. Została brutalnie zgwałcona, a zmarła wskutek wyziębienia organizmu i wykrwawienia z powodu licznych ran. Pierwotnie za tę zbrodnię skazano Tomasza Komendę, który spędził w więzieniu 18 lat. W maju 2019 roku Sąd Najwyższy - po wznowieniu postępowania - uniewinnił go.
Jerzy Kamiński [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze