Rok temu w marcu Czytelniczka napisała do redakcji, bo była zaniepokojona stanem pałacu. Ale nie tylko o sam budynek chodziło, bo jedna z dwóch solidnych rzeźb, przedstawiających sfinksa, przegrała starcie z hołotą. Panowie, którzy to zrobili, pewnie nie wiedzą, że mają wspólną cechę ze sfinksem, którego zniszczyli... - kamień, a może beton, zamiast rozumu. Głowa figury została trochę pokiereszowana, do dewastacji doszło w połowie lutego 2020, a na początku marca wróciła na swoje miejsce. Henryk Kuriata, pełniący obowiązki wójta, tłumaczył wtedy, że to nie była prosta sprawa, bo potrzeba było aż 6 osób, żeby postawić głowę. Niedawno pojechaliśmy do Jakubowic i zobaczyliśmy, że sfinks znów jest bez głowy. Zaniepokojeni sytuacją, zapytaliśmy władze gminy Oława, czy doszło do kolejnego starcia typu sztuka kontra patologia? Tomasz Oleksyn, zastępca wójta, wyjaśnił, że nie było dewastacji - to pracownicy gminy zabezpieczyli głowę sfinksa do momentu bardziej sprzyjających warunków do zamontowania. O szczegóły dopytaliśmy Henryka Kuriatę. Tłumaczył, że podjęto decyzję, aby uchronić fragment rzeźby przed warunkami atmosferycznymi i ewentualną kolejną dewastacją: - Głowa już była uszkodzona i wystarczy, że jeszcze raz ją ktoś strąci, spadnie na kamień i pęknie na pół. Nie ma sensu, żeby ją w tej chwili na siłę stawiać. Głowa leży i czeka na lepsze czasy.
Kiedy nadejdą? Raczej nieprędko. Przypomnijmy, że gmina Oława kupiła pałac w 2018 roku - za rządów Jana Kownackiego. Kiedy zastąpił go Henryk Kuriata, publicznie mówił, że Kownacki podjął złą decyzję. - Nie wiem, czy tam byliście, ale mnie przeraziło to, co tam zobaczyłem. Nie wiem, po co ten pałac został zakupiony. Jeżeli cel jest słuszny, spróbujemy to wszystko pociągnąć. Już teraz musicie jednak wiedzieć, że nic nie zostało tam zrobione, a koszty wynoszą około miliona złotych... - mówił w 2019 roku.
Pomysłem na zagospodarowanie miejsca było stworzenie tam domu spokojnej starości, ale koszt takiej inwestycji to około 38 mln złotych. Kuriata wiele razy podkreślał, że gminy na to nie stać. Co teraz? Wójt mówi wprost, że na razie nic się nie zmieni. - Obecnie w temacie tego pałacu jest cisza. Jeszcze nie wiem, czy gmina będzie remontować miejsce, czy znajdzie się na to nabywca - mówi. - Nie mamy pomysłu. Jeśli dojdzie do remontu, to wtedy głowa sfinksa też zostanie odrestaurowana i wróci na miejsce. Patrząc na to, co się w tej chwili dzieje przy covidzie z cenami takich nieruchomości, musimy się wstrzymać ze sprzedażą i podobnie jak głowa sfinksa, poczekać na lepsze czasy. Pałace, które są gotowym i hotelami, ktoś sprzedaje za 2,5 miliona, a ich wartość sięga 12,5 miliona...
Co z ochroną obiektu? W 2019 roku gmina w ramach oszczędności zrezygnowała z ochroniarza, ale po dewastacji sfinksa na łamach gazety zapewniano, że przestarzały i zawodny system alarmowy będzie zmieniony na specjalistyczny monitoring z analityką obrazu. Zapytaliśmy, czy został zamontowany? Nic z tego nie wyszło. - Konserwator nie zezwala na wiercenie w ścianach otworów i montowanie jakichkolwiek urządzeń - mówi Henryk Kuriata.
Dodaje, że pałac został zabezpieczony przed dostępem osób trzecich, ale nie można całkowicie zakazać wstępu na przypałacowy teren, bo w dawnym domu nauczyciela mieszkają ludzie i to jest jedyna droga, którą mogą się tam dostać. Tak naprawdę w tej chwili oni też pełnią rolę jedynych stróżów miejsca, które od dawna popada w ruinę. A to, że wszystkie drzwi do pałacu są zamknięte, nie znaczy, że chętni do "poczęstowania" się zabytkowymi fantami, nie dostają się do środka. Owszem, robią to, wystarczy przejść dookoła pałacu, żeby zobaczyć ślady...
Agnieszka Herba [email protected] Fot. Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze