Przypomnijmy, że na ubraniach brutalnie zgwałconej piętnastoletniej Małgorzaty biegli znaleźli ślady, nadające się do ustalenia co najmniej trzech mężczyzn, choć sprawców tego gwałtu mogło być więcej. Sąd skazał nieprawomocnie dwóch, którzy nigdy się nie przyznali i kwestionują wyniki badań DNA - główny dowód w sprawie. Za parę tygodni sąd apelacyjny zadecyduje, co dalej z nimi, bo teraz jeden (Ireneusz M.) przebywa w areszcie, a drugi (Norbert Basiura) na wolności.
Grzegorz Głuszak z TVN i Marcin Rybak z "Gazety Wrocławskiej" ponad rok temu wpadli na informację o Arturze K., którego DNA nie było dotąd sprawdzany. Kim jest Artur K.?
Tak pisał wtedy Marcin Rybak: "Powiedz mi, kto stał na bramce w Miłoszycach, ja musiałem ich znać - mój rozmówca, który zadał mi to pytanie, nie chce się ujawnić. Był kiedyś gangsterem. A większość wrocławskich gangsterów lat 90. to „bramkarze”, czyli ochroniarze klubów i dyskotek. Miłoszycka sylwestrowa dyskoteka 1996/1997 też zatrudniała ochroniarzy. Trzech z nich było z Wrocławia. A jeśli tak, mój rozmówca rzeczywiście musiał ich znać".
I znał. Chodzi o Artura K., powiązanego z głośnym w latach 90. we wrocławskim półświatku gangiem Leszka C. Artur stał na bramce w lokalach, ale gdy kiedyś po nalocie policji zaczął sypać, skończyła się jego gangsterska przygoda. A stał wtedy na bramce z Mariuszem - kolegą, z którym potem pojawią się jako ochroniarze na miłoszyckiej zabawie sylwestrowej. Wcześniej jednak Mariusz będzie ścigany bezskutecznie listem gończym za pobicie. Potem obaj będą mieli kolejne pobicie i wyrok, i odsiadkę.
Kilkanaście dni przed miłoszycką dyskoteką w grudniu 1996 Artur i Mariusz zostali nieprawomocnie skazani za napad w Kluczborku, dostali po roku więzienia bez zawieszenia, kilka miesięcy później Sąd Apelacyjny podwyższy kary do półtora roku. I właśnie w aktach tej sprawy Głuszak i Rybak odnaleźli ciekawy dokument. W wywiadzie środowiskowym przygotowanym przez wrocławskiego dzielnicowego czytamy: „W ewidencji Komendy Rejonowej Policji Wrocław Śródmieście notowany jest za wykroczenia drogowe, legitymowany kilkakrotnie oraz dwukrotnie figuruje jako sprawca - podejrzany o czyn z art 168 kk – zgwałcenie”.
Czyli bezpieczeństwa młodzieży, bawiącej się na dyskotece w Miłoszycach, pilnowali przestępcy, nieprawomocnie skazani na więzienie. Jeden był poszukiwany listem gończym, a drugi miał sprawę o gwałt. Na dodatek wywodził się z gangsterskiego półświatka Wrocławia.
Mariusza nie przesłuchano w śledztwie przez przeszło 20 lat. Artur zeznawał trzy dni po odkryciu ciała Małgosi, ale nic ciekawego nie powiedział. Poznał dziewczynę na zdjęciu, mówił coś o wyprowadzaniu jej z dyskoteki. Z akt śledztwa nie wynika, by w 1997 roku ktoś wiedział o jego problemach z prawem. I tyle.
Jak to możliwe, by nikt ich nie sprawdzał?
Napisz komentarz
Komentarze