Oto tak Ania opisuje swoje cierpienie:
Dnia 21.12.2020 ZAWALIŁ MI SIĘ MÓJ ŚWIAT.
W poniedziałek wstałam pełna nadziei, że po tej operacji odejdzie ból przestanę brać tabletki, ale stało się inaczej. Lekarz zawołał mnie na rozmowę, która odbyła się inaczej jak każda inna. Usłyszałam ,,Pani Aniu ma Pani raka''
moje oburzenie było okropne ,ale od razu myśl, że to początek bo chodzę do lekarza, badam się więc ze spokojem zadawałam kolejne pytania oraz naszła mnie świadomość, że ZANIEDBAŁ MNIE LEKARZ do którego chodziłam na wizyty.
Pewnie każdy spyta, ale jak?
Więc od ponad półtora roku moje wizyty były u ginekologa częste - bolało, krwawiłam - słyszałam, że taka struktura mojej kobiecości, więc ok.
W styczniu 2020 roku ból był coraz częstszy, ale to stan zapalny i przepisywał mi leki. W czerwcu ból już był tak silny podbrzusza ze znowu udałam się na wizytę okazał się kolejny stan zapalny dostałam kolejne leki ból się nie zmniejszył ale rozmawiając z lekarzem zasugerował, że te bóle mogą być też bólami z kręgosłupa więc udałam się do neurologa, kolejne leki a ból nie ustępował wieę stwierdzono ze pozbędę się bólu po operacji kręgosłupa .
15.09.2020 mój kręgosłup został zoperowany w Toruniu. Po kilku dniach ból powrócił z nasiloną siłą. Dnia 28.09.2020 roku wylądowałam na ginekologii z krwotokiem i z bólami podbrzusza po wnikliwych badaniach okazało się, że po lewej stronie jest narośl guzowata ponad 5 cm. Dnia 1.10.2020 roku zostałam zoperowana a okazało się że to ropień który przywarł do jelita grubego i bóle mogą być z tego powodu. Wyszłam z przekonaniem, że jest już ok po czym ból wrócił i znowu ze zdwojoną siłą ból pachwiny, ból podbrzusza, do tego doszedł ból pośladków, kręgosłupa. Kolejna wizyta u neurologa kolejna data wyznaczona na operację kręgosłupa więc dnia 8.12.2020 kolejna operacja ,kolejna nadzieja, że ból minie, ale nie ból był dalej tak ogromny, że czasami myśli są tak okropne, że sama się ich wstydzę ale w tym momencie myśli się o najgorszym by ulżyło . Gdyby nie mój synek, który ma 6 lat pewnie dawno skoczyłabym z mostu dla ulgi. W tym czasie udałam się na wizytę do ginekologa by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. I tu była zrobiona mi cytologia, która wyszła zła. Udałam się z nią do lekarza, który mnie operował i zadecydował że wytnie mi szyjkę bo jest brzydka (w znaczeniu chorobowym) i lepiej jeśli jest coś nie tak to hispatologia wyjdzie konkretna. I tak też się stało 18.12.2020 roku miałam operację usunięcia szyjki . Dnia 21.12.2020 roku usłyszałam że jest to RAK i jest tak w złym stanie że nie jest do usunięcia, że bez zrobienia czegokolwiek zostało mi PÓŁ ROKU MAX ROK ŻYCIA i tu już pojawiła się bezradność, zrezygnowanie, żal i wszystkie złe emocje. MUSZĘ nauczyć się prosić o POMOC .sama sobie nie poradzę w żaden sposób.
10.01.2021r trafiłam do Niemiec do doktora Janus R. Vorreiter, który zrobił mi wszystkie badania i w końcu postawił diagnozę. RAK ZŁOŚLIWY wielkości dużego grejpfruta, który wrasta się w pęcherz, naciska na lewą nerkę , przez co ta przestaje już pracować , naciska na jelita. Do tego jest duży krwiak, który w każdej chwili może pęknąć. Operacja jest jedynym ratunkiem, który uratuje moje życie . Niestety chemioterapia, czy radioterapia nic by nie pomogły a wręcz by mnie zniszczyły. Lecz tu też pojawia się problem, bo nie każdy lekarz chce podjąć się tak skomplikowanej operacji . Niestety lekarz w Katowicach który specjalizuje się w tego typu operacjach boi się mi ją zrobić . Dlatego tu w Niemczech podjął się lekarz który ma zespół i są możliwości na uratowanie mnie. Jestem po konsultacjach na które wydałam dziś 5 tysięcy euro . A operacja jest niestety jeszcze droższa i niestety nie stać mnie na leczenie oraz operacje . Koszt operacji to ok 18 tysięcy euro . Operacja będzie polegać na wyciągnięciu całej macicy , wraz z połową pęcherza, oraz częścią jelit . Wiem, że to czytając cisną się słowa jak to możliwe że doprowadziłam się do takiego stanu, ale proszę mi wierzyć, od 2 lat szukałam pomocy u lekarzy i nikt nic nie widział.
Ja na prawdę muszę żyć, muszę wychować 6 letniego synka. Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale teraz muszę...
Napisz komentarz
Komentarze