Pałac jest posadowiony na skraju skarpy wiślanej, która ciągnie się przez całą Warszawę na długości około 30 km. Przedłużeniem pałacu jest półotwarta sala kolumnowa, z której rozciąga się piękny widok na park, a w dalszej perspektywie na las natoliński, mający kształt prawie dokładnego kwadratu o bokach po około 1 km, zajmując powierzchnię około 100 ha. Położony jest przy drodze wylotowej Warszawa - Konstancin, ale oddalony od niej o ponad 600 m. Po przeciwnej stronie wzdłuż ogrodzenia biegnie ulica Nowoursynowska, z której można dostrzec pałac. Ta część rezydencji jest częścią parkową, zajmującą około 10% całego terenu. Pozostała część to las. Goście dojeżdżali do Pałacu od strony szosy Warszawa - Konstancin, boczną ulicą o nazwie Pałacowa, a potem mini-obwodnicą okalającą część parkową i sam pałac, przecinając po drodze tzw. Rów Natoliński, który u podnóża pałacu przekształca się w długi, lecz wąziutki staw zwany "Łasice".
Natolin był ulubionym miejscem wypoczynku premiera Józefa Cyrankiewicza. Bywał tu częściej niż inne osoby z elit władzy. Przyjeżdżał sam lub w gronie 2-3 osób. Rządową limuzynę prowadził osobiście z dużą prędkością, często "urywając się" ochronie. Późno powiadamiał o swoim przybyciu i nim pan Brzomiński - administrator ośrodka cierpiący na wadę wymowy - zdołał przekazać wiadomość dowódcy warty, mercedes z premierem był już przy bramie.
Formalnie prawo wjazdu na teren Natolina posiadali: premier, wicepremierzy, członkowie Biura Politycznego i sekretarze KC. Było to zapisane w instrukcji ochrony. Jedyną osobą, która nie była ujęta w instrukcji, a mającą stałe uprawnienie do wjazdu, była pani doktor T. - lekarz stomatolog.
W końcówce życia często przybywał do Natolina przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki (również członek Biura Politycznego), zapewne dla podratowania zdrowia w oddalonym od miejskich zanieczyszczeń powietrzu. Inni włodarze przybywali tu raczej rzadko. Niekiedy przyjmowano w Natolinie zagraniczne delegacje rządowe. Nigdy nie służył on jako miejsce dłuższego pobytu. Goście przyjeżdżali po południu, a wieczorem, często późnym, opuszczali teren.
Nie sposób pisząc o Natolinie nie wspomnieć pojęcia "natolińczycy". To jedna z dwóch głównych frakcji w kierownictwie PZPR walcząca o przejęcie władzy po śmierci Bolesława Bieruta, która demonstracyjnie podkreślała swoją ortodoksję wobec systemu i ZSRR; domagali się też pociągnięcia do odpowiedzialności niektórych członków kierownictwa partii. Ostatecznie władzę przejął Władysław Gomułka przy poparciu frakcji przeciwnej, tzw. "puławian". A skąd "natolińczycy"? Ano stąd, że na miejsce swoich spotkań i narad obrali Natolin.
Pałac i park był chroniony. Przy bramach wjazdowych były posterunki stałe, a wzdłuż ogrodzenia posterunki ruchome wystawiane z codziennie zmienianych składów wart. Co pół roku przełożeni mieli problem, gdy wprowadzano do służby kolejne wcielenie poborowych. Choć dowódcy pododdziałów uprzedzali składy wart, że w lesie nie chodzą żadne białe zjawy i nie wydają przeraźliwych okrzyków, to lęk był jednak udziałem wartowników. Dlaczego? Powody były dwa. Pierwszy - to liczne stado rzadkich białych danieli (albinosów). Nocą, chodząc między drzewami, łamiąc chrust, słabo widoczne, nie reagujące na komendę: "stój, kto idzie", przyprawiały wartowników o przyśpieszone bicie serca. Powód drugi - to wydające bardzo głośne krzyki hodowane w Natolinie pawie. Gdy nagle w środku nocy takowy się rozległ, to mimo uprzedzeń przełożonych, wartownikom "włosy stawały dęba". Z tego powodu, by nie doszło do wypadku z użyciem broni, zmieniono nawet system ochrony. Posterunki przy bramach pozostały, a posterunki ruchome wzdłuż ogrodzenia zmieniono na dwuosobowe patrole po wcześniej wspomnianej obwodnicy.
Po pewnym czasie daniele z Natolina zniknęły. Prawdopodobnie zostały przetransportowane do innego miejsca. Aktualnie Natolin to siedziba uczelni o nazwie: Kolegium Europejskie Natolin, jej absolwentem jest m.in. kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski. Teren, niestety, nadal jest niedostępny. Szansę na zwiedzenie daje udział w zorganizowanej 30-osobowej grupie z przewodnikiem, które organizuje administracja Kolegium.
Zygmunt Piskozub, Sulejówek, czerwiec 2020
Napisz komentarz
Komentarze