- Czym zajmuje się IHAR?
- Jest państwowym instytutem badawczym, a my jego zakładem doświadczalnym, jednym z sześciu w kraju. W nazwie IHAR zawiera się wszystko, czyli hodujemy rośliny i je aklimatyzujemy, choć to ostatnie może bardziej było kiedyś, gdy sprowadzało się do nas rośliny z innych stref klimatycznych o powiedzmy, większych wymaganiach cieplnych. Takim przykładem jest soja. Profesor Jerzy Szyrmer wyhodował w naszym instytucie polskie odmiany tego gatunku. Były to jedne z najwcześniejszych na świecie odmian soi. Bo Polska nie była strefą uprawy soi. Kiedyś była graniczną strefą dla uprawy kukurydzy na ziarno. W procesach hodowlanych poprawiono genetykę kukurydzy i dzisiaj mamy odmiany polskie i zagraniczne przydatne do uprawy na ziarno i kiszonkę. Areał uprawy kukurydzy ciągle się powiększa.
- Chyba całe pana życie zawodowe jest związane z tym zakładem...
- To prawda. Tu, po skończeniu studiów na Akademii Rolniczej we Wrocławiu, przyszedłem na staż w 1981 roku, czyli 40 lat temu. Wtedy też zamieszkałem w Oleśnicy Małej. 22 lata temu zostałem dyrektorem zakładu.
- W nazwie instytutu jest "hodowla", co w obiegowym języku kojarzy się bardziej ze zwierzętami niż z roślinami.
- Jest hodowla roślin i hodowla zwierząt. Jest hodowla nowych ras zwierząt i jest ich chów użytkowy na mięso czy dla produkcji mleka. Podobnie z roślinami - hodowla to krzyżowanie, czyli genetyczna praca, dająca nowe odmiany. Gdy trafiają one do rolnika, to potem już jest uprawa.
- Ile osób pracuje obecnie w waszym zakładzie?
- Razem ze mną 12 osób.
- I to wystarczy, aby gospodarować na 600 hektarach?
- Wystarczy, mamy przecież nowoczesne, wydajne maszyny. Na polu pracuje zwykle 4-6 osób.
- Siedzibą zakładu jest pałac. Czy wciąż jest do sprzedania?
- Tak, ale nie ma chętnych. Obiekt jest zbyt duży, połączony z kościołem, na dodatek mieszka tu parę rodzin. Owszem, był biznesmen z Dolnego Śląska, który szukał miejsca na szkolę z internatem, ale obejrzał i podziękował. Czasem trafiają się pośrednicy w handlu nieruchomościami, czasem kogoś przywożą, ale na razie gospodarzem pałacu wciąż jest IHAR.
- Można powiedzieć, że jesteście rodzajem gospodarstwa rolnego?
- Ja często mówię, że Zakład Doświadczalny Oleśnica Mała to ogniwo pośrednie między nauką stosowaną a praktyką i produkcją rolniczą.
- Czyli konkretnie co robicie?
- W Oleśnicy Małej na podstawie wieloletnich umów kooperacyjnych ze spółkami Hodowla Roślin Strzelce i Hodowla Roślin Smolice wykonujemy rozmnożenia elitarnych materiałów hodowlanych i zakładamy wielohektarowe plantacje nasienne odmian będących w doborze. Kwalifikowany materiał nasienny po procesie dokładnego czyszczenia pakowany jest do big bagów i wysyłany do naszych spółek, gdzie po procesie zaprawiania i pakowania staje się wysokiej jakości materiałem siewnym o gwarantowanej jakości i pochodzeniu. Do tego jesteśmy przygotowani sprzętowo, mamy też odpowiednio przeszkolonych ludzi, żeby robić to czysto z zachowaniem właściwego płodozmianu i agrotechniki.
- Czyli mogę powiedzieć, że jeżeli rolnik np. pod Szczecinem czy na Podlasiu potrzebuje nowych odmian pszenicy, gdy je kupi w sklepie, jest duża szansa, że to będzie ziarno, która urosło pod Oleśnicą Małą?
- Tak. Mogę nawet powiedzieć dokładniej, że teraz na naszych polach wokół Oleśnicy Małej rosną następujące odmiany pszenicy ozimej: Belissa, Euforia, Owacja i Bamberka. Jeśli w przyszłym roku polscy rolnicy zechcą mieć te odmiany na swoich polach, bardzo prawdopodobne, że to będzie nasze ziarno. Oczywiście formalnie materiał siewny sprzedają spółki IHAR. Oprócz w/w kooperacji ze spółkami prowadzimy uprawę odmian pszenicy na podstawie wieloletnich umów licencyjnych i wówczas wyprodukowany kwalifikowany materiał siewny po czyszczeniu, zaprawieniu i opakowaniu jest sprzedawany na rynek przez nasz zakład.
- Widzę na polach, że pszenica ma coraz krótsze źdźbła, czyli słomę. Takie skracanie to też efekt pracy takich instytutów jak wasz? ODPOWIEDŹ na to i inne pytania w e-wydaniu: ROZMOWA W CAŁOŚCI pod linkiem
Napisz komentarz
Komentarze